200 tys. zł dla ofiar wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Trwa zbiórka

Trwa internetowa zbiórka na pomoc rodzinie, która została poszkodowana w niedzielnym wypadku na Trasie Łazienkowskiej. W zdarzeniu zginął ojciec dwójki dzieci, które wraz z matką trafiły do szpitala. 200 tys. zł na pomoc dla nich postanowił zebrać ich sąsiad oraz przyjaciel.

Zbiórka na rodzinę poszkodowaną w wypadku na Trasie Łazienkowskiej

Internetowa zbiórka została założona przez pana Jarosława, przedstawiający się jako sąsiad i przyjaciel rodziny, którą dotknęła potworna tragedia. Jak opisuje, pana Rafała i panią Ewelinę poznał, gdy w 2018 roku wprowadził się do mieszkania na Grochowie, sąsiadującego z małżeństwem. Opisuje ich jako ludzi bardzo ciepłych, serdecznych i rodzinnych, którzy byli bardzo zaangażowani w życie lokalnej społeczności.

Po ogromnej tragedii jaka ich dotknęła, bez wątpienia będą potrzebować wsparcia, również tego finansowego. Jak wyjaśnia pan Jarosław:

Reklama

Zbiórka ruszyła dwa dni temu, a jej celem jest zebranie 200 tys. zł. Obecnie do osiągnięcia tego celu brakuje zaledwie kilku tysięcy złotych. Odzew społeczeństwa, poruszonego losem rodziny, jest więc bardzo duży.

Jak doszło do wypadku na Trasie Łazienkowskiej?

Przypomnijmy, że do tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę 15 września około godziny 1:30 na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. W Forda, którym rodzina wracała do domu, z dużą prędkością uderzył Volkswagen Arteon. Moment wypadku zarejestrowała kamera zamontowana w innym pojeździe.

W wyniku zdarzenia zginął 37-letni ojciec rodziny, który siedział z tyłu, między dwoma fotelikami. Jego żona oraz dwójka dzieci w wieku 8 oraz 4 lat trafili do szpitala w stanie ciężkim. Obecnie kobieta przeszła już operację i odzyskała przytomność, a jedno z dzieci opuściło już szpital.

Z kolei białym Volkswagenem Arteonem podróżowały, według wstępnych informacji, cztery osoby. Pasażerka trafiła do szpitala w stanie krytycznym, natomiast trzech młodych mężczyzn pozostało na miejscu zdarzenia. Okazało się, że jeden z nich miał ponad 2 promile alkoholu, a dwaj kolejni ponad promil. Żaden z nich nie przyznał się do kierowania samochodem, więc prokurator zadecydował o ich aresztowaniu.

Później dopiero okazało się, że w Volkswagenie znajdował się jeszcze jeden mężczyzna. Potwierdził to w rozmowie z TVN24, rzecznik prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba. Jak nieoficjalnie podaje TVN24, mężczyzna, którego tożsamość jest znana policji, był notowany i miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Wiele wskazuje na to, że właśnie on kierował samochodem w momencie zdarzenia i teraz ukrywa się w obawie przed konsekwencjami.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy