Problem z ASO? Do sądu!

W naszym serwisie trwa serial informacji o psujących się samochodach, niedouczonych serwisach i umywających ręce producentach.

Kliknij
KliknijINTERIA.PL

Opisywaliśmy już przypadki m.in. Mercedesa, Volkswagena i Skody. Tymczasem jeden z naszych czytelników, ma gotową receptę dla osób, które mają problemy ze swoimi, serwisowanymi w autoryzowanych stacjach obsługi, samochodami

"Jak tak czytam o tych dziwnych przypadkach psucia się samochodu, to po prostu nie wierzę (w ignorancję ludzi - klientów). To, że serwisy autoryzowane mają klienta w "głębokim poważaniu" to norma. To, że firmy-matki im na to pozwalają, to też norma.

Jak się postaram to mogę odszukać gdzieś list, jaki dostałem od Skoda Auto Polska. Była to odpowiedź na moją skargę dotyczącą pracy serwisu i podejścia do klienta. Można ją streścić do słów: "nic nas to nie obchodzi - jak się coś nie podoba to proszę do sądu". Ja skorzystałem z tej propozycji. Sąd przyznał mi rację.

Ludzie, czemu nie korzystacie z możliwości, jakie daje Wam polskie prawo? Kto każe Wam korzystać z gwarancji? I ograniczeń, jakie ona nakłada? Mamy całkiem dobrą ustawę o sprzedaży konsumenckiej. Czemu nikt z niej nie korzysta przy dochodzeniu swoich praw?

W moim przypadku: Samochód Skoda Fabia kupiony za 43.000 zł. 8 miesięcy udręki z serwisem, 2 lata procesu. Fabia wróciła do sprzedawcy, a ten musiał mi wypłacić koszty zakupu plus odsetki ustawowe plus wszystkie koszta procesu razem 62.000 zł. SZEŚĆDZIESIĄT DWA TYSIĄCE!

Gdyby takich jak ja było więcej? Ale skoro Wy, klienci, wolicie być jak dojne krowy, to dlaczego serwisy mają być lepsze? Im się to po prostu nie opłaca..."

(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)

Co Wy na takie podejście do sprawy?

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas