Ale żyła złota! A kierowcy płacą jak za zboże!

Nowa broń do walki z warszawskimi piratami drogowymi działa i to bardzo skutecznie. W ciągu tygodnia siedem nowych fotoradarów zrobiło blisko 4,5 tysiąca zdjęć kierowcom przekraczającym prędkość.

Fotoradar na Wisłostradzie / Fot: Stanisław Kowalczuk
Fotoradar na Wisłostradzie / Fot: Stanisław KowalczukEast News

To przełoży się na imponujące wpływy do miejskiej kasy stolicy.

Rekordowe pod każdym względem jest skrzyżowanie ulicy Radzymińskiej z Bystrą. Nowy fotoradar zrobił tam ponad półtora tysiąca zdjęć. Drugie i trzecie miejsce zajęły maszyny ustawione przy ulicy Krakowskiej i Wisłostradzie. Dzięki nim oraz maszynom przy ul. Puławskiej, Modlińskiej, Powstańców Śląskich i Górczewskiej Warszawa w tydzień zarobiła ponad milion trzysta tysięcy złotych.

Średnio, fotografowani przez nowe radary kierowcy przekraczają prędkość aż o 40 km/h, ale rekordzista pędził przez stolicę z prędkością 160 kilometrów. Według statystyk, zmotoryzowani mieszkańcy stolicy najmocniej wciskają pedał gazu pomiędzy godziną 17.00 a 7.00 rano, czyli po prostu wtedy gdy nie ma korków...

Siedem nowych masztów z fotoradarami działa w stolicy od minionego wtorku. Jeśli nie ostudzą one rajdowego zapału kierowców i tuż za masztem ponownie dodadzą oni gazu, mogą natknąć się na... patrol straży miejskiej z fotoradarem. Straż zapowiada bowiem także tzw. kontrole kaskadowe.

Na tym jednak nie koniec. Do końca roku fotoradary pojawią się jeszcze przy ul. Ostrobramskiej, Niepodległości i Dickensa. Na dwudziestu kolejnych skrzyżowaniach będą zaś mobilne kontrole prędkości.

Walka o bezpieczeństwo czy o pieniądze?

Wpływy z fotoradarów to znaczna część stołecznego budżetu. Od początku roku te maszyny zrobiły kierowcom blisko 60 tysięcy zdjęć. Straż miejska przekonuje, że w całej sprawie nie chodzi o pieniądze, ale o bezpieczeństwo.

- Taki nieczuły fotoradar, z którym nikt nie dyskutuje, doprowadza do tego, że kierowcy nagle przypominają sobie o przepisach ruchu drogowego - mówi w rozmowie z naszym reporterem Piotrem Glinkowskim Monika Niżniak, rzecznik stołecznej straży miejskiej.

Do pewnego stopnia nie można z tym polemizować. Dane pokazują, że w lokalizacjach, gdzie działają fotoradary, nawet kilkukrotnie spadła liczba wypadków i stłuczek.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas