5 lutego koniec oleju napędowego z Rosji. Co to oznacza dla kierowców?
Oprac.: Mirosław Domagała
5 lutego w życie wchodzi embargo na import oleju napędowego z Rosji. Pojawiają się informacje, że tego paliwa może brakować lub drastycznie wzrośnie jego cena. Jednak Orlen uspokaja.
Spis treści:
Jak powiedział główny ekonomista PKN Orlen Adam Czyżewski, Orlen obecnie kupuje paliwa w holenderskim hubie ARA (Antwerpia, Amsterdam, Rotterdam) gdzie m.in. trafia diesel z Bliskiego Wschodu oraz ze Stanów Zjednoczonych. Obecnie import oleju napędowego zaspokaja ponad 30 proc. konsumpcji paliw w Polsce.
Dodał także, że Orlen, rezygnując z zakupu diesla z Rosji, jako jedna z pierwszych spółek w Europie zdaje sobie sprawę, w jaki sposób wpływa to na koszty importu, ponieważ ponosi je do blisko roku. "Z tego powodu nic nie wskazuje na to, by z powodu embarga ceny paliw w Polsce mogły się zwiększyć" - poinformował Czyżewski.
Orlen uspokaja. Diesla nie zabraknie
"Z naszej perspektywy nie widać zagrożenia deficytem diesla. Wprowadzenie embarga na paliwa z Rosji zapowiedziano bowiem ponad pół roku temu. Dlatego był odpowiedni czas, by wszyscy się do tego przygotowali. Deficyt diesla na globalnym rynku mogą dodatkowo uzupełnić Chiny, które ostatnio wyraźnie zwiększyły eksport paliw. Już w listopadzie Chiny eksportowały 500 tys. ton baryłek dziennie oleju napędowego" - podkreślił Czyżewski.
Czyżewski zwrócił uwagę, że z kolei rynek benzyn w Polsce i Europie nie powinien zostać zakłócony na skutek embarga, bo Rosja nie eksportuje benzyn".
"Na światowych rynkach ropy jest więcej niż mocy przerobowych rafinerii, a na rynku paliw jest odwrotnie, moce rafineryjne ograniczają wzrost zużycia paliw" - wskazał Czyżewski. Z uwagi na to, że Rosja zaopatrywała Europę w ponad 700 tys. ton baryłek oleju napędowego dziennie, to pewnym wyzwaniem dla tych, którzy do tej pory importowali tańsze paliwa ze wschodu może być zmiana tras dostaw. Bilans podaży i popytu w ich przypadku może być trochę bardziej napięty - ocenił ekonomista.
"Każdy kraj UE utrzymuje zapasy paliw i ropy naftowej. W Polsce również mamy takie zapasy, tak, że nie ma ryzyka, które mogłoby powodować braki diesla na stacjach" - stwierdził Marek Garniewski, ekspert w biurze relacji inwestorskich PKN Orlen.
Panika kierowców wywołała braki paliw po rosyjskiej agresji na Ukrainę
Garniewski przypomniał natomiast, że lokalne i krótkotrwałe problemy z dostępnością paliwa pojawiły się w Polsce m.in. po wybuchu wojny na Ukrainie. "Był to efekt paniki wywołanej wśród części klientów przez działania głównie prorosyjskich komentatorów szczególnie aktywnych w mediach społecznościowych. Nerwowe reakcje niektórych klientów okazały się też sposobem na zarobek dla nieuczciwych sprzedawców, którzy korzystając z okazji sztucznie podnieśli ceny na stacjach, próbując szybko się wzbogacić" - zwrócił uwagę Garniewski.
"Układanie się nowych dróg importu może stanowić swego rodzaju wyzwanie dla tych, którzy do tej pory importowali tańszy diesel z Rosji. Dlatego tak istotne było stworzenie odpowiednich zapasów oleju napędowego, zanim nowe trasy transportu zaczną płynnie funkcjonować. Zapowiedź embarga na paliwa z Rosji ogłoszona w czerwcu 2022 r. pozwoliła na przygotowanie zapasów, co dało wszystkim uczestnikom rynku pewną poduszkę bezpieczeństwa na kolejne dwa-trzy miesiące" - podkreślił Garniewski. Zwrócił też uwagę, że w Polsce także prywatni gracze na rynku paliw zbudowali odpowiednie zapasy, zwiększając z wyprzedzeniem import diesla z nowych kierunków".
Popyt na olej napędowy będzie spadał
Garniewski wyjaśnił, że pod koniec roku w Polsce nastąpił wzrost zużycia diesla, podczas gdy regułą jest, że w tym czasie ono spada, bowiem nie jest to sezon wzmożonych podróży. Ekspert Orlenu tłumaczy to m.in. właśnie efekt budowania zapasów przez prywatne firmy.
Jego zdaniem wraz z pogarszającą się koniunkturą w Europie i spadkiem cen gazu oraz węgla, spadnie zainteresowanie olejem napędowym do celów grzewczych i energetycznych, co ogranicza potencjał wzrostu cen diesla w najbliższych dniach. "To jest kolejny czynnik, który uwolni większe ilości diesla na rynek" - przewiduje Garniewski.
***