Volkswagen T-Cross po liftingu. Sprawdzimy ten samochód bardzo dokładnie
Na parkingu pod naszą redakcją zaparkował niedawno Volkswagen T-Cross po liftingu. Pomalowany w rzadko spotykany na polskich drogach błękitny kolor samochód, będzie w najbliższym czasie pełnił rolę "wołu roboczego", usprawniając dziennikarską pracę.

Spis treści:
Obecna generacja T-Crossa pojawiła się w salonach wiosną 2019 roku. Pozycjonowany w segmencie miejskich crossoverów pojazd dobrze trafił w gusta europejskich kierowców, bo tylko w ciągu trzech pierwszych lat produkcji znalazł 1,2 mln nabywców.
Volkswagen T-Cross trochę się zmienił
Po sześciu latach rynkowej kariery zwykle producenci wprowadzali na rynek nowe generacje swoich modeli. Czasy w motoryzacji są jednak anormalne i niezwykle dynamiczne. Wobec ciągle zmieniających się przepisów firmy motoryzacyjne niechętnie wydają pieniądze na inwestycje, wobec czego po sześciu latach od premiery T-Crossa, samochód ten przeszedł tylko lifting i to raczej taki skromny.

Stylistycznych nowości nie ma więc wiele. Uważny obserwator dostrzeże zmieniony przedni zderzak i inny kształt świateł do jazdy dziennej. Nowością jest chromowana listwa pod tablicą rejestracyjną i pasek świetlny LED biegnący przez osłonę chłodnicy (dostępny w wyższych wersjach wyposażeniowych).

Tylne światła zyskały nową sygnaturę świetlną w kształcie litery X (co stanowi nawiązanie do nazwy modelu) oraz pas świetlny je łączący. Z kolei przednie światła są teraz standardowo LED-owe, a opcjonalnie matrycowe.
Zmiany w kabinie Volkswagen T-Cross są już większe
Znacznie więcej nowości znajdziemy w kabinie T-Crossa po liftingu. Samochód otrzymał nową deskę rozdzielczą, nowy system infotaiment oraz bogatsze wyposażenie. Fizyczne zegary nie są już dostępne, zostały zastąpione ekranem - 8- lub 10-calowym.
Zmienił się również ekran systemu infotainment, który teraz jest wolnostojący i dostępny w dwóch rozmiarach - 8 lub 9,2 cala.

Pod maską niemal bez zmian. Jest silnik 1.0 lub 1.5 TSI
Większych nowości nie znajdziemy za to pod maską. Samochód może być napędzany przez trzycylindrowy silnik 1.0 TSI o mocy 95 lub 116 KM (to o 6 KM więcej niż przed modernizacją). Słabsza wersja jest łączona z manualną skrzynią 5-biegową, natomiast mocniejsza - z 6-biegową manualną lub jak w testowanym egzemplarzu, z dwusprzęgłową, 7-stopniową DSG.
Wisienkę na torcie stanowi czterocylindrowy silnik to 1.5 TSI o mocy 150 KM, standardowo łączony dwusprzęgłową skrzynią DSG o siedmiu przełożeniach.
W testowanej wersji T-Cross rozpędza się do 100 km/h w 10,3 s, a jego prędkość maksymalna wynosi 192 km/h.

Ile kosztuje Volkswagen T-Cross po liftingu?
Obecnie Volkswagen T-Cross objęty jest dość sporymi rabatami, może to więc być dobry moment na zakup. Promocyjne ceny zaczynają się od 80 tys. zł (1.0 95 KM, wersja bazowa T-Cross).
Za samochód w testowanej odmianie Life Plus, silnikiem 1.0 i skrzynią DSG trzeba zapłacić przynajmniej 97 300 zł, czyli 20 tys. zł mniej niż katalogowo. Natomiast auto testowe zostało mocno doposażone, dlatego promocyjna cena egzemplarza ze zdjęć to około 127 tys. zł (katalogowa - 147 tys. zł).

W najbliższym czasie w naszym serwisie będzie można przeczytać więcej relacji z jazd T-Crossem. Sprawdzimy m.in, jak ten model sprawdza się podczas miejskiej eksploatacji, czy nadaje się w dłuższe trasy, a także ile zużywa paliwa.


