Borowczyk w RMF: Pół sekundy w DTM to bardzo dużo

9 wyścigów w 3 krajach na 6 torach. 600-konne konstrukcje, które mogą przyspieszać do setki w mniej niż 3 sekundy. Doświadczeni kierowcy rozwijający prędkości sięgające ponad 300 kilometrów na godzinę. Tak będzie wyglądała seria DTM, w której już w sobotę zadebiutuje Robert Kubica.

Przesiadka z F1 do DTM nie musi być łatwa
Przesiadka z F1 do DTM nie musi być łatwaGetty Images

Polak przechodzi do tej serii prosto po powrocie do Formuły 1. Co ciekawe, kierowcy, którzy poskromili królową motorsportu, przeważnie nie potrafili doprowadzić do perfekcji jazdy autem w serii DTM. Przed takim zadaniem staje teraz polski kierowca. Jakie trudności przed nim? Co będzie musiał zmienić? Czy poradzi sobie w DTM?O tym wszystkim reporter RMF Paweł Pawłowski rozmawiał z ekspertem telewizji Polsat Sport i Eleven Sport - Andrzejem Borowczykiem.

Paweł Pawłowski: Robert Kubica w jednym z wywiadów przyznał, że przejście z Formuły 1 do serii DTM to jak przejście ze sprintu do maratonu. Z czego wynika aż taka różnica?

Andrzej Borowczyk: Te serie różnią się bardzo. Zacznijmy od samochodów. W DTM mamy samochody z dachem. To nie otwarte single sittery tylko auta dysponujące pełnym nadwoziem. Myślę, że istotną różnicą jest też to, że kierowca w samochodzie DTM siedzi po lewej stronie, czyli zupełnie inaczej niż w Formule 1, gdzie fotel usytuowany jest w centralnej części samochodu. To dla kierowcy wyścigowego spora różnica. Mniejsza jest też moc silnika w samochodzie DTM. Chociaż przyspieszenia też są imponujące. Moc to przeszło 600 koni mechanicznych. Bolid Formuły 1 przyspiesza do 100 km/h w 2,4 sekundy. Pocisk DTM przyspiesza w czasie poniżej 3 sekund; mniej więcej 2,8 sekundy. Takie auto osiąga prędkości przeszło 300 km/h. Jest cięższy niż bolid F1. Mimo to jest to wyjątkowo wyrafinowana konstrukcja, która m.in. również korzysta z DRS-u, czyli z elementu pozwalającego w wybranych momentach redukować dodatkowe opory powietrza.

DTM korzysta też z takiego wynalazku, z którego nie korzysta Formuła 1. Nazywa się to "push to pass" i daje to możliwość wygenerowania zwiększonej mocy poprzez większy dopływa paliwa. To około 60 koni mechanicznych, czyli bardzo dużo. Kierowca może wygenerować taką dodatkową moc aż 24 razy podczas wyścigu - po 5 sekund każda. Połączmy to z DRS-em i okazuje się, że takich możliwości jest sporo. I to uatrakcyjnia wyścig oraz umożliwia kierowcom manewr wyprzedzania. Walka na torze jest dosłownie bok w bok. Samochody DTM też są bardzo zaawansowane aerodynamicznie, więc kierowcy musza bardzo uważać, by tych drobnych elementów aerodynamicznych nie uszkodzić. Ich uszkodzenie spowoduje, że samochód będzie się zdecydowanie gorzej prowadził.

To, o czym pan mówi, pokazuje, że kierowcom w DTM wcale nie jest łatwiej niż w Formule 1. Dodatkowo Robert Kubica studził też optymizm kibiców. Zatem chyba też warto powiedzieć, że Polak nie będzie od razu święcił triumfów w DTM?

Pokazały to testy. Kubica uzyskał wtedy 12. rezultat na 16 klasyfikowanych kierowców. Był tylko o pół sekundy wolniejszy od autora najlepszego czasu - a był nim nie kto inny, tylko arcyksiążę Ferdynand Habsburg. Młody austriacki kierowca, który jest arcyksięciem Austrii oraz księciem Czech i Węgier. Robert twierdzi, że pół sekundy w DTM to bardzo dużo.

Nasz kierowca będzie musiał przestawić się na wiele elementów. Taka duża różnica to też opony. W serii DTM mamy tylko jeden rodzaj opon na suchą nawierzchnię. Jest jeden stopień twardości i kierowca z tymi oponami musi sobie radzić. Są jeszcze opony na mokrą nawierzchnię, ale nie ma już opon przejściowych. Ważne będzie tu umiejętne rozgrzewanie i dogrzewanie opon. Robert ma tu ogromne doświadczenie, wiec myślę, że sobie poradzi.

Inna jest też struktura zespołu. Jest zdecydowanie mniej mechaników. Wszystko wygląda inaczej przy zmianie opon. Jeden pit-stop jest obowiązkowy. Przy zmianie kół obsługuje tylko pięciu mechaników! Tylko czterech zmienia koła. Zatem jeden mechanik musi odkręcić koło, musi je zdjąć i odłożyć, a następnie wziąć koło, które chce zmienić. Później trzeba je jeszcze założyć i dokręcić, co oczywiście trwa zdecydowanie dłużej niż w Formule 1.

Samochód DTM od BMW na torze SpaInformacja prasowa (moto)

Okazuje się też, że kierowcy, którzy przechodzili z Formuły 1 do serii DTM raczej nie wskakiwali do czołówki.

Pojawiali się tacy kierowcy jak Jenson Button, Heinz-Harald Frentzen; obecnie w DTM jeździ Timo Glock. Przez 3 sezony startował Mika Häkkinen - dwukrotny mistrz świata Formuły 1. I on, choć wygrał 3 wyścigi, mistrzem DTM nigdy nie był. Keke Rosberg odniósł tylko jedno zwycięstwo. Absolutnym królem DTM  był Bernd Schneider, który miał epizod w F1. Kiedy zjawił się w DTM, był absolutnym królem. Do dziś mówi się o nim Mr. DTM. Wygrał aż 43 wyścigi i pięć razy zwyciężył w całej serii. Ciekawostką jest też to, że w DTM pojawił się nie kto inny, jak Michael Schumacher. Było to na początku jego kariery. Startował wtedy Mercedesem 190e. Przyszły wielki mistrz pojawił się tylko w pięciu wyścigach i nie zdobył w nich ani jednego punktu.

Czy według pana seria DTM ma przyszłość?

Myślę, że tak. Świat motoryzacji jest, owszem, w pewnym sensie, zafascynowany elektryfikacją. Motoryzacja zmierza w tym kierunku. Jednak ta pełna elektryfikacja nie zakończy się jutro czy pojutrze. Nadal jest wielu fanów klasycznych wyścigów i rajdów, gdzie startują samochody, które nie poruszają się w absolutnej ciszy. Wciąż możemy poczuć, powąchać czy usłyszeć ten samochód.

Auto wyścigowe, którym będzie jeździł Robert Kubica jest napędzane przez dwulitrową, doładowaną tradycyjną konstrukcję; oczywiście niewiarygodnie wyrafinowaną i bardzo nowoczesną. DTM jest, owszem, na pewnym zakręcie. Mamy tutaj tylko dwóch producentów - Audi i BMW. Audi wycofuje się z serii jako fabryczny zespół już po tym sezonie. Stąd sporo znaków zapytania. Nie wiemy, jak się zachowa BMW.

Przypomnę, że przez wiele lat w DTM mieliśmy różne samochody. Na torach oglądaliśmy np. Mercedesa, który przez wiele lat świecił triumfy w tej serii. Później wycofał się, bo chciał skoncentrować się na Formule 1 i Formule E. Mówi się, że DTM zmieni najprawdopodobniej samochody. Podobno nie będą to już samochody klasy 1, które są specjalnie konstruowane dla tej serii. W przyszłości mają to być samochody klasy GT i tutaj tych marek jest zdecydowanie więcej. Wtedy automatycznie seria DTM, przyjmując takie rozwiązanie, będzie miała przyszłość.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas