Powstał plan poprawy bezpieczeństwa. Niestety nie w rządzie

Rocznie na polskich drogach ginie ponad 3 tys. osób. Co piąty Polak w wieku 10-30 lat poniósł śmierć na skutek wypadku drogowego. Koszty społeczne i gospodarcze wypadków wynoszą 50 mld zł rocznie. Jak temu zaradzić? Plan jest, wystarczy go teraz wdrożyć w życie. Rząd Beaty Szydło się jednak nie spieszy.

Volvo ma swoją wizję "zero wypadków śmiertelnych do 2020 roku". Dobrze, gdyby w Polsce powstała podobna inicjatywa. I wreszcie powstała. Niestety nie w rządzie, bo te od lat nie radzą sobie z reformą szkolenia kierowców. Ministerstwo cyfryzacji co rusz przesuwa termin uruchomienia systemu CEPIK 2.0, a przecież tylko dzięki niemu można zmienić sposób szkolenia i doskonalenia techniki jazdy kierowców.

Polska Izba Ubezpieczeń w raporcie "Strategia poprawy bezpieczeństwa drogowego w Polsce" nie tylko analizuje obecny stan bezpieczeństwa na drogach, ale także podaje 20 konkretnych inicjatyw, które mogą przyczynić się do zmniejszenia aż o 2/3 liczby ofiar wypadków drogowych do 2030 roku.

Reklama

- W opracowaniu przedstawiamy propozycję spójnego programu poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach. Proponujemy 20 inicjatyw, które mogą przyczynić się do zmniejszenia aż o 2/3 liczby ofiar wypadków drogowych do 2030 r. - mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu PIU.

Plan nazwano "Program Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2030". Jego celem jest zmniejszenie śmiertelności do poziomu 2,7, czyli maksymalnie 1000 wypadków śmiertelnych rocznie.

Jest źle

To, że z bezpieczeństwem jesteśmy na bakier, wiadomo powszechnie. Ile to kosztuje? Z raportu wynika, że koszty społeczne i gospodarcze wypadków sięgają 50 mld zł, co wynosi aż 3 proc. polskiego PKB. Sfinansowałoby to budowę 500 km autostrad bądź pokryło 6-letni budżet polskiej policji. Wskaźnik śmiertelności na drogach (liczba ofiar śmiertelnych na 100 tys. mieszkańców) w Polsce należy do najwyższych w Europie i jest aż o 50 proc. wyższy od średniej dla UE - na poziomie 7,7.

Dla porównania w jednym z najbezpieczniejszych krajów, Wielkiej Brytanii, wynosi niespełna 3. W UE zajmujemy 6. pozycję od końca i wypadamy pod względem tej statystyki gorzej niż Czesi czy Węgrzy. Wypadki drogowe są też najczęstszą przyczyną śmierci młodych Polaków. Odpowiadają one za co czwarty zgon w grupie wiekowej 15-24 lat. Całkowita śmiertelność młodych Polaków jest o 60 proc. wyższa niż w innych krajach europejskich, a wypadki komunikacyjne są jednym z głównych źródeł tej różnicy.

Podlaskie najgorsze

Ze statystyk wynika, że najczęstszym sprawcą śmiertelnych wypadków w Polsce jest młody, trzeźwy mężczyzna z województwa podlaskiego. Raport pokazuje, że 86 proc. osób powodujących wypadki to mężczyźni. 11 proc. sprawców było pod wpływem alkoholu. W ciągu ostatnich 10 lat wskaźnik ten spadł w Polsce o 40 proc.

Jak wynika z policyjnych statystyk, najwyższą śmiertelność w wypadkach samochodowych odnotowuje się w regionach północno-wschodnich oraz w centrum. Najgorszy wynik zanotowało województwo podlaskie - gdzie na 100 tys. mieszkańców statystycznie 10,5 ginie w wypadkach samochodowych, a prawie 40 zostaje ciężko rannych.

Przez nadmierną prędkość - wciąż najczęstszą przyczynę wypadków - ginie rocznie ok. 900 osób. Paradoksalnie najczęściej do takich wypadków dochodzi przy dobrej pogodzie, w okresie letnich wakacji i na obszarze niezabudowanym. Najwięcej wypadków ze skutkiem śmiertelnym powodują kierowcy, prowadzący auta 10-20-letnie.

Co trzeba zmienić?

Proponowane zmiany podzielono na kategorie: legislacja, egzekwowanie przepisów, infrastruktura i edukacja. Izba postuluje między innymi możliwość taryfikacji ubezpieczenia OC na podstawie ilości mandatów i punktów karnych oraz modernizację infrastruktury.

Konkretne pomysły to:
- zacieśnienie kontroli nad badaniami technicznymi pojazdów (w Polsce 98 proc. pojazdów pozytywnie przechodzi kontrolę techniczną, mimo że ponad 75 proc. polskich pojazdów ma więcej niż 10 lat),
- zwiększenie ochrony pieszych na przejściach (np. ochrona pieszego już w trakcie zbliżania się do jezdni (m.in. jak w Niemczech, Holandii, Czechach, Francji czy Norwegii)
- zmianę struktury mandatów karnych np. inne stawki za recydywę, uzależnienie wysokości mandatu od zarobków,
- edukację dzieci i młodzieży, ale także osób dorosłych,
- zrównanie limitów prędkości w dzień i w nocy,
- obniżenie ustawowej tolerancji pomiaru przekroczenia prędkości z 10 km/h do 3 km/h,
- likwidację możliwości jazdy motocyklem do 125 ccm na prawo jazdy kat. "B",
- zwiększenie liczby fotoradarów i kamer kontrolujących przestrzeganie przepisów ruchu drogowego,
- zwiększenie intensywności patroli i kontroli drogowych,
- likwidacja skrzyżowań na rzecz rond,
- wprowadzenie obszarowych ograniczeń ruchu drogowego,
- uruchomienie programów szkoleniowych dla uczestników ruchu,
- zwiększenie liczby badań i analiz ruchu drogowego.

Program oprócz postulatów i pomysłów zawiera także szczegółowe wskazówki, jakimi działaniami powinny się zająć konkretne ministerstwa policja czy straż gminna. Nic tylko zabrać się do lektury i działania. Rząd jednak w tej sprawie milczy, chwaląc się co chwilę otwarciami kolejnych odcinków autostrad i obwodnic. To dobre, ale niewystarczające działania.

Juliusz Szalek

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy