Afera większa niż diesel-gate? Będą zmiany w trybie pomiarowym!

Unia Europejska kolejny raz dokręca śrubę producentom pojazdów. W Brukseli trwają prace nad zmodyfikowaniem metodologii pomiaru emisji spalin samochodów osobowych. Ściślej - chodzi o zmiany w zakresie pomiaru emisji CO2 przez hybrydy plug-in.

UE planuje zmienić procedurę testową WLTP, by urealnić zużycie paliwa hybryd plug in
UE planuje zmienić procedurę testową WLTP, by urealnić zużycie paliwa hybryd plug inINTERIA.PL

Agencja Reuters, powołując się na dwa niezależne źródła zbliżone do Komisji Europejskiej, informuje, że prowadzone prace zmierzają w kierunku zmiany protokołu WLTP tak, by w zdecydowanie większym stopniu uwzględniał on rzeczywiste zużycie paliwa. Poprawka uderzy w producentów - ładowanych z gniazdka - hybryd plug-in. Nad szczegółami pracuje Grupa Robocza ds. Pojazdów Silnikowych, a ostateczne decyzje co do nowego kształtu protokołu testowego powinny wyklarować się jeszcze w tym roku.

Unia Europejska nie chce hybryd plug-in?

Szykowana nowelizacja to efekt raportów organizacji zajmujących się szeroko pojętą ekologią, jak np. Międzynarodowa Rada ds. Czystego Transportu (ICCT). Wskazują one, że zyskujące na popularności samochody hybrydowe z wtyczką, w rzeczywistości emitować mogą nawet czterokrotnie więcej szkodliwych substancji, niż wynikałoby to z pomiarów w cyklu WLTP. Ekolodzy od dłuższego czasu zwracają uwagę, że wielu nabywców traktuje swoje hybrydy plug-in jak zwykłe auta spalinowe i praktycznie nie korzysta z możliwości jazdy na prądzie.

ICCT podpiera się w swoich opiniach analizą zachowania 100 tys. kierowców hybryd plug-in z Chin, Holandii, Niemiec i USA. Wynika z niej, że użytkownicy hybryd z wtyczką średnio pokonują "na prądzie" około 37 proc. ogólnego dystansu. Co więcej - w przypadku aut użytkowanych służbowo - zaledwie 1 na 5 przejechanych przez pojazd kilometrów pokonywany jest bez użycia silnika spalinowego.

Ile naprawdę pali hybryda plug-in?

Czarne chmury zbierają się nad hybrydami plug-in od dłuższego czasu. W tym miejscu warto chociażby przypomnieć testy drogowe wykonane w 2020 roku przez Europejską Federację Transportu i Środowiska (T&E), w ramach których mierzono rzeczywiste emisje spalin trzech popularnych hybryd plug-in:

  • BMW X5,
  • Mitsubishi Outlandera,
  • Volvo XC60.

W najlepszym z uzyskanych wyników (start i zdecydowana większość trasy na prądzie) BMW X5 uzyskało rezultat 42,3 grama CO/km, czyli o 1/4 większy od deklarowanego. Gdy jednak próbę powtórzono w trybie ładowania baterii (silnik spalinowy oprócz napędzania auta doładowuje wówczas akumulatory), wynik wyniósł już 384,6 grama CO2/km! Odpowiada to zużyciu paliwa na poziomie 16,5 l/100 km. Sęk w tym, że według procedury testowej WLPT, BMW X5 45e emitować ma średnio 32 gramów CO2/km, co odpowiada spalaniu na poziomie... 1,38 l/100 km!

Koniec z hybrydami plug-in? Producenci znowu pod ścianą

W opinii ekologów hybrydy plug-in stanowią obecnie furtkę dla producentów, którzy za wszelką cenę (z uwagi na popyt - przyp. red.) starają się utrzymać w ofercie klasyczne auta spalinowe. Dzięki obecnemu protokółowi WLTP, który dopuszcza duży udział jazdy elektrycznej, w przyjętych normach mieszczą się nawet reprezentacyjne suvy. Auta, które - chociażby ze względu na masę wynikającą z konieczności wożenia ze sobą ciężkich baterii trakcyjnych - w rzeczywistości potrafią zużywać więcej paliwa niż konkurencyjne modele z klasycznym układem napędowym. Nowe propozycje zyskać mogą jeszcze większe poparcie, gdy unijni urzędnicy zapoznają się z raportami dotyczącymi rzeczywistego zużyci paliwa. Pamiętajmy, że od 2021 roku producenci pojazdów mają obowiązek raportować Komisji Europejskiej rzeczywiste zużycie paliwa wszystkich sprzedanych na terenie Wspólnoty pojazdów. szczegółowe dane - powiązane z numerem VIN - bazują na informacjach z - wymaganych przepisami - "pokładowych urządzeń monitorujących zużycie paliwa".

Zaostrzenie sposobu pomiaru emisji spalin w praktyce okazać się może gwoździem do trumny samochodów z silnikami spalinowymi. Takie postawienie sprawy najmocniej uderzy zapewne w niemieckich producentów segmentu premium. Efektem może być wycofanie z oferty drogich - obłożonych dużą marżą - reprezentacyjnych modeli, których miejsce - szybciej niż zakładano - zajmą najpewniej, zdecydowanie mniej pożądane przez nabywców, auta z napędem elektrycznym.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas