Kto odpowiada za wypadek, kiedy autem kieruje elektronika? Ekspert o luce w prawie

Mimo, że wizja samochodów w pełni autonomicznych na drogach oddala się w czasie już dziś korzystamy z systemów, które wyręczają kierowcę w prowadzeniu. Pytamy eksperta, kto ponosi odpowiedzialność za błędne decyzje systemów elektronicznych montowanych w samochodach.

Kto ponosi odpowiedzialność za wypadek, kiedy samochodem kierowała elektronika?
Kto ponosi odpowiedzialność za wypadek, kiedy samochodem kierowała elektronika?materiały prasowe

Już dziś mamy w nowych samochodach kilkadziesiąt systemów, które częściowo wyręczają kierowcę w prowadzeniu samochodu oraz czuwają nad bezpieczeństwem. Wystarczy wymienić adaptacyjne reflektory, automatyczne tempomaty, system utrzymania w pasie ruchu, czy awaryjne hamowanie. Systemy są nieustannie rozwijane, a algorytmy poprawiane, ale wciąż zdarzają się sytuacje, w których elektronika nie jest wystarczająco precyzyjna i działa wbrew woli kierowcy.

W przypadku systemu utrzymania w pasie ruchu kierowca może łatwo skorygować jego działanie, wystarczy mocniej złapać kierownicę. Ale już działanie systemu awaryjnego hamowania jest tak brutalne, że w sytuacji błędnie rozpoznanego zagrożenia kierowca nie jest w wstanie zareagować tak szybko, by uniknąć procesu gwałtownego hamowania.

Kto odpowiada za wypadek, kiedy pojazdem kieruje elektronika?Szczepan MroczekINTERIA.PL

Kto zatem ponosi odpowiedzialność jeśli działanie elektroniki doprowadzi do wypadku drogowego? To pytanie zadaliśmy Krzysztofowi Burdakowi, specjaliście ds. BRD z Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego.

To kierujący jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób znajdujących się w pojeździe i poza nim. W przepisach nie ma mowy o elektronicznych systemach bezpieczeństwa w samochodzie, ale zdarzają się wyjątkowe sytuacje. Jeśli dochodzi do zdarzenia drogowego każda sytuacja rozpatrywana jest indywidualnie i ostatecznie sąd na podstawie oceny biegłych i swobodnej oceny dowodów podejmuje decyzję. Jeśli uzna, że kierujący nie miał wpływu na zdarzenie może odstąpić od wymierzenia kary.
wyjaśnia Burdak

Nie zmienia to faktu, że to istota ludzka jest najsłabszym ogniwem ruchu drogowego. Ze statystyk wynika, że do 95 proc. wypadków dochodzi z winy człowieka. Zdaniem Krzysztofa Burdaka, nawet jeśli w przyszłości pojawią się zdarzenia zawinione przez systemy bezpieczeństwa to z pewnością ich udział nie przekroczy jednego, dwóch, kilku procent ogólnej liczby wypadków, a nie tak jak w przypadku człowieka, 95 proc.

Nie mam wątpliwości, że w przyszłości dzięki nowym technologiom będziemy w stanie mocno ograniczyć liczbę tragicznych zdarzeń na drodze.
optymistycznie prognozuje Krzysztof Burdak.

Eksperci są zgodni. Jeśli systemy jazdy autonomicznej ograniczą liczbę wypadków na drogach o kilkadziesiąt procent, a jest szansa, że o ponad 90 proc., to nawet jeśli dojdzie do zdarzenia z winy elektroniki, nikt nie będzie miał wątpliwości, czy technologia działa na naszą korzyść i czy warto z niej korzystać.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas