Akumulator niczym pocisk. O tym zagrożeniu jeszcze się nie mówi

Chociaż pojazdy elektryczne są poddawane wielu testom zderzeniowym i sprawdzianom bezpieczeństwa, ich zachowanie w trakcie kolizji wciąż potrafi zaskoczyć. Przykładem niech będzie niedawne zdarzenie z Kanady, które mogło zakończyć się prawdziwą tragedią.

 

O tym, że baterie zamontowane w samochodach elektrycznych mogą w momencie uszkodzenia wywołać długi i trudny do ugaszenia pożar, wiedzą wszyscy zainteresowani motoryzacją. Jak się jednak okazuje - umieszczone w podłodze płaskie zestawy akumulatorów niosą ze sobą jeszcze jedno zagrożenie.

Kolizja w Kanadzie

Jak donoszą kanadyjskie media, na jednej z ulic miasta Richmond doszło do niecodziennej kolizji. Elektryczne Audi e-tron wjeżdżając na skrzyżowanie na czerwonym świetle, uderzyło w poprawnie poruszającą się białą Toyotę. Siła kolizji była na tyle duża, że oba samochody zostały wyrzucone w powietrze, a Audi nawet kilka razy koziołkowało.

Reklama

Według serwisów informacyjnych, 31-letni kierowca Audi nie został poważnie ranny. Z kolei mężczyzna prowadzący Toyotę trafił do szpitala z niezagrażającymi życiu obrażeniami.

700-kilogramowe sanie

Nagranie zarejestrowane przez kamerę pokładową zamontowaną w samochodzie przypadkowego kierowcy ujawniło jednak o wiele istotniejszy szczegół. W momencie zderzenia z elektrycznego Audi wyleciał cały zestaw akumulatorów, który następnie sunął po ulicy niczym sanie.

Warto mieć na uwadze, że taki zestaw baterii może ważyć nawet 700 kilogramów. Jedynie szczęście spowodowało, że na ich trasie nie znalazł się żaden człowiek, zwierzę, czy chociażby inny samochód. W przeciwnym wypadku mogłoby dojść do o wiele większej tragedii.

Policja zamknęła drogę

Rzecznik kanadyjskiej policji odniósł się do całej sytuacji, zapewniając, że służby szybko zadbały o bezpieczeństwo okolicznych mieszkańców. Niedługo po zdarzeniu zamknięta została droga, a straż pożarna kontrolowała stan leżących luzem baterii, które zaczęły intensywnie dymić.

Koziołkujące Audi zerwało także linię energetyczną, co wymagało wezwania techników.

Czy samochody elektryczne są bezpieczne?

Znając procedurę przeprowadzania testów zderzeniowych producenci są w stanie tak zbudować samochody, by wypadały w nich jak najlepiej. Jednak życie to nie laboratorium. W praktyce każde zderzenie będzie przebieg inaczej, w zależności do prędkości czy kąta uderzenia. Ryzyko tego, że ważący tyle, ile dawniej ważył mały samochód, pakiet akumulatorów podczas uderzenia w przeszkodę przy dużej prędkości, wyrwie się z mocowań jest duże.

O tym, (na razie?) się nie mówi, zwracając tylko uwagę, że samochód elektryczny stanowi podczas zderzenia duże zagrożenie dla innych pojazdów, ze względu na swoją wysoką masę, która wprost przekłada się na dużą energię kinetyczną.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne | Audi e-tron | wypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy