Coraz więcej kierowców traci prawa jazdy. A przepisy będą jeszcze zaostrzone
Rośnie liczba kierowców ukaranych czasowym zatrzymaniem prawa jazdy na okres trzech miesięcy za przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym o ponad 50 km/h. Co ciekawe, co dziesiąty z nich w ogóle nie powinien był prowadzić. To osoby z orzeczonym zakazem, zatrzymanym czasowo prawem jazdy lub takie, które nigdy go nie posiadały. Władze zapowiadają właśnie zaostrzenie przepisów wymierzonych w piratów drogowych. Co ma się zmienić?
Spis treści:
Jak informuje "Rzeczpospolita", od początku stycznia do sierpnia policja ujawniła już 18 848 wykroczeń polegających na przekroczeniu prędkości o ponad 50 km/h w obszarze zabudowanym. Dla porównania, w tym samym okresie ubiegłego roku było ich dokładnie 16 886. Można więc mówić o wzroście liczby ujawnionych wykroczeń o blisko 12 proc. (1962 zdarzenia) chociaż policja nie informuje, czy w tym samym czasie nie doszło też do zwiększenia intensywności działań wobec niezdyscyplinowanych kierowców. Bez wątpienia mamy jednak do czynienia z niepokojącą tendencją, bo w całym ubiegłym roku policjanci ruchu drogowego - za przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym o ponad 50 km/h - zatrzymali kierującym 21 018 praw jazdy.
Z danych policji wynika, że w 17 006 ujawnionych w tym roku przypadków sprawca wykroczenia na trzy miesiące pożegnał się z prawem jazdy. Pojawia się jednak uzasadnione pytanie, co z pozostałymi 1842 kierującymi, którzy - zgodnie z obowiązującymi przepisami - również powinni byli stracić uprawnienia? Czyżby większość z nich miało już czasowo zatrzymane prawo jazdy lub - podobnie jak sprawca tragicznego wypadku z Trasy Łazienkowskiej Łukasz Ż. - orzeczone sądowe zakazy prowadzenia pojazdów? Kim są "brakujące" 1842 osoby?
Kierowcy z już orzeczonym zakazem, cudzoziemcy bez żadnego dokumentu czy też osoby, które jeżdżą, a nigdy "prawka" nie miały.
Wnioski nie są niestety budujące. Śmiało powiedzieć można, że 1 na 10 z przyłapywanych na rażącym przekroczeniu prędkości kierowców całkowicie świadomie drwi sobie z polskich przepisów. Wkrótce ma się to jednak zmienić.
Jak zatrzymać drogowych przestępców? Szykują się poważne zmiany w prawie
Właśnie takie patologiczne zachowania ukrócić ma - zapowiadane w rozmowie z Interią przez senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego - wielkie porządkowanie przepisów, którym zajmuje się obecnie grupa robocza działająca w obrębie trójkąta Minister Sprawiedliwości - Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich - Marcin Wiącek i senator Krzysztof Kwiatkowski. Jakich nowości wymierzonych w piratów drogowych można się wkrótce spodziewać w polskim prawie?
Chcemy, żeby nasza zmiana przepisów kodeksu karnego była spójna chociażby z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych i kodeksem cywilnym. Oczywiście, że wykorzystamy istniejące już instrumenty, takie jak na przykład dozór elektroniczny, czy obowiązek stosowania, wobec określonej grupy przestępców, blokad antyalkoholowych.
Przekroczysz prędkość, dostaniesz wyższy wyrok
Wśród poważnie rozważanych zmian jest również rozszerzenie art. 178 Kodeksu karnego mówiącego o "Zaostrzeniu karalności wobec sprawcy katastrofy lub wypadku". Obecnie obejmuje on sprawców katastrof lub wypadków drogowych będących pod wpływem alkoholu (bądź innego działającego podobnie środka) lub zbiegłych z miejsca zdarzenia. W opinii senatora powinien on również obejmować:
- udział w nielegalnych wyścigach drogowych,
- co najmniej dwukrotne przekroczenie prędkości,
- brak uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Każda z tych przesłanek stanowiłaby dla sądu podstawę do "automatycznego" zastosowania wyższej kary. W obecnym brzmieniu art. 178 kk czytamy bowiem, że jeśli kierowca prowadził pod wpływem alkoholu lub zbiegł z miejsca zdarzenia: "sąd orzeka karę pozbawienia wolności przewidzianą za przypisane sprawcy przestępstwo w wysokości od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę do górnej granicy tego zagrożenia zwiększonego o połowę".
Koniec z kolekcjonowaniem zakazów sądowych?
Paradoksalnie polskie przepisy całkiem surowo traktują sprawców wypadków drogowych. Obecnie sprawca wypadku ze skutkiem śmiertelnym, który prowadził samochód pod wpływem alkoholu, trafić może do więzienia nawet na 20 lat. Problemem jest jednak "skostniała" machina sądownicza, której młyny pracują niezwykle wolno. Najlepszym tego przykładem jest właśnie Łukasz Ż, który - do czasu spowodowania tragedii na Trasie Łazienkowskiej - uzbierał aż pięć sądowych zakazów prowadzenia, w sumie - na ponad 25 lat. Raz nawet Łukasz Ż. trafił z tego powodu do więzienia, gdzie odsiedział wyrok 11 miesięcy pozbawienia wolności.
Dlaczego więc sądy tak niechętnie decydują się na odsyłanie niebezpiecznych kierowców za kratki? Jak informuje "Rzeczpospolita" - tzw. "karta karna" (czyli wpisy do Krajowego Rejestru Karnego) wskazują wyłącznie wyroki prawomocne. W efekcie sądy mogą nie wiedzieć o toczących się wobec kierowców innych postępowaniach.
W Polsce mamy dwuinstancyjność, więc jeśli skazany w pierwszej instancji lub jego obrońca złożyli apelację lub jej zapowiedź - wyrok nie był prawomocny.
I dodaje, że po reformach wymiaru sprawiedliwości nastąpił znaczny wzrost przewlekłości postepowań, które często można liczyć w latach. W jego opinii, kierowanie pretensji w tym zakresie do sądów jest nieuzasadnione, właściwym adresatem powinni być raczej autorzy reformy wymiaru sprawiedliwości.
Kompleksowe rozwiązania, które są przygotowywane, mają również na celu rozwiązanie problemu kolekcjonowania zakazów sądowych poprzez przyspieszenie postępowań w takich sprawach.