Chińczycy chcą jeszcze większej kontroli nad danymi zbieranymi na temat kierowców!

Chińskie władze znane są z zamiłowania do inwigilowania własnych obywateli i nie lubią konkurencji na tym polu (jak zresztą na każdym innym). Trzymają ręce między innymi na danych zbieranych na temat kierowców, ale to nadal dla nich za mało.

Nowoczesne samochody gromadzą sporo danych na temat kierowców. Są to głównie informacje na temat stylu jazdy, używania konkretnych funkcji i ogólnie tego jak kierujący korzystają ze swoich aut. Coraz częściej dane takie są na bieżąco wysyłane do producentów, korzystając ze stałego połączenia samochodów z internetem. W ten sposób poszczególne firmy mogą stworzyć ogólny obraz zachowań swoich klientów, co przydaje się podczas opracowywania nowych modeli.

Sprawy wyglądają jednak nieco inaczej w Chinach, niż w pozostałych krajach. Tak jak producent samochodów nie może funkcjonować na tamtejszym rynku, jeśli nie zgodzi się na stworzenie spółki joint-venture z którąś z miejscowych firm, tak nie ma on wolnego dostępu do danych, gromadzonych przez jego własne pojazdy. Zgodnie z miejscowym prawem, muszą być one przechowywane na chińskich serwerach, a jeśli jakaś firma chce przekazać te dane za granicę (choćby do własnej centrali), musi uzyskać na to odpowiednią zgodę.

Brzmi to trochę absurdalnie, ale Chińczycy poszli o krok dalej. Według Reutersa Chiński Instytut Rozwoju Inżynierii Samochodowej, stworzył system analizujący trasę przesyłu danych, gromadzonych przez samochody. Był on już testowany na modelach Audi, Mercedesa, Tesli oraz Land Rovera. Oficjalnie jest to kolejne działanie, mające bynajmniej nie służyć jeszcze większej inwigilacji obywateli przez miejscowe władze, ale ochronie ich danych przed prywatnymi korporacjami.

Reklama

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy