Chciał być szybki, teraz pewnie jest wściekły. Pech kierowcy Mercedesa

O tym jak ważne jest dostosowanie prędkości do panujących warunków atmosferycznych, przekonał się kierowca Mercedesa. Być może nagranie z tej sytuacji będzie stanowić lekcję dla wszystkich.

Do zdarzenia na nagraniu, opublikowanym w serwisie You Tube, doszło na drodze ekspresowej S3 w kierunku Gorzowa Wielkopolskiego, za zjazdem Renice.

Kierowca Mercedesa przekonał się, że w deszczu prędkość nie popłaca

W pewnym momencie kierowcę z rejestratorem wyprzedza Mercedes w ciemnym kolorze. 

Samochód niemieckiej marki nagle wpadł w poślizg, uderzył w barierki, odbił się od nich i ostatecznie zatrzymał się na pasie awaryjnym.

Na nagraniu widać, że siła uderzenia była duża. Auto miało rozbity przód. Nie wiadomo jednak, jakie obrażenia odniósł kierowca. 

Na końcu filmu można jedynie zobaczyć, że kierujący pojazdem z rejestratorem, zatrzymał się, żeby sprawdzić, czy ten z Mercedesa został w jakiś sposób poszkodowany.

Reklama

Za wypadek kierowcy Mercedesa odpowiadają... opony?

Dlaczego doszło do tego zdarzenia? Trudno to orzec ze stuprocentową pewnością jedynie po filmie. Nie znamy stanu technicznego auta. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Po pierwsze na nagraniu wyraźnie widać, że nawierzchnia aż błyszczy od wciąż padającego deszczu. Warto też zwrócić uwagę, że kierowca, który wszystko nagrywał, jechał z prędkością ok. 120 km/h (co widać na materiale wideo), a więc ten z Mercedesa musiał poruszać się znacznie szybciej.

Niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze może skończyć się właśnie w taki sposób. Prędkość to jednak nie wszystko. W takich sytuacjach, podobnie jak zimą, znaczenie ma właściwe ogumienie.

W przeciwnym wypadku, podobnie jak na załączonym nagraniu może dojść do poślizgu, który fachowo nosi nazwę akwaplanacji (ale także poślizgu hydrodynamicznego, aquaplaningu, czy hydroplaningu). W skrócie chodzi o to, że rowki bieżnika w oponie, kiedy wody jest dużo, mogą nie radzić sobie z wypychaniem jej na zewnątrz. W efekcie między oponą i jezdnią pozostaje woda. Samochód traci kontakt z podłożem i zaczyna unosić się na wodzie, pozbawiając kierowcę kontroli.

Akwaplanację można podzielić na wzdłużną i poprzeczną. Wzdłużna następuje, kiedy jadący prosto samochód wjedzie w kałuże, albo koleiny z wodą. Z poprzeczną można mieć do czynienia, kiedy samochód wjeżdża w kałużę podczas pokonywania zakrętu.

Co zwiększa ryzyko poślizgu hydrodynamicznego? I jak się przed nim uchronić?

Na ryzyko wpadnięcia w poślizg hydrodynamiczny wpływ mają takie czynniki, jak głębokość rowków bieżnika (im płytszy, tym większe prawdopodobieństwo, że nie poradzi sobie z wypychaniem wody), ale też ich szerokość, kształt, czy układ. 

Ryzyko rośnie, jeśli rowki są zapchane np. błotem, po którym auto jeździło wcześniej, a także, kiedy ciśnienie w oponie jest zbyt niskie. Ważna jest również szerokość samej opony. Im szersza, tym więcej wody muszą odprowadzić rowki bieżnika. Znaczenie ma nawet nawierzchnia. Na gładkim asfalcie trudniej o odprowadzanie wody. Z drugiej strony, jeśli na drodze jest mnóstwo dziur, ryzyko wpadnięcia w poślizg jest również wysokie. 

Co zrobić, żeby uniknąć poślizgu hydrodynamicznego? Wystarczy dbać o opony, dostosowywać prędkość do warunków panujących na drodze i utrzymywać odpowiednią odległość od samochodów jadących przed nami. A co jeśli już w taki poślizg wpadniemy? Przede wszystkim należy pozwolić autu na wytracenie prędkości, czyli zdjąć nogę z gazu i delikatnie zacząć hamować. Pod żadnym pozorem nie należy kręcić kierownicą. W momencie odzyskania przyczepności samochód ruszy w kierunku, który kierowca mu "wyznaczył". To z kolei może doprowadzić do wypadnięcia z drogi lub zderzenia się z innym autem, barierkami itd.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kierowca | poślizg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy