Największy karambol od 5 lat...
17 osób zostało rannych, w tym cztery ciężko, w karambolu, do którego doszło w poniedziałek rano w gęstej mgle na południowej obwodnicy Krakowa. Według policji, uczestniczyły w nim 63 samochody. Południowa obwodnica Krakowa w obu kierunkach jest już przejezdna.
Wszystkie rozbite auta usunięto z obwodnicy po blisko siedmiu godzinach akcji. Ruch w obu kierunkach przywrócono około godz. 15 - poinformował w naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej w Krakowie podinspektor Ryszard Grabski. "To największy i najpoważniejszy karambol w tym regionie w ostatnich pięciu latach" - dodał Grabski.
Wszystko wskazuje na to, że do karambolu przyczyniła się gęsta mgła i nieuwaga kierowców.
Do karambolu doszło tuż przed godz. 8 w rejonie Węzła Opatkowickiego. Na nitce obwodnicy prowadzącej do wyjazdu na "zakopiankę" zderzyły się dwa samochody: osobowy i ciężarowy, a na nie zaczęły wpadać kolejne auta. Jadący w przeciwnym kierunku kierowca zapatrzył się na ten wypadek i tak doszło do następnych kolizji.
W wyniku karambolu na pasie w kierunku "zakopianki" zderzyło się 55 samochodów, a na pasie przeciwnym - osiem. Nikt nie zginął. Według policji, rannych zostało 17 osób, w tym cztery ciężko. Siedem osób najbardziej poszkodowanych nadal pozostaje w kilku krakowskich szpitalach. Ranni mieli urazy klatki piersiowej, kończyn i obrażenia głowy. Jedna z poszkodowanych osób została przetransportowana do szpitala śmigłowcem.
Tuż po wypadku strażacy podstawili na miejsce zdarzenia ogrzewany autobus dla osób z rozbitych pojazdów, które czekały na pomoc. "Ludziom tym rozdawano gorące napoje. Lekarze i strażacy prowadzili segregację rannych lub udzielali na miejscu pomocy medycznej" - powiedział dziennikarzom nadbrygadier małopolski komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej Seweryn Dyja.
"Na miejsce zdarzenia wysłaliśmy grupę psychologów ze Straży Pożarnej, żeby w rozmowach z ludźmi złagodzili doznane przez nich stresy" - dodał Dyja.
W usuwaniu skutków wypadku uczestniczyło ok. 50 policjantów i 65 strażaków. Pięć osób wyciągnięto z samochodów dopiero po rozcięciu aut. W pierwszych godzinach akcji nie wiadomo było, kto z poszkodowanych został odwieziony do szpitala. Policjanci przez megafon wzywali właścicieli tkwiących w karambolu aut.
Świadkowie i służby ratownicze twierdzą, że to cud, iż nikt nie zginął. O szczęściu może mówić mężczyzna, którego samochód nie został uszkodzony, mimo iż znajdował się na początku kolumny aut, bo kierowcy udało się zjechać nieco w bok. Szczęście miała też kobieta, której opel dostał się między autobus i inny samochód osobowy i nie został nawet draśnięty.
"To była ściana mgły. Nie było widać chyba nawet na metr" - mówiła jedna z uczestniczek karambolu. "Hamujące samochody wpadały jeden na drugi i tyle" - powiedział jeden z kierowców.
Z powodu karambolu samochody jadące w kierunku Zakopanego i z południa w kierunku Katowic kierowane były przez centrum Krakowa.