Czym jeżdżą piłkarze i kopacze?

Piłkarze są wymarzonymi klientami salonów sprzedających luksusowe samochody. Przecież jeżeli zarabia się kilkadziesiąt tysięcy euro tygodniowo, to trzeba je na coś wydać.

A dwudziestoparoletni bogaty sportowiec rzadko myśli o odkładaniu na koncie funduszu emerytalnego. W takim wieku i z grubym portfelem bywa się w najdroższych restauracjach, kupuje się fajne ciuchy, błyskotki dla ukochanej, no i właśnie superfury, którymi można zaimponować kumplom.

W związku z futbolowymi mistrzostwami świata w RPA media rozwodzą się nad strzelonymi bramkami, liczbami meczy w reprezentacyjnych barwach, kontuzjowanymi kolanami itp.

Zmotoryzowany kibic może tylko żałować, że nic nie pisze się ani nie mówi, czym jeżdżą uczestnicy afrykańskiego mundialu. Trawestując znane powiedzenie pewnego polityka: "Pokaż piłkarzu, co trzymasz w garażu". No to pokażmy, bo chociaż oficjalnych informacji na ten temat brakuje, coś tam jednak wiemy...

Reklama

W Anglii lubią range rovera

Wielu piłkarzy, występujących na boiskach RPA, na co dzień gra w klubach angielskich. Według dziennikarzy magazynu "Nuts" najpopularniejszym pojazdem zawodników Premier League jest range rover sport, kosztujący około 64 000 funtów, czyli równowartość ponad 320 tys. zł. Takie cacko fundnęli sobie m.in. John Terry, Steven Gerrard czy Xabi Alonso.

Na drugim miejscu owej listy znalazło się bmw X5 (ok. 270 tys. zł; wszystkie ceny podajemy w przybliżeniu, zgodnie z cennikami obowiązującymi na rynku brytyjskim, w przeliczeniu z funtów na złotówki), a na dalszych:

- porsche cayenne (380 tys. zł)

- aston martin DB9 (555 tys. zł)

- bentley continental GT (690 tys. zł)

- audi Q7 (255 tys. zł)

- ferrari F430 (675 tys. zł)

- mercedes SL65 AMG (750 tys. zł)

- lamborghini murcielago LP640 (755 tys. zł)

- cadillac escalade (250 tys. zł).

Warto dodać, że największe gwiazdy nie ograniczają się do zakupu tylko jednego auta. W ich motostajniach garażuje kilka czy nawet kilkanaście pojazdów, użytkowanych zależnie od okazji. Czym innym jeździ się na trening, czym innym na partyjkę golfa w gronie kolegów, a czym innym na eleganckie przyjęcie. Albo w ogóle się nie jeździ, traktując kupowanie aut jako rodzaj kolekcjonerstwa czy spełnianie luksusowych zachcianek.

David Beckham, bodaj najsłynniejszy celebryta wśród sportowców, ma podobno 15 samochodów, w tym astona martina V8, ferrari 575 i 430, dwa bentleye, porsche 911, rolls-royce'a phantom. Wayne Rooney, wielki miłośnik motoryzacji, jest właścicielem m.in. lamborghini gallardo, astona martina vanguish, bmw M6. Żonie sprezentował bentleya za równowartość, bagatela, 900 tys. zł.

Dwa lata temu przez plotkarskie media przemknęła wiadomość, że Cristiano Ronaldo, wówczas jeszcze piłkarz Manchesteru United, kupił za jednym zamachem dwa kabriolety: dla siebie bentleya continental GT convertible, a dla swojej dziewczyny porsche 911 turbo cabriolet.

Nie tylko największe gwiazdy

Jednak podobne ambicje objawiają nie tylko gwiazdy, lecz także piłkarze z niższych półek. Takiego na przykład Martina Jiranka, Czecha, grającego od kilku lat w Spartaku Moskwa, stać było na kupno m.in. lamborghini gallardo i bentleya continental, a ostatnio rolls-royce'a ghost za 1,2 mln zł! Limuzyny, którą wozi się członków rodziny królewskiej. A co, nie wolno?

Jedne samochody lubi się mniej, inne bardziej. Wspomniany Cristiano Ronaldo spośród swoich wozów najbardziej ponoć upodobał sobie astronomicznie drogiego bugatti veyrona. Ulubionym autem Didiera Drogby jest mercedes mclaren SLR.

Ekologia piłkarzy nie obchodzi

Wśród gwiazd Hollywood zapanowała ostatnio moda na samochody, podkreślające ich troskę o środowisko naturalne. W dobrym tonie jest pokazać się w pojeździe hybrydowym, emitującym relatywnie niewiele dwutlenku węgla. Szczególnie popularna w środowisku bogatych artystów stała się najnowsza wersja toyoty prius.

Do świata futbolu ten trend najwyraźniej jeszcze nie dotarł. Tam wciąż liczy się pojemność i moc silnika. Oczywiście im większa, tym lepsza. Przykłady? Proszę bardzo, z Bundesligi.

I tak Jerome Boateng z Hamburger SV jeździ 582-konnym mercedesem CLK DTM AMG. Mohamed Zidane (dawny klubowy kolega Boatenga; obecnie Borussia Dortmund) ma stuningowanego przez firmę Brabus mercedesa ML, pod którego maską kryje się 550 KM, rozpędzających to auto do 275 km/godz. Bramkarz HSV Frank Rost pozostaje wierny mercedesowi G (też w wersji Brabus) z silnikiem o mocy 530 KM.

Na tym tle maserati granturismo Romeo Castelena (też HSV) ze swoimi 405 KM prezentuje się, przyznajmy, trochę blado. Już nieco lepsze samopoczucie może mieć Nigel de Jong (wcześniej w HSV, ostatnio w Manchester City), posiadacz astona martina DB9 V12 o mocy 477 KM.

Żaden szanujący się piłkarz z najlepszych europejskich lig nawet nie spojrzy na samochód kosztujący mniej niż 100 000 euro. Do wyjątków należy tu Andreas Beck z klubu Hoffenheim, który nie oglądając się na drwiny kolegów jeździ... 19-letnim saabem 900 turbo.

Dodajmy od razu, że to, w jakich samochodach pokazują się piłkarze, nie zawsze wynika z ich osobistych gustów i możliwości finansowych. Zdarza się, że jest to rezultat umowy, podpisywanej przez klub z producentem aut. Takie porozumienie swego czasu podpisały m.in. Real Madryt i Audi.

Polacy nie gęsi...

Polskim zmotoryzowanym piłkarzom, występującym na krajowych boiskach, daleko oczywiście do bogactwa garaży zachodnich gwiazd futbolu, ale powodów do kompleksów nie mają.

Jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", Radosław Matusiak (ostatnio Cracovia Kraków) jeździ lexusem CS430, Paweł Brożek (Wisła Kraków) bmw serii 3, podobnie jak znany głównie z leczenia kolejnych kontuzji Łukasz Garguła. Marek Saganowski fundnął sobie za ponad 200 tys. zł mercedesa klasy E.

O wiele skromniejszym pojazdem, bo używanym audi A4, porusza się Łukasz Madej ze Śląska Wrocław. Maciej Żurawski, pracujący na sportową emeryturę w lidze cypryjskiej, ma mazdę RX8 z silnikiem wankla. Jego maszyna osiąga setkę w 6 i pół sekundy.

Po ostatnich, sromotnie przegranych przez biało-czerwonych mistrzostwach Europy, kadrowicze Leo Benhakkera na otarcie łez masowo kupowali audi Q7. Na parkingu Lecha Poznań "Fakt" podejrzał m.in. nowego mercedesa klasy C, porsche 911, audi Q5.

Tak, można zaryzykować twierdzenie, że gdyby różnice w poziomie sportowym między naszymi kopaczami a piłkarzami zachodnioeuropejskimi były takie, jak różnice w ich parkach samochodowych, wówczas z Hiszpanią nie przegralibyśmy 0:6, lecz powiedzmy, 0:2.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Kopacz | pilkarze | continental | Lamborghini | samochody | porsche | Audi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama