Aplikacja e-Toll to bubel. Druzgocące opinie użytkowników
Już 1 grudnia z państwowych autostrad A2 i A4 znikną szlabany i bramki do poboru opłat. Opłaty za przejazd będzie można dokonać w specjalnych biletomatach w Miejscach Obsługi Podróżnych lub na stacjach paliw, ale większość kierowców zapewne zdecyduje się na korzystanie z aplikacji e-toll na smartfony. Niestety jej użytkownicy wciąż skarżą się na błędy i problematyczną obsługę.
Milion pojazdów zarejestrowanych w e-Toll. Brakuje jeszcze 28 mln
Na początku października w państwowym systemie e-toll zarejestrowanych było ponad 1 milion pojazdów. Na pierwszy rzut oka wynik uznać można za imponujący, ale wypada pamiętać, że samych tylko samochodów osobowych, wyłączając z tej grupy tzw. martwe dusze, porusza się po Polsce ponad 19 mln!
Wszystkie "aktywne" rekordy w CEPiKu to blisko 29 mln pojazdów. Oznacza to, że do tej pory kontakt z państwową aplikacją do poboru opłat drogowych miał zaledwie jeden na 29 polskich kierowców. Ci , którzy są już bogatsi o doświadczenia z e-toll nie pozostawiają na jego działaniu suchej nitki.
"Bubel", "chłam", "porażka" i "dramat" to jedynie łagodniejsze określenia z całej masy opinii o aplikacji.
Jak pobrać aplikację e-Toll?
Aplikację pobrać można ze sklepów: Google Play oraz App Store. W pierwszym dorobiła się ona wśród użytkowników "imponującej" oceny 1,6 w skali od 1 (najgorsza) do 5 (najlepsza). W sklepie Apple'a jest jeszcze gorzej - średnia z blisko 700 wystawionych aplikacji ocen - również w skali od 1 do 5 - to... 1,3!
"Beznadzieja. Trzy dni czekam na przesłanie na email kodu weryfikacyjnego i nic. Dodzwonić też się nie można, czat z konsultantem nie działa. W końcu po długim czasie i kilkunastu telefonach do biura obsługi (gdzie konsultanci nie mieli pojęcia jak mi pomóc) udało mi się zarejestrować. Ale rejestracja pojazdu gdzie narzucona zostaje klasa emisji spalin ,,0" gdy mój samochód ma klasę ,,6"to jakieś nieporozumienie" - pisze internauta o nicku Enciu.
Stopień skomplikowania irytuje większość z użytkowników. Wśród opinii znaleźć można np. taką:
"Po jakiego grzyba trzeba podawać cyfry z nr vin? Ktoś to na bramkach sprawdza? Skoro już wklepię cyfry z numeru vin to po jakiego wała mam załączać zdjęcie lub skan dowodu rejestracyjnego? A skoro już woła o to system to czemu nie przyjmuje zdjęcia z powodu złego rozmiaru pliku? Ktoś, kto to wymyślił, był chyba obłąkanym człowiekiem. Czy nie prościej dołączyć rozliczeń przejazdu do aplikacji bankowej tak, jak to jest dostępne dla innych autostrad. Szybko łatwo i przyjemnie. Ale nie... Antygratulacje".
Albo taką:
"Jakiś koszmar, przed bramkami powinny być parkingi dla włączających aplikację. Proponuję wziąć przykład z krakowskiego odcinka, mam aplikację w banku i nic mnie nie obchodzi"
Na tym jednak lista problemów się nie kończy. Wielu użytkowników zwraca też uwagę na absurdalnie wysoki poziom zużycia energii:
"Resetuje ustawienia optymalizacji baterii. Każdego dnia przy nowym przejeździe trzeba zmieniać ustawienia. Brak podsumowania ile kosztował dany przejazd, jest tylko ostatni stan konta. Grzeje się telefon podczas używania. Ciągłe komunikaty rozpraszają od drogi. Bezsensowne podsumowanie z informacją o tym, że pojazd MOŻE przekraczać 3.5t z przyczepą, gdy podczas konfiguracji przejazdu zaznacza się że pojazd NIE ma przyczepy" - podsumowuje swoje doświadczenia z e-toll Konrad.
Jazda z e-toll grozi mandatem?
Inni zwracają też uwagę na absurd wynikający z samego użytkowania telefonu w czasie jazdy. Mają rację, bo - zgodnie z polskim prawem (art. 45 ust 2 pkt 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym), kierującemu zabrania się "korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku".
Trzeba jednak pamiętać, że policja interpretuje ten zapis jako zakaz jakiegokolwiek (!) korzystania z telefonu zmuszającego kierowcę do jego ręcznej obsługi. Dotyczy to więc również czytania smsów, przeglądania stron internetowych, czy... właśnie korzystania z różnego rodzaju aplikacji. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że - w trosce o bezpieczeństwo - twórcy e-toll zapomnieli o możliwości działania aplikacji "w tle"!
"Matko z córką, co za dramat. Rejestracja jakbym się o dostęp do materiałów ściśle tajnych starał. Trzeba zasilić konto, zżera baterie jak szalone, nie daj Boże ktoś zadzwoni i bum już nie działa" - dzieli się swoimi doświadczeniami z e-tollem Jacek.
"Możecie coś zrobić by aplikacja działała w tle i można by było korzystać normalnie z telefonu. Jest to irytujące ciągłe wywalanie z aplikacji i logowanie z powrotem" - wtóruje mu Krzysztof.
Oznacza to, że jeśli ktoś zadzwoni do was w czasie, gdy aplikacja śledzi przejazd i nalicza opłaty (zgodnie z prawem kierowca może przecież rozmawiać przez telefon korzystając z zestawu głośnomówiącego), jest wielce prawdopodobne, że urządzenie się zawiesi!
By nie łamać Prawa o ruchu drogowym powinniśmy wówczas zatrzymać się (na autostradzie!) i uruchomić aplikację od nowa. Jak wylicza inny z użytkowników, w takim przypadku trzeba: "włączyć aplikację, kliknąć, zeskanować palec, potem kliknąć jeszcze SIEDEM razy!".
Niewielkim pocieszeniem może być fakt, że pod wieloma opiniami przeczytać można odpowiedzi wysyłane z oficjalnego konta Ministerstwa Finansów, co oznacza, że w resorcie biorą sobie do serca uwagi użytkowników. Każda kolejna wersja działa stabilniej, a twórcy aplikacji starają się na bieżąco usuwać zgłaszane nieprawidłowości. Nie da się jednak ukryć, że e-toll, którego uruchomienie przebiegło przecież z poślizgiem, przynajmniej z punktu widzenia użytkownika sprawia wrażenie przygotowanego naprędce z pominięciem fazy testów, która odbywa się właśnie na żywym organizmie narodu...
Co grozi za jazdę po płatnej autostradzie bez opłaty?
Przypominamy, że e-toll, który zastąpił stosowany do tej pory system poboru opłat drogowych via-toll obowiązuje na płatnych odcinkach zarządzanych przez Generalną Inspekcję Dróg Krajowych i Autostrad. W przypadku tych ostatnich chodzi o autostradę A2 na odcinku Konin-Stryków oraz autostradę A4 na odcinku Wrocław - Sośnica.
Za przejazd tymi drogami bez uiszczenia opłaty grozi kara w wysokości 500 zł nakładana przez funkcjonariuszy Służby Celno-Skarbowej i inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego.
W tym celu Krajowa Administracja Skarbowa już w czerwcu otrzymała blisko setkę pojazdów (70 Fordów Transitów Connect i 30 Fordów Focusów w wersji kombi) wyposażonych w specjalne belki dachowe z urządzeniami do skanowania numerów rejestracyjnych.