Posłuchaj jak ściemnia handlarz
Wielu samochodów z "prywatnego importu" nie sposób polecić z czystym sumieniem. Podobnie jak wielu handlarzy używanych aut.
Większość aut sprowadzanych z Niemiec przejechała średnio dwukrotnie więcej kilometrów, niż wskazuje na to licznik, auta z Włoch są zazwyczaj w opłakanym stanie blacharskim, a "sprowadzony ze Szwajcarii", z racji koszmarnie wysokich cen tamtejszych pojazdów, oznacza przeważnie "odkupiłem go ze złomu".
Wśród morza ofert, w których właściciele zamiast samochodów sprzedają raczej samobieżne (jeszcze) wkłady do pieca hutniczego, zawsze znaleźć można jednak kilka perełek. Bardzo rozsądnym wyborem często okazuje się np. zawężenie naszego kręgu poszukiwań do pojazdów sprowadzonych ze Szwecji.
Dlaczego akurat stamtąd? Powodów jest kilka. Po pierwsze - Szwedzi - podobnie zresztą jak Szwajcarzy - bardzo rygorystycznie podchodzą do kwestii bezpieczeństwa. Oznacza to, że samochodów powypadkowych w zasadzie się nie naprawia, auta oferowane na tamtejszym rynku mogą się też pochwalić kompletnym wyposażeniem z zakresu ochrony pasażerów przed skutkami wypadków. To jednak nie wszystko.
Szwedzi, w bardzo prosty sposób, wykluczyli z rynku wszystkich nieuczciwych sprzedawców, którzy chcieliby sprzedać swój samochód po wcześniejszej "korekcie stanu licznika". Tamtejsze Ministerstwo Transportu w trosce o dobro wspólne obywateli zbiera informacje dotyczące poszczególnych pojazdów. Wszystkie one zawarte są w centralnej bazie danych, do której - dzięki Internetowi - dostęp na każdy. Wystarczy, że na stronie (to TUTAJ) podamy szwedzki numer rejestracyjny samochodu (trzy litery i trzy cyfry) i przepiszemy kod z obrazka, by naszym oczom ukazała się pełna historia konkretnego egzemplarza.
Wśród dostępnych publicznie danych są więc m.in. data produkcji samochodu, data pierwszej rejestracji na terenie Szwecji, rodzaj, pojemność i moc jednostki napędowej, liczba właścicieli pojazdu, a także - co najważniejsze - daty i terminy badań technicznych oraz przebieg odnotowany w czasie ostatniego z nich.
Dzięki temu, bez wychodzenia z domu i przymilania się do pracowników ASO, którzy z reguły bardzo niechętnie dzielą się z nami historią serwisową konkretnego auta, możemy sprawdzić czy przebieg, jaki widnieje w ogłoszeniu odpowiada rzeczywistości.
Na szczęście wielu handlarzy nie zdaje sobie z tego sprawy, inni zamazują numery rejestracyjne. Tego typu oferty radzimy jednak omijać szerokim łukiem.
Często auta sprowadzone ze Szwecji wystawiane są na sprzedaż dopiero po przerejestrowaniu na polskie "blachy". Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by zadzwonić i poprosić o podanie szwedzkiego numeru, który na pewno zachował się w dokumentach. Jeśli sprzedający będzie miał coś przeciwko - sprawa jest jasna (dla upewnienia poprośmy też o numer VIN, który również zanotowany jest w bazie danych).
Przykładów tego typu oszustw nie trzeba wcale długo szukać. Jeden z czytelników podesłał nam np. link (i nagranie telefoniczne - ) do ogłoszenia, w którym pewna osoba (handlarz?) sprzedaje sześcioletniego mercedesa klasy E. W Polsce samochód wystawiony jest z przebiegiem 197 tys. km. W czasie ostatniego przeglądu w Szwecji diagnosta zanotował niemal 410 tys. km. - najwyraźniej auto jechało więc do nas okrężną drogą, najpewniej na wstecznym.
Warto też dodać - o czym obecny właściciel zapomniał poinformować w ogłoszeniu, a w rozmowie telefonicznej kręcił - że czarne kombi miało w Szwecji pięciu właścicieli i służyło jednak jako taksówka.
Przeczytaj także:
Znajdź różnicę, czyli prawda o handlarzach samochodów
Rozmowę z handlarzem posłuchasz klikając poniżej