11 700 zł kary za każde auto spalinowe. Te marki mają największy problem
Organizacja ICCT opublikowała analizę emisji CO2 producentów samochodów w Unii Europejskiej. Tylko nieliczni producenci są dziś w stanie spełnić narzucone limity bez ryzyka kar. Inni, jak Mazda, Nissan czy Fiat, mogą zapłacić nawet kilkanaście tysięcy złotych kary za każde nowe auto.

Spis treści:
Ciekawą analizą podzieliła się właśnie Międzynarodowa Rada Czystego Transportu (ICCT), czyli działająca od 2005 roku organizacja lobbująca na ekologicznych rozwiązań w motoryzacji. ICCT przyjrzała się danym dotyczącym rejestracji nowych samochodów w Unii Europejskiej w pierwszej połowie bieżącego roku przez pryzmat obowiązujących od 1 stycznia limitów emisji CO2 dla nowych pojazdów. Które z marek mają obecnie największe szanse na uniknięcie gigantycznych kar, a którzy producenci najbardziej rozmijają się z nowymi celami?
Elektryki coraz popularniejsze. Diesel daleko w tyle
Z danych ACEA czyli Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów wynika, że w pierwszej połowie roku udział samochodów elektrycznych w ogóle sprzedaży nowych aut na Starym Kontynencie osiągnął 17,5 proc, a w samym czerwcu było to już 19,2 proc. Dla porównania udział aut z silnikami Diesla wyniósł w tym czasie zaledwie 7,9 proc.
Według ICCT w pierwszej połowie bieżącego roku średnia emisja dwutlenku węgla dla wszystkich producentów wynosiła 102 gramy CO2/km. To o 8,4 grama ponad średni wyznaczony dla branży cel na poziomie 93,6 g CO2/km.
Trzeba jeszcze pamiętać, że owe 93,6 proc. to średnia dla całej branży, a każdy z producentów, m.in. na podstawie udziału rynkowego i struktury oferty, ma przydzielany własny limit. Przykładowo - dla Volkswagena są to 92 gramy CO2/km a np. Toyoty - 95 gramów CO2/km.
3 400 zł kary za każde sprzedane auto
Przypomnijmy - każdy gram powyżej tego limitu kosztuje producenta 95 euro od każdego sprzedanego na terenie Unii Europejskie samochodu. Oznacza to, że średnio, w pierwszej połowie roku, każdy sprzedany na terenie UE samochód osobowy wygenerował karę w wysokości 798 euro czyli blisko 3 400 zł.
Pamiętajmy jednak, że w kwietniu Komisja Europejska, w ramach dialogu strategicznego z branżą motoryzacyjną, zgodziła się wydłużyć okres rozliczania kar za emisję z jednego do trzech lat. Oznacza to, że "w drodze wyjątku" producent nie będzie musiał rozliczyć się z kar na koniec każdego bieżącego roku. Kary naliczone zostaną zbiorczo, po 2027 roku i obejmować będą okres od 1 stycznia 2025 do 31 grudnia 2027.
Zmiana ta wprowadza dodatkową elastyczność dla producentów, przy jednoczesnym utrzymaniu ambitnego poziomu celu redukcji emisji
Teoretycznie producenci mogą dłużej pozostawić w ofercie samochody spalinowe, ale - by uniknąć kar - ich większa sprzedaż w bieżącym roku będzie musiała zostać zrekompensowana większą sprzedażą aut elektrycznych w latach 2026-2027.
Które marki nie zapłacą kar za przekroczenie limitu CO2?
Karami w żaden sposób nie muszą się przejmować marki Cupra, Tesla i Volvo, które dzięki oferowaniu szerokiej gamy samochodów elektrycznych mają gigantyczny zapas wobec przyznanego im przez Komisję Europejską limitu.
W przypadku producentów klasycznych spalinowych samochodów sytuacja nie jest już taka oczywista. Z danych ICCT wynika, że obecnie tylko jedna marka mieści się w przyznanym jej limicie. Zerowym bilansem pochwalić się może jedynie Renault.
W dość komfortowej sytuacji znajdują się marki:
- BMW (+2 grany CO2 ponad limit),
- Toyota (+1 gram CO2 ponad limit),
- KIA (+ 3 gramy CO2 ponad limit).
Fiat szura po dnie. Duży problem Stellantisa
Z danych ICCT wynika jednak, że - przynajmniej po pierwszej połowie bieżącego roku - wielu producentów mocno rozmija się z przyznanymi im przez Komisję Europejską limitami.
Aż 11 gramów ponad przyznany marce limit (92 gramów) emitują średnio sprzedane w pierwszej połowie bieżącego roku w Europie samochody marki Volkswagen. Wynik dla całej grupy to 13 gramów ponad normę.
12 gramów brakuje do wyznaczonego limitu całemu koncernowi Stellantis (96 gramów). W rankingu marek koncernu najbliżej spełnienia celu jest obecnie Peugeot (przyznane 95 gramów, rzeczywista emisja 8 gramów ponad limit). W bardzo złej sytuacji znajduje się Fiat z wynikiem +21 gramów (ponad przyznane 99 gramów).
Mówiąc wprost jeśli, zgodnie z pierwotnymi planami kary za emisję CO2 byłyby rozliczane na koniec tego roku, każdy sprzedany w pierwszej połowie bieżącego roku nowy Fiat generowałby dla producenta karę w wysokości 1995 euro czyli blisko 8500 zł. Włoski producent wiąże jednak duże nadzieje z nową Grande Pandą, która oferowana jest również w wersji elektrycznej.
Nissan i Mazda w kryzysie. Grożą im gigantyczne kary
Na ten moment najgorzej prezentuje się jednak sytuacja marek spoza Starego Kontynentu. Aż 22 gramy ponad przyznany limit wyemitowały średnio sprzedane w pierwszej połowie roku w UE samochody marki Ford. Dla producenta oznacza to estymowaną karę w wysokości 2 090 euro za auto, czyli ponad 8 900 zł.
W podobnej sytuacji są też Audi (+24 gramy) i Mercedes (+23 gramy), ale w przypadku marek premium, wysoka marża pozwala na stosunkowo łatwe ukrycie w cenie ewentualnych kar.
Na podobny zabieg nie mogą sobie jednak pozwolić marki popularne. W ich przypadku największy problem zdają się mieć producenci z Kraju Kwitnącej Wiśni - Mazda i Nissan. By uniknąć kar obie firmy muszą zmieścić się w przyznanym im limicie 93 gramów CO2/km. Mazda przekroczyła go w pierwszej połowie roku o 28 gramów, a Nissan - aż o 29 gramów. W pierwszym przypadku oznacza to szacunkową karę w wysokości 266 euro (11 331 zł) za auto, w drugim - aż 2 755 euro (11 763 zł) za auto.