Uwaga! Nawigacje się mylą. Musisz o tym pamiętać

"W życiu kieruj się sercem, nie GPS-em" - na takie hasło, brzmiące niczym jedna ze sławnych mądrości Paulo Coelho, natknęliśmy się kiedyś, zwiedzając muzeum BMW w Monachium. No dobrze, to ogólnie w życiu. A podczas prowadzenia auta? Czy faktycznie mają rację ci, którzy twierdzą, że samochodowe nawigacje to przereklamowany gadżet, zbędny, a niekiedy wręcz niebezpieczny?

W internecie można znaleźć mnóstwo argumentów na poparcie tej tezy.  

Pewne szwedzkie małżeństwo chciało odwiedzić Capri, wyspę leżącą w Zatoce Neapolitańskiej. Satelity zawiodły je tymczasem do oddalonego o 650 km od celu podróży miasta o tej samej nazwie, położonego na północy Włoch. Podobno turyści ze Skandynawii nie od razu dostrzegli swoją pomyłkę. Nie zastanowiło ich nawet to, że w drodze na wyspę nie musieli korzystać z mostu ani z promu...

Włoski lekarz umówił się z kolegami na spotkanie w restauracji. Postanowił skorzystać ze skrótu zaproponowanego przez GPS i... wylądował na stromych miejskich schodach.  

Reklama

Turecki kierowca tira miał dostarczyć ładunek do odbiorcy w Gibraltarze. Wpisał w nawigacji adres docelowy: "Gibraltar" i zakończył podróż w miejscu o nazwie Gibraltar Point... w angielskim hrabstwie Lincolnshire.

Parę lat temu głośno było o przygodzie trójki Anglików, którzy w drodze do czeskiej Pragi zbytnio zawierzyli nawigacji i w rezultacie utknęli na leśnym dukcie koło miasteczka Korfantów na Opolszczyźnie.

Do najnowszego zdarzenia z tej serii doszło na drodze krajowej nr 75 między Nowym Sączem a Brzeskiem. Kobieta, która w miejscu gdzie budowany jest most na Uszwicy zsunęła się z kierowanym przez siebie autem ze skarpy do głębokiego wykopu, tłumaczyła policji, że po prostu jechała wedle wskazań nawigacji.

Różnego rodzaju przygody z GPS-em miał chyba każdy, kto korzysta z tego rozwiązania.

- Zarezerwowałem kiedyś nocleg w hotelu, położonym w Alpach Julijskich w Słowenii - opowiada jeden ze znajomych kierowców. - Wpisałem do nawigacji jego adres, a ponieważ było już późno, więc na ostatnim odcinku trasy zaznaczyłem wariant "krótka". Zorientowałem się, że coś jest nie tak, gdy wijąca się w górę wąska szosa zmieniła się nagle w ścieżkę, usianą wystającymi korzeniami drzew i wielkimi kamieniami. Podobną przygodę przeżyłem w Portugalii. Co gorsza, tam nawigacja upierała się, że jest to jedyna możliwa droga dojazdu do celu. Do dziś nie wiem, jak w końcu, po ciemku, jadąc "na czuja", udało mi się dotrzeć do hotelu...

Nawigacje się mylą. Potrafią wywieść kierowcę na manowce, poprowadzić wprost do jeziora lub w środek lasu. W takich krajach, jak Polska problemem jest ich nienadążanie za zmianami w sieci drogowej. Ile to razy na nowych odcinkach autostrad czy dróg ekspresowych słyszeliśmy kategoryczne wezwania: "zawróć w lewo", a przed świeżo oddanymi do użytku rondami nakaz jazdy prosto.

 Mimo wszystko to jednak tylko incydenty, które nie mogą zmienić ogólnej oceny systemu GPS jako wspaniałego wynalazku, który znakomicie ułatwia życia kierowcom, zwłaszcza w obcych miastach.

Wie to każdy, kto próbował poruszać się po dowolnej europejskiej metropolii jedynie z pomocą mapy papierowej, też zresztą często nieaktualnej. Trzeba tylko pamiętać, by na drodze nigdy nie wyłączać myślenia. Uczestnikom kursów na prawo jazdy wbija się do głowy zasadę ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu. To samo dotyczy wszelkich nowoczesnych, elektronicznych systemów wspomagających kierowców. Pomagają, ale...

poboczem.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy