Koniec dopłat do elektryków. Dilerzy w panice, zalega im 140 tys. aut
Izba Reprezentantów USA przyjęła projekt ustawy budżetowej, zgodnie z którym zakończone zostają programy dopłat do zakupu samochodów elektrycznych. To nagłe odejście od polityki poprzedniej administracji spowodowało duże poruszenie w branży, a szczególnie wśród dilerów, którzy obawiają się o to, że nie znajdą klientów na samochody, które już stoją u nich na placach. Powody do niezadowolenia ma m.in. Elon Musk.

W skrócie
- Izba Reprezentantów USA przyjęła ustawę likwidującą dopłaty do aut elektrycznych, co wzbudziło obawy branży motoryzacyjnej.
- Z końcem września znikną ulgi podatkowe na zakup nowych i używanych elektryków, co może znacznie utrudnić sprzedaż zalegających pojazdów.
- Zniesienie wymogów dotyczących norm spalania może przełożyć się na wyhamowanie innowacji skoncentrowanych na ograniczaniu zużycia paliwa.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Koniec dopłat do samochodów elektrycznych w USA
Projekt nowej ustawy budżetowej został już przegłosowany przez Izbę Reprezentantów i czeka teraz na podpis prezydenta Donalda Trumpa. Jej wejście w życie oznaczać będzie koniec polityki z czasów Bidena, ale i wcześniejszych administracji, które promowały zakup samochodów elektrycznych za pomocą wysokich dopłat.
Zgodnie z zapisami nowego budżetu po 30 września wstrzymany zostanie program ulg podatkowych w wysokości 7500 dolarów na nowe pojazdy elektryczne oraz 4000 dolarów - na używane .
Zarówno producenci jak i dilerzy apelowali o opóźnienie zakończenia programu dopłat, co zresztą początkowo planowała sama Izba Reprezentantów, ale ostatecznie zdecydowano się na ustanowienie krótszego terminu.
Co ciekawe, ustawę budżetową, o którą m.in. gorący spór toczyli Donald Trump i Elon Musk, przegłosowano "o włos": stosunkiem głosów 218 do 214.
Na placach dilerów zalega 140 tys. samochodów elektrycznych
Jak informuje Automotive News, pod koniec czerwca na placach dilerów w USA stało około 140 tys. samochodów elektrycznych. Część z nich uda się oczywiście sprzedać w ciągu najbliższych trzech miesięcy i można też spodziewać się wzrostu zainteresowania elektrykami, ponieważ klienci będą chcieli zdążyć jeszcze załapać się na program dopłat.
Później jednak pozbycie się pozostałych pojazdów może być sporym wyzwaniem. Większość osób nie kupuje aut elektrycznych z uwagi na przekonanie do takiego rodzaju napędu, ale ze względu na to, że dzięki dopłatom jest to zwyczajnie opłacalne.

Potwierdzają to badania przeprowadzane przez JD Power w 2024 oraz 2025 roku, gdzie większość respondentów wskazała właśnie programy dopłat, jako główny powód zakupu elektryka.
To podejście znamy również z Europy, gdy nagłe zakończenie programu dopłat w Niemczech, spowodowało załamanie rynku aut elektrycznych w 2024 roku.
Koniec ulg przy zakupie samochodów elektrycznych oznaczać więc będzie konieczność zmniejszenia produkcji, co uderzy w samych producentów i może doprowadzić do przestojów w fabrykach, a nawet zwolnień (w Europie dobrze już znamy ten problem).
Z kolei dilerzy coś będą musieli zrobić z autami, które stoją już u nich na placach. Coś, czyli obniżyć ceny, co łatwo może doprowadzić do sprzedawania samochodów ze stratą, aby tylko się ich pozbyć i odzyskać większość zainwestowanych w nie pieniędzy.
Koniec kar za zbyt duże zużycie paliwa
Jest jeszcze jedna kwestia, która może uderzyć w sprzedaż samochodów elektrycznych. Nowa ustawa przewiduje także zniesienie wymogów dotyczących norm zużycia paliwa.
Od 1975 roku producenci samochodów są zobowiązani do trzymania się stale zmniejszanych standardów średniego spalania, co wymusza na nich opracowywanie nowych technologii, poprawiających wydajność jednostek napędowych. Koszty tych rozwiązań są oczywiście przerzucane na klientów.
Zniesienie tych wymogów oznaczać może niekoniecznie spadek cen aut spalinowych, ale zmniejszenie ich wzrostów, ponieważ rozwój technologiczny nie będzie już wymuszany groźbą kar. Wbrew pozorom nie musi to oznaczać zastoju w ulepszaniu układów napędowych, a jedynie odejście od rozwiązań, których głównym zadaniem jest ograniczanie zużycia paliwa podczas cykli pomiarowych, a nie w realnych warunkach drogowych.