Wielka korekta kursu. Elektryfikacja już nie taka pewna
Producenci wycofują się z twardych deklaracji, wracają do rozwoju silników spalinowych i stawiają na hybrydy. Auta elektryczne nadal będą obecne w ofercie, ale już nie jako jedyne rozwiązanie na przyszłość. Wielkie marki dostosowują strategię do realiów rynkowych i przestają udawać, że można gładko przeskoczyć z benzyny na prąd.

Taki scenariusz jeszcze niedawno wydawał się nie do pomyślenia. Większość producentów planowała szybkie odejście od silników spalinowych, licząc na masową adopcję pojazdów elektrycznych. Jednak zderzenie z rzeczywistością okazało się bolesne. Zamiast przyspieszenia - korekty. Zamiast jednej technologii - konieczność utrzymania trzech równolegle. Auta spalinowe znów stają się ratunkiem dla wyników sprzedaży.
Elektryczna rewolucja traci tempo
Jeszcze kilka lat temu większość największych marek deklarowała całkowite odejście od silników spalinowych w perspektywie 2030-2035 roku. Samochody elektryczne miały zdominować rynek, a inwestycje w nowe modele EV rosły w zawrotnym tempie. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Globalne koncerny rewidują swoje strategie, wycofują się z wcześniejszych zobowiązań i przywracają do łask silniki benzynowe, diesle oraz klasyczne hybrydy.
Zmiana podejścia nie wynika tylko z braku postępu technologicznego. Problemem jest raczej niechęć klientów do przesiadki na EV - spowodowana wysokimi cenami, niewystarczającą infrastrukturą ładowania, ograniczonym zasięgiem i zmniejszającym się wsparciem publicznym. To sprawia, że producenci zaczynają grać na dwa fronty. Nie chcą rezygnować z elektryków, ale nie są też gotowi porzucić sprawdzonych rozwiązań spalinowych.
Audi: bez daty końca ICE. Spalinówki zostają na dłużej
Audi jeszcze niedawno deklarowało koniec sprzedaży samochodów spalinowych w 2033 roku. Dziś całkowicie się z tej deklaracji wycofuje. Marka nie wskazuje już żadnej daty, po której miałaby oferować wyłącznie elektryki. Zamiast tego podkreśla potrzebę elastyczności i dostosowania się do tempa zmian rynkowych.
W praktyce oznacza to zielone światło dla kolejnych generacji modeli z silnikami benzynowymi i diesla. Nowe A4, A6 i Q5 nie tylko nie znikają z gamy, ale rozwijane są z pełnym przekonaniem. Audi nie rezygnuje z elektromobilności i np. A6 proponuje zarówno w wersji elektrycznej jak i z jednostkami spalinowymi. Teraz liczy się realizm i konkurencyjność w każdych warunkach rynkowych.
BMW: żadnych deadline'ów. Silniki spalinowe są tu, by zostać
BMW od początku podchodziło do elektryfikacji z większą ostrożnością. Choć marka jako jedna z pierwszych wprowadziła na rynek auto elektryczne (i3), nigdy nie wyznaczyła daty końca produkcji silników spalinowych. Dziś ta strategia okazuje się trafna. BMW rozwija nową platformę Neue Klasse dla pojazdów elektrycznych, ale nie traktuje jej jako jedynego kierunku.
Nowe generacje modeli serii 5, X5 czy X6 dostępne są w wariantach benzynowych, wysokoprężnych i hybrydowych. Równoległy rozwój różnych technologii zapewnia większą elastyczność i pozwala reagować na zmienne oczekiwania klientów. Dla BMW spalinowy napęd to wciąż istotny filar strategii.
Mercedes-Benz: EV nie zastąpią spalinówek tak szybko, jak planowano
Mercedes jeszcze kilka lat temu planował, że od 2030 roku będzie oferować wyłącznie elektryczne auta w regionach gotowych na transformację. Dziś wiadomo, że ten plan nie zostanie zrealizowany. Marka nadal rozwija gamę modeli elektrycznych, ale nie rezygnuje z klasycznych napędów spalinowych i hybrydowych. A z szumnie zapowiadanej, elektrycznej osobnej rodziny modeli EQ zrobił się zaledwie dopisek "z technologią EQ" przy nazwach, które już dobrze znamy.
Nowe generacje Klasy E, GLE czy S są dostępne w wariantach benzynowych i wysokoprężnych, a hybrydy plug-in zyskują coraz większe baterie i realną funkcjonalność. Mercedes wraca do podejścia "równoległych dróg", porzucając wcześniejszą narrację o szybkiej dominacji EV. Od niedawna najpierw wprowadza elektryczne wersje nowych modeli, by po ok. pół roku włączyć do oferty udane hybrydy. Tak dzieje się np. w przypadku CLA, które zadebiutowało już w salonach w elektrycznej wersji z dopiskiem "z technologią EQ", a w przyszłym roku pojawi się jako hybryda.
Porsche: spalinowy Macan wraca, bo klienci nie chcą się żegnać z benzyną
Porsche długo trzymało się kursu elektryfikacji. Model Taycan otworzył nowy rozdział w historii marki, a Macan EV miał być jego masowym odpowiednikiem. Jednak elektryczny Macan pojawił się z opóźnieniem, a jego sprzedaż nie zapowiada rewolucji. Reakcja marki była błyskawiczna.
Nowy kompaktowy SUV z napędem benzynowym i hybrydowym ma zadebiutować do 2028 roku. Równocześnie Porsche intensyfikuje prace nad syntetycznymi paliwami i nie ukrywa, że zamierza utrzymać silniki spalinowe w gamie jeszcze przez długie lata - zwłaszcza w modelach sportowych i luksusowych, gdzie oczekiwania klientów są jasno sprecyzowane.
Renault: problemy finansowe i konkurencja studzą ambicje
Renault jako jeden z pierwszych producentów w Europie stawiał na elektryki. Dziś jednak mierzy się z poważnymi wyzwaniami: sprzedaż nie rośnie tak jak tego oczekiwano, a wyniki finansowe są obciążone stratami.
W efekcie marka coraz chętniej sięga po rozwiązania pośrednie - hybrydy, plug-iny i udoskonalone silniki benzynowe - szczególnie tam, gdzie infrastruktura nie sprzyja elektrykom. Renault nie rezygnuje z transformacji, ale musi ją rozłożyć na dłuższy czas, licząc się z własnymi ograniczeniami finansowymi.
Stellantis: hybrydowy kompromis i powrót V‑ósemek
Stellantis jeszcze niedawno zapowiadał, że do 2030 roku będzie w Europie sprzedawać wyłącznie auta elektryczne. Rzeczywistość zweryfikowała te plany. Na rynku amerykańskim koncern powraca do mocnych silników V8, a nowa platforma STLA Frame pozwala elastycznie łączyć różne rodzaje napędu w dużych SUV-ach i pickupach.
Marki należące do grupy - od Jeepa po Opla - coraz wyraźniej stawiają na różnorodność technologiczną. Choć strategia EV wciąż obowiązuje, nie ma już mowy o jednoznacznym porzuceniu napędów spalinowych. Hybrydy i silniki benzynowe pozostają w grze, a cała transformacja trwa wolniej i mniej radykalnie, niż zapowiadano.
Volkswagen: zwolnienie tempa i drugie życie dla hybryd
Volkswagen zapowiadał, że ostatnia generacja aut spalinowych zadebiutuje w 2026 roku. Teraz przesuwa swoje priorytety - opóźnia debiut platformy SSP, która początkowo miała służyć wyłącznie pojazdom elektrycznym, wstrzymuje budowę fabryki EV w Wolfsburgu i przesuwa premiery tanich elektryków. Przyczyną są nie tylko problemy z oprogramowaniem, ale też słabnący popyt.
W odpowiedzi VW zwiększa nacisk na rozwój hybryd plug-in oraz utrzymanie gamy spalinowej - szczególnie w modelach popularnych i flotowych. Rewolucja EV nie została odwołana, ale zamiast szybkiego przeskoku następuje faza stabilizacji. Marka wraca do strategii mieszanej, pozwalającej przetrwać trudniejszy okres przejściowy.
Transformacja EV nie zniknie - ale potrwa dłużej i będzie droższa
Coraz więcej producentów uświadamia sobie, że rynek nie jest jeszcze gotowy na pełną elektryfikację. Klienci chcą mieć wybór - i to właśnie oferowanie tego wyboru może być kluczem do sukcesu w nadchodzących latach. Zamiast pełnej rezygnacji z silników spalinowych zobaczymy długi okres współistnienia wielu technologii.
Hybrydy stają się dla koncernów motoryzacyjnych bezpiecznym punktem równowagi. Utrzymując je w ofercie, nie tylko spełniają oczekiwania klientów, którzy nie są jeszcze gotowi na pełne przejście na prąd, ale też zachowują ciągłość inwestycji w technologię bateryjną. To rozwiązanie pozwala nie zamykać sobie drzwi na przyszłość - jeśli nastroje społeczne lub polityka rządów zmienią się i ponownie przyspieszą elektryfikację, marki będą mogły szybciej wrócić na ten tor.
Jednocześnie producenci coraz chętniej dzielą się ryzykiem. Wspólne platformy, alianse technologiczne i podział kosztów rozwoju stały się normą. Jeszcze niedawno sądzono, że firmy takie jak Tesla, Lucid czy Rivian będą torować drogę, którą potem pójdą reszta. Dziś widać, że nawet liderzy rynku napotykają trudności. Tradycyjne marki nie mogą już liczyć, że ktoś inny "wychowa" klientów na EV. Każda z nich musi sama wziąć odpowiedzialność za przyszłość.
To wszystko rodzi konkretne problemy. Zamiast skupić zasoby na jednej ścieżce rozwoju, koncerny muszą dziś równolegle inwestować w silniki spalinowe, układy hybrydowe i samochody elektryczne. Plany ograniczenia nakładów na rozwój ICE trzeba było odłożyć na półkę, a budżety rozwoju zostały rozciągnięte do granic możliwości. Koszty rosną, a ryzyko nie znika. Elektryfikacja motoryzacji nie została odwołana. Po prostu przestaje być sprintem i staje się maratonem - trudnym, kosztownym i pełnym zwrotów akcji.