Źle oznakowane polskie drogi

Jazda po polskich drogach to prawdziwy tor przeszkód. I nie chodzi tu tylko o fatalny stan nawierzchni, ale również o oznakowanie tras. Doświadczył tego na własnej skórze niejeden kierowca, który minął pierwszą i ostatnią tablicę informującą o zjeździe do celu.

By nie pozostawać przy ogólnikach przeanalizujemy konkretne odcinki dróg. Zaczynamy od przejścia granicznego w Cieszynie i jedziemy do Warszawy. Drogą tą podróżował reporter RMF.

Skrzyżowanie w Jaworznie. Tylko gdzie znaki?

Na niewiele ponad 100-kilometrowym odcinku z Cieszyna do Siewierza zgubiłem się trzy razy, a to dlatego, że jechałem zgodnie z drogowskazami albo główną trasą, bo z oznaczenia skrętu wcale nie wynikało, że powinienem zjechać - opowiada.

Twardy orzech do zgryzienia mają wszyscy ci, którzy wyjeżdżają z Jaworzna. Przed nimi rozwiązanie nie lada trudnej zagadki. A chodzi o miejsce, gdzie krzyżują się trasa krajowa numer 1, droga w kierunku Sosnowca i dalej w stronę centrum aglomeracji oraz pobliska autostrada. Miejscowi sobie radzą, ale przyjezdni mają problemy. Na skrzyżowaniu nie ustawiono znaków.

Reklama

Którędy na poznańskie lotnisko?

Kolejny przykład z Poznania. Przy wjeździe do miasta od strony Wrocławia, w odległości kilkunastu metrów od siebie, stoją dwa drogowskazy prowadzące na poznańskie lotnisko Ławica. Według pierwszego należy jechać prosto. Drugi nakazuje skręcić w prawo. Którą drogę wybrałby rodowity poznaniak?

A jak dojechać na autostradę A2 z Konina do Strykowa?

Nie wiedząc o jej istnieniu nie sposób tam trafić - w Łodzi, Strykowie i Łowiczu nie ma znaków, które kierowałyby na tę drogę.

Przypomnijmy tylko, że w zeszłym tygodniu odcinek A2 pod Łodzią z wielką pompą otwierał premier. On sam nie musiał wiedzieć, jak tam trafić, bo przywiózł go BOR.

Wyjeżdżając z Gliwic w kierunku Tychów (przez Mikołów) dowiadujemy się, że miasta oddalają się od siebie. Przy wyjeździe z Gliwic jest tablica informująca, że do Tychów jest 22 km, po przejechaniu następnych 2 kilometrów dowiadujemy się z kolei, że od Tychów dzielą nas 23 kilometry.

Równie ciekawie wygląda to na Mazowszu. Jadąc drogą 801 z Puław do Warszawy, na wysokości miejscowości Otwock Wielki jest tablica "Warszawa 11". Jedziemy dobrych kilka kilometrów w stronę Warszawy i widzimy tablicę "Warszawa 21" . Ale i w przeciwnym kierunku znajdziemy drogowe absurdy: "Puławy 87", a potem, znów po kilku kilometrach - "Puławy 90".

W Zakopanem na Krupówkach jest oznakowanie skrzyżowania: z jednej strony nazwy ulic: Piłsudskiego i Staszica oraz trzecia tabliczka skierowana w kierunku Gubałówki z opisem... Sopot 710 km.

I jeszcze jeden kwiatek - wrocławski. W całym mieście są tylko dwa znaki kierujące na lotnisko Strachowice, jeden przy centrum handlowym Bielany, a drugi, co prawda na skrzyżowaniu przy wjeździe do miasta, ale tylko od południa. Jadąc od północy na lotnisko się nie trafi.

Z Koszalina do Inowrocławia najlepiej jechać przez Bydgoszcz. Tam przy wjeździe jest jeden drogowskaz na Konin. Potem już nie ma żadnych dalszych informacji ani o Inowrocławiu, ani o Koninie, ani o numerze drogi - 25.

Czy ten bałagan to niechlujstwo, głupota, a może przemyślana koncepcja, by odwrócić uwagę od fatalnego stanu nawierzchni?

Jest jednak sposób, by uniknąć kłopotów z trafieniem do celu. Wystarczy zaplanować swoją podróż w naszym serwisie http://map24.interia.pl.

Galeria: Stan polskich dróg.

RMF/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: oznakowania | oznakowanie | lotnisko | polskie drogi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy