Skoda Superb 2.0 TSI - wpędza w kompleksy "królów lewego pasa"
Pianobijcy motoryzacji potrafią odmieniać pojęcie „nuda” przez różne przypadki. Japoński (Toyota), niemiecki (Volkswagen) czy chociażby koreański (Hyundai). Prędzej czy później w tym gronie pojawić się też musi, do bólu praktyczna, Skoda.
Myli się jednak ten kto sądzi, że Czesi nie potrafią budować zwariowanych i poniekąd bezsensownych samochodów, służących dostarczaniu kierowcy mocnych wrażeń. Spójrzcie chociażby na Skodę Superb z napędem 4x4 w wersji SportLine napędzaną benzynowym silnikiem 2.0TSI o mocy... 280 KM!
Spoglądając na to auto trudno wyobrazić sobie bardziej niedorzeczne zestawienie. Oto wygodna limuzyna stworzona, jako rozsądna, nierzucająca się w oczy, "służbówka dla prezesa", urasta nagle do miana gwiazdy "Szybkich i Wściekłych". Podwójny wydech, jaskrawy, zielonkawy lakier "Dragon Skin", 19-calowe obręcze kół VEGA i subtelny, acz trudny do przeoczenia, czarny spoiler tylnej klapy. Skoda do "upalania"? Panowie z Mlada Boleslav, kogo wy chcecie oszukać?!
Prosty osąd burzy jednak pierwszy kontakt z wnętrzem. Sportowe, wykończone perforowaną alcantarą fotele z kontrastowymi przeszyciami, niewielka, podcięta u dołu kierownica i wyskalowany do 260 km/h licznik. Czyżby krzykliwa galanteria nadwozia to jednak nie blef? Sprawdźmy...
Pierwsze chwile po uruchomieniu silnika nie zdradzają drzemiącego w nim potencjału. Jak na rodzinną limuzynę przystało, czterocylindrowa jednostka pracuje kulturalnie i cicho. Wystarczy przesunąć wybierak skrzyni biegów w położenie D i docisnąć prawą stopę do podłogi, by nasz pogląd na podlaną sterydami limuzynę diametralnie się zmienił. Napęd na obie osie i reagująca w mgnieniu oka przekładnia sprawiają, że samochód nie traci czasu na poślizg kół i wyrywa do przodu z zaskakującą werwą. Fan marki, przyzwyczajony do wysokoprężnych Octavii czy anemicznych Fabii, naprawdę może tu mieć problemy z "wybiegającymi na drogę" drzewami. W żadnym innym samochodzie czeskiego producenta otaczająca nas rzeczywistość nie przemieszcza się tak szybko, jak w tym.
Niedowiarków przekonać muszą liczby. Skoda Superb 2.0 TSI 4x4 SportLine przyspiesza do 100 km/h w 5,8 s i rozpędza się do prędkości maksymalnej 250 km/h. To wynik stawiający czeską limuzynę w jednej lidze z... Mitsubishi Lancerem EVO VIII!
Zaczynający się już przy 6 tys. obr./min "redline" przestaje dziwić, gdy poznamy charakterystykę pracy doładowanego R4. Wyższe kręcenie jednostki napędowej nie ma po prostu żadnego sensu. Maksymalny moment obrotowy - 350 Nm - rozwijany jest już przy 1700 obr./min, a kierowca ma do dyspozycji jego pełną wartość aż do 5600 obr./min. W efekcie silnik odznacza się świetną elastycznością, czyli ochoczo reaguje na wciśnięcie gazu w szerokim zakresie obrotów. Jeśli dodamy do tego - działającą szybciej niż przeciętny kierowca - zautomatyzowaną skrzynię biegów otrzymamy samochód zdolny "utrzeć nosa" każdemu mistrzowi prostej. Mówiąc inaczej - doprawdy trudno o auto, będące w stanie "zgonić" Skodę z lewego pasa autostrady!
Skoda Superb 2.0 TSI 4x4 SportLine
W tym miejscu wypada poruszyć inną ważną kwestię - zużycia paliwa. Na dystansie blisko 1000 km testowa Skoda zużywała średnio 10,8 l benzyny na 100 km. To wprawdzie ZDECYDOWANIE więcej niż obiecuje producent (foldery reklamowe wspominają o 7,2/100 km), ale biorąc pod uwagę rozmiary, zautomatyzowaną przekładnię i napęd na obie osie, wynik uznać trzeba za satysfakcjonujący. Tym bardziej, że duża część testu przebiegała po autostradach i w gęstym ruchu miejskim, a żwawy napęd prowokował do częstego wgniatania prawej stopy w podłogę.
Z możliwościami silnika współgrają precyzyjny układ kierowniczy i wydajne hamulce. Uwagi można mieć właściwie tylko do - wycenionego na 4900 zł - systemu wyboru trybu jazdy Driving Mode Select (zmienia charakterystykę pracy zawieszenia, czułość układu kierowniczego i reakcję na gaz). Po wybraniu opcji komfortowej nastawy zawieszenia stają się nieco zbyt sprężyste. Wprawdzie samochód nie pochyla się w zakrętach i nie nurkuje przy hamowaniu, ale na poprzecznych nierównościach potrafi się zakołysać w sposób typowy dla autobusów (kierowca odczuwa wówczas duży rozstaw osi). To jednak naprawdę znikomy problem, zwłaszcza, że w standardowym trybie nastawom zawieszenia nie sposób czegokolwiek zarzucić.
Co ciekawe, udało nam się też odkryć pewną wpadkę w dziedzinie ergonomii, co w - do bólu praktycznych - autach czeskiej marki stanowi pewne osiągnięcie. Problem (pierwszego świata...) dotyczy widocznych z kabiny, zamontowanych na obudowach lusterek, kierunkowskazów. Testowany egzemplarz wyposażony był w, wycenioną na 1500 zł, funkcję monitorowania martwego pola w lusterkach. Sęk w tym, że po wykryciu jadącego obok pojazdu, na lusterku wyświetla się pomarańczowa kontrolka ostrzegawcza. W ferworze walki o każdy centymetr pasa w gęstym ruchu miejskim można niekiedy pomylić ją z błyskającym "kierunkiem".
Na tych "poważnych uchybieniach" nasza lista zarzutów w stosunku do Skody Superb 2.0 TSI 4x4 SportLine się kończy. Mimo usportowionych foteli dalekie trasy nie odciskają się na kondycji kręgosłupa. Samochodem bardzo wygodnie podróżować może czwórka dorosłych. Jak przystało na Superba do dyspozycji jest też potężny bagażnik o pojemności 625 l.
Rozczarowywać może natomiast podejście czeskiego producenta do kwestii wyposażenia. Chociaż wyceniona na 163 550 zł (w aktualnej promocji 159 550 zł) Superb 2.0 TSI 4x4 SportLine to silnikowy "top topów" dopłaty wymagają np.: adaptacyjny tempomat (1600 zł - do 160 km/h lub 3000 zł - do 210 km/h), system bezkluczykowego dostępu (1200 zł) czy asystent świateł drogowych (1100 zł).
Paweł Rygas