300 aut utknęło w karambolu

Od 200 do 300 aut utknęło wczoraj w ogromnym karambolu w okolicach francuskiego Bordeaux, na południowym zachodzie Francji.

W szczycie przedświątecznych wyjazdów lokalne władze musiały zamknąć autostradę A63 w obu kierunkach.

Jak powiedział Jean-Paul Larrouy-Castera z służb ratunkowych departamentu Żyronda, bezpośrednio w karambolu brało udział 60 pojazdów; "w mniejszym stopniu" ucierpiało od 200 do 300 samochodów.

Najpierw - z powodu gęstej mgły - doszło do kolizji w okolicy miasta Barp w kierunku Bordeaux-Bayonne. Nieco później na tej samej wysokości, ale w przeciwnym kierunku, powstał karambol, w którym rannych zostało kilkanaście osób, w tym dwie ciężko.

Reklama

Władze departamentu powołały specjalną jednostkę kryzysową. Ma ona umożliwić dojazd na miejsce karambolu ekip ratunkowych - straży pożarnej, żandarmerii i pomocy drogowej. Zadba również o wysłanie autobusów, którymi ewakuowani zostaną uwięzieni w autach kierowcy i pasażerowie.

Około 80 osób już znalazło tymczasowe schronienie w ośrodkach w trzech okolicznych miasteczkach.

Warto przypomnieć, ze identyczny przebieg miał karambol pod Krakowem. Do karambolu doszło 17 stycznia 2005 roku w rejonie Węzła Opatkowickiego. Na nitce obwodnicy prowadzącej do wyjazdu na "zakopiankę" zderzyły się dwa samochody: osobowy i ciężarowy, a na nie zaczęły wpadać kolejne auta. Jadący w przeciwnym kierunku kierowca zapatrzył się na ten wypadek i tak doszło do następnych kolizji. W karambolu uczestniczyły 63 samochody.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy