Czekasz na nowego Mercedesa? Jest prawie gotowy, stoi na lotnisku
Na zdjęciach zamkniętego lotniska w Niemczech widać tysiące samochodów – same Mercedesy. Skąd się tam wzięły?
Mapy Google uwieczniły samochody, rozstawione na dwukilometrowym pasie startowym nieczynnego już lotniska w niemieckiej miejscowości Ahlhorn w Dolnej Saksonii. Auta należą do Mercedesa.
Marka zamieniła nieczynne lotnisko w parking dla tysięcy nowych aut pochodzących z fabryki w Bremie. Nowych, choć niekompletnych.
Jak przekazał niemieckiemu programowi "buten un binnen" (pisownia oryginalna), wynika to z braku odpowiedniej liczby półprzewodników, przez co niekompletne samochody Mercedesa są "tymczasowo" składowane na terenie lotniska. Zdaniem marki jest to normalne działanie.
Innego zdania jest Volker Stahmann, dyrektor zarządzający związku zawodowego IG Metall w Bremie, reprezentującego pracowników m. in. przemysłu metalowego, czy tworzyw sztucznych. Według niego działania podejmowane przez Mercedesa nie mogą być uznane za normalne. W końcu jest to wyzwanie logistyczne i pochłania sporo pieniędzy. Trasa w jedną stronę wynosi 50 km. A przecież na samym dostarczeniu się nie kończy, bo samochody trzeba jeszcze ustawić na "parkingu".
To nie pierwszy raz, kiedy Mercedes wykorzystuje pas lotniska w Ahlhorn, jako plac parkingowy dla swoich aut. Podobna sytuacja, kiedy auta były tam składowane, miała miejsce w 2019 roku. Były to auta pochodzące z amerykańskiej fabryki Mercedesa w Tuscaloosa. W zakładzie miały być problemy z jakością produkowanych pojazdów. Auta, które dotarły do Europy, miały być poprawiane w fabryce w Bremie, ale tamtejszy parking nie był w stanie wszystkich pomieścić.
A dzisiejsze samochody posiadają w sobie mnóstwo elektronicznych sterowanych elektronicznie.
Dotyczy to tak pozornie prostych funkcji, jak sterowanie lusterkami, ale też skomplikowanych systemów bezpieczeństwa. W przypadku samochodów elektrycznych tej elektroniki potrzeba jeszcze więcej niż w spalinowych. Do tego jednak konieczne są półprzewodniki. Brak półprzewodników powoduje przestoje w produkcji (wciąż co jakiś czas pojawiają się informacje, że dany producent czasowo wstrzymał produkcję w konkretnym zakładzie). W efekcie czas oczekiwania na nowy samochód wydłuża się.
Odpowiedzi na pytanie, kiedy brak chipów przestanie być problemem i kryzys wreszcie się skończy, dzisiaj nie zna nikt. Dość optymistyczne podejście zakładało, że sytuacja z dostawami ustabilizuje się jeszcze w tym roku. Obecnie jednak uważa się, że kryzys potrwa do 2023 roku. Niestety nie należy nastawiać się na to, że sytuacja szybko wróci do normy.
***