Awantura o SCT w Warszawie. Mieszkańców nie wpuszczono na salę obrad
Warszawska Rada Miasta zajęła się projektem przepisów o wprowadzeniu Strefy Czystego Transportu. Proponowane przez ratusz i prezydenta Rafała Trzaskowskiego przepisy wywołują nie tyle wielkie kontrowersje, co po prostu budzą sprzeciw znacznej części mieszkańców. I co najważniejsze - jest to sprzeciw otwarty i nie spóźniony.
Spis treści:
Strefa Czystego Transportu w Warszawie - jaka ma być?
Założenia warszawskiej Strefy Czystego Transportu (SCT) zostały ogłoszone 14 listopada. Okazały się zaskoczeniem, bo wielkość strefy została znacznie zwiększona w stosunku do pierwotnych założeń.
Początkowo strefa objąć miała większość Śródmieścia oraz przylegające do niego fragmenty Woli, Ochoty, Saskiej Kępy, Grochowa i Pragi. Jednak w ostatecznym projekcie, obszar strefy zwiększono ponad dwukrotnie. Jak twierdzą lokalne władze, decyzję taką podjęto "w wyniku konsultacji społecznych". Według nowych założeń warszawska strefa czystego transportu obejmie:
- całą dzielnicę Śródmieście,
- całą dzielnicę Żoliborz,
- całą dzielnicę Praga Północ,
- prawie całą dzielnicę Ochota (poza SCT pozostanie fragment z CH Reduta i ul. Mszczonowską oraz Dworzec Zachodni),
- prawie całą dzielnicę Praga Południe (poza SCT pozostanie Olszynka Grochowska: niezamieszkały obszar PKP i rezerwatu przyrody);
- większość dzielnicy Mokotów (poza SCT pozostaną Sadyba, Stegny, Augustówka i część Służewca);
- około połowę Woli (do al. Prymasa Tysiąclecia).
To jednak nie wszystko, bo jednocześnie drastycznie zwiększono wymagania dla samochodów, które mogą poruszać się po SCT. Pierwotne plany zakładały, że mieszkańcy Warszawy, którzy posiadają pojazdy kupione przed wejściem w życie uchwały o strefie czystego transportu, będą mogli poruszać się w niej bez ograniczeń przez kolejnych 5 lat, czyli do 1 lipca 2029 roku. Jednak w projekcie przepisów zapisano, że zwolnienie ze spełnienia wymagań strefy obowiązywać będzie przez pierwsze dwa etapy jej wprowadzania, czyli do stycznia 2028 roku, i będzie dotyczyć wyłącznie osób "zamieszkałych wewnątrz powyższego obszaru i płacących podatki w Warszawie", a nie wszystkich mieszkańców Warszawy.
Pięć etapów wprowadzania SCT
Same wymogi wobec samochodów, które będą mogły wjeżdżać do strefy, będą stopniowo zaostrzane, co dwa lata. I pierwszy ma zacząć obowiązywać 1 lipca 2024, ostatni - w 2032 roku, etapów będzie więc pięć. Co ciekawe, w każdym etapie zaostrzane są wymogi nie tylko dla silników Diesla, ale również benzynowych (zgodnie z normą Euro). To ostatnie nie ma żadnego sensu, bowiem od wprowadzonej w 2006 roku normy Euro 4 wymogi dotyczące emisji CO i HC nie zmieniały się w ogóle, zaś w przypadku NOx - symbolicznie (z 0,08 na 0,06).
Wobec mocnego uderzenia w prawo własności oraz portfele mieszkańców miasta, którzy zostaną zmuszeni do wymiany samochodów, radni PiS zaproponowali, by w Warszawie przeprowadzić referendum. Chcieli w nim zapytać o stosunek mieszkańców do polityki transportowej Warszawy, w tym zwężania ulic, wprowadzenia strefy Tempo 30 i Strefę Czystego Transportu. Rządzący Warszawą radni Koalicji Obywatelskiej odrzucili pomysł przeprowadzenia referendum.
Mieszkańców nie wpuszczono na salę obrad
Wprowadzenie SCT bez szerokich konsultacji z mieszkańcami i odrzucenie referendum wywołało sprzeciw mieszkańców Warszawy, którzy zorganizowali się w internecie i przyszli na czwartkową sesję Rady Miasta. W kuluarach zgromadziło się ponad 100 osób, nie zostali oni wpuszczeni na sesję, skandowali zza zamkniętych drzwi hasła: "Nie dla SCT!" "Precz z komuną Trzaskowskiego!" i "Wpuścić mieszkańców".
Pod presją radni KO błyskawicznie się ugięli. Przewodniczący klubu KO Jarosław Szostakowski złożył dwie poprawki do projektu. Jedna z nich zakłada zmniejszenie obszaru SCT w Warszawie do rejonu tzw. obwodnicy śródmiejskiej, a druga - dłuższą karencję dla starszych samochodów.
Szereg poprawek złożyli również radni PiS. Nie mają one jednak wielkich szans na przyjęcie, KO ma warszawskiej radzie miejskiej zdecydowaną większość.
Na sesji rady miasta zabrakło prezydenta Rafała Trzaskowskiego, który poleciał na szczyt klimatyczny do Dubaju. Na protesty towarzyszące obradom zareagował wpisem w mediach społecznościowych: