Kierowca Lexusa bardzo chciał zaimponować znajomym. Szybko tego pożałował

Kierowca niebieskiego Lexusa IS F najwyraźniej nie opanował mocy auta i próbę zaimponowania znajomym zakończył na innym samochodzie.

Kierowca Lexusa nie zapanował nad autem

Niedostateczne umiejętności i samochód obdarzony dużą mocą to, jak pokazuje historia, zawsze prosta recepta na kłopoty. Jeśli dodać do tego jeszcze miasto, jako miejsce akcji, jest to już prosta recepta na katastrofę. Tak było w przypadku kierowcy niebieskiego Lexusa IS F, który najwidoczniej nie poradził sobie z mocą, którą dysponowało auto. 

Na wideo zamieszczonym w mediach społecznościowych możemy zauważyć jak kierowca japońskiego sedana skręca i kiedy tylko piesi przechodzący przez przejście znikają mu sprzed maski, mocno wciska gaz. Tył auta natychmiast "uciekł", ale tylko na moment. Kierowca wyprostował samochód i raz jeszcze mocno dodał gazu. Tym razem zbyt mocno.

Reklama

Tym razem kierowcy nie udało się zapanować nad samochodem. W efekcie podróż i próba zaimponowania znajomym zakończyła się zderzeniem z autem nadjeżdżającym z naprzeciwka. Nie wiemy co wydarzyło się później i czy konieczna była interwencja służb medycznych. Z pewnością jednak, prawy bok Lexusa, podobnie jak przód auta, w które uderzył, nie są w najlepszym stanie. 

Niebieski Lexus - co to za model?

Nie do końca zdający sobie sprawę z poziomu własnych umiejętności kierowca prowadził Lexusa IS F. Samochód taki jak ten na nagraniu dysponuje 5-litrowym silnikiem V8. Generuje on 423 KM i ponad 505 Nm momentu obrotowego. Całość trafia wyłącznie na tylne koła, dlatego też auto tak chętnie zarzuca tyłem i tak łatwo o sytuację taką, jak na opisywanym wideo.

Lexus IS F od zera do "setki" rozpędza się w 4,8 sekundy. Prędkość maksymalna została ograniczona elektronicznie do 270 km/h.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lexus | Lexus IS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy