Wraca pomysł 50 km/h w terenie zabudowanym przez całą dobę! Kolejny martwy przepis?

Wprowadzamy pierwszeństwo dla pieszych przed wejściem na pasy; ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/h również w nocy; możliwość odebrania prawa jazdy przy przekroczeniu prędkości o ponad 50 km/h poza terenem zabudowanym - ogłosił w niedzielę premier Mateusz Morawiecki.

Morawiecki powiedział na konferencji prasowej w Warszawie, że pod względem bezpieczeństwa na drogach "jesteśmy na ostrym zakręcie".

"Musimy wprowadzić nowe reguły, procedury i zasady, które zdecydowanie ograniczą śmiertelność na drogach i zwiększą możliwość jazdy bezpiecznej (...). Jesteśmy w samym ogonie UE, jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drogach, ginie w ostatnich latach średnio około 3 tys. osób na drogach" - mówił premier.

Morawiecki zapowiedział - oprócz wprowadzania obowiązku jazdy "na suwak" i "korytarza życia" - dodatkowe zmiany w przepisach o ruchu drogowym.

Reklama

"W bardzo krótkim tempie wprowadzamy trzy dodatkowe ograniczenia - po pierwsze jest to pierwszeństwo pieszego przed wejściem na pasy. Po drugie jest to ograniczenie do 50 km/h jazdy pojazdów w terenie zabudowanym przez całą dobę (...). Również wdrażamy zasadę, że w sytuacji przekroczenia (prędkości) powyżej 50 km/h poza terenem zabudowanym, to również będzie można odebrać prawo jazdy" - poinformował premier.

Zapowiedział powołanie funduszu, który będzie pozwalał dodatkowo zainwestować w infrastrukturę bezpieczeństwa drogowego, taką jak przejścia dla pieszych, ronda i spowalniacze ruchu. 

Obecnie w godzinach od 5.00 do 23.00 w obszarze zabudowanym obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h. W nocy, między 23.00 a 5.00, kierowcy mogą mocniej wcisnąć pedał gazu. Maksymalna prędkość wynosi wówczas 60 km/h.

***

Pomysł nie jest nowy. W 2014 roku posłowie w Sejmowej Komisji Infrastruktury pracowali  nad ujednoliceniem limitów prędkości. Już wtedy oznaczało to wyrównanie obowiązujących ograniczeń "w dół" - do 50 km/h.

Ówczesny poseł Stanisław Żmija - szef Sejmowej Komisji Infrastruktury - twierdził, że pomysł znalazł wielu zwolenników. "Nie ma żadnych powodów, by kierowca jadąc wieczorem pilnował, o której godzinie może przyspieszyć" - tłumaczy.

Każdego roku, na nieoświetlonych drogach dochodzi nocą do około 3300 wypadków. Dla porównania, w dzień mamy do czynienia z niemal 25 tysiącami tego typu zdarzeń.

Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że wprowadzenie nowych limitów prędkości będzie kolejnym "martwym" przepisem służącym jedynie nabijaniu kasy lokalnych władz... Wszak fotoradary nie muszą spać.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy