Podczas burzy i ulewy nie licz na czujnik świateł. Trzeba go wyłączyć
Czujnik zmierzchu ma pomagać, ale w czasie burzy i ulewy potrafi zawieść. Wtedy światła mijania nie włączają się wcale, a ty poruszasz się praktycznie niewidoczny. Policja nie będzie pytać o systemy - liczy się to, czy włączyłeś światła. Jeśli nie, masz 200 zł mandatu i 2 punkty karne jak w banku.

Spis treści:
Nowoczesne samochody potrafią wiele - same ruszają, same hamują, a także same włączają światła. Przynajmniej w teorii. W praktyce bywa inaczej, szczególnie gdy na drogach panują trudne warunki. W czasie ulewy, burzy czy silnych opadów deszczu czujnik zmierzchu może zawieść, a kierowca nawet nie zauważy, że porusza się bez wymaganych świateł mijania. To nie tylko sprzeczne z przepisami, ale przede wszystkim niebezpieczne.
Światła świecą, ale nie tam, gdzie trzeba
Po uruchomieniu silnika wiele aut automatycznie aktywuje światła do jazdy dziennej - najczęściej LED-owe, skierowane wyłącznie do przodu. Tylne lampy w tym trybie pozostają wyłączone. Oznacza to, że samochód wygląda na oświetlony, ale z tyłu jest praktycznie niewidoczny dla innych uczestników ruchu, szczególnie na mokrej jezdni, przy pochmurnym niebie czy w czasie intensywnych opadów.
Właśnie dlatego światła dzienne można stosować wyłącznie w dzień i przy dobrej przejrzystości powietrza. Gdy widoczność się pogarsza - w deszczu, mgle, podczas burzy - należy niezwłocznie przełączyć oświetlenie na światła mijania. I to ręcznie, bo automatyczny czujnik może nie zareagować na czas lub w ogóle nie wykryć zmiany warunków.
To nie czujnik dostaje mandat
Zgodnie z kodeksem drogowym, odpowiedzialność za właściwe oświetlenie pojazdu zawsze ponosi kierowca - nie systemy elektroniczne. Jeśli funkcja automatycznego przełączania świateł nie zadziała, to właśnie kierowca zapłaci mandat.
A kary są jasno określone: za jazdę bez wymaganych świateł w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza grozi mandat w wysokości 200 zł i 2 punkty karne. Policjant nie będzie dopytywał, czy reflektory miały tryb auto, czy nie - liczy się efekt. Jeśli światła mijania nie są włączone w czasie burzy, mgły czy ulewy, traktowane jest to jako wykroczenie.
Czujnik to pomoc, nie wyrocznia
Wielu kierowców przecenia możliwości czujnika zmierzchu. Owszem, w większości sytuacji system działa prawidłowo - przełącza oświetlenie po zmroku, w tunelu czy podczas zachodu słońca. Ale w ciągu dnia, gdy nie jest całkiem ciemno, ale widoczność jest już ograniczona przez opady, czujnik może nie zareagować w ogóle.
Dlatego tak ważne jest, aby nie ufać bezgranicznie elektronice. Świadomy kierowca powinien obserwować nie tylko drogę, ale i warunki pogodowe - i reagować odpowiednio, przełączając światła ręcznie, jeśli sytuacja tego wymaga.
Automat nie widzi burzy
Niż genueński przyniósł do Polski ulewne deszcze i burze. W takich warunkach widoczność na drogach gwałtownie się pogarsza, a światła mijania stają się obowiązkowe. Problemem pozostaje fakt, że czujniki zmierzchu nie zawsze prawidłowo reagują na tego typu zmiany warunków atmosferycznych.
Z tego względu zaleca się, by podczas opadów deszczu, mgły lub burzy nie polegać wyłącznie na automatyce, lecz ręcznie włączyć światła mijania, zapewniając tym samym pełną widoczność pojazdu z każdej strony. To nie tylko zgodne z przepisami, ale przede wszystkim rozsądne z punktu widzenia bezpieczeństwa drogowego.