Kuriozalne prawo naraża kierowców na zbędne koszty

Czy można zmusić właściciela samochodu do naprawy sprawnego pojazdu narażając go na wysokie, nierzadko przekraczające 1000 zł, koszty? Okazuje się, że tak i - co najciekawsze - w Polsce dzieje się to nie tylko w majestacie prawa, ale wręcz na polecenie władz państwowych.

Nie jest tajemnicą, że polskie prawo pełne jest nieścisłości, które gdyby traktować je na poważnie, sparaliżowałoby pracę wielu branży. Wielokrotnie pisaliśmy chociażby o absurdalnych zapisach dotyczących badania zadymienia spalin w silnikach wysokoprężnych (na ich stosowanie nie pozwala konstrukcja nowoczesnych samochodów) czy sprawdzenia działania, czyli - de facto - zużycia, samochodowej gaśnicy (prawo obliguje do tego diagnostów).

Na tym jednak nie kończą się prawne buble dotyczące kierowców. Wielu właścicieli samochodów szykuje się do sezonowego przeglądu układu klimatyzacji. Zanim jednak wybierzemy się do warsztatu, warto poświęcić chwilę na lekturę - obowiązującej od maja 2015 roku (wraz z ustawą o zmianie ustawy z dnia 12 lipca 2017 roku) - ustawy "o substancjach zubażających warstwę ozonową oraz o niektórych fluorowanych gazach cieplarnianych". Po co przeciętnemu kierowcy znajomość tych przepisów? A no po to, by - puszczając oko do pracownika warsztatu - przekonał go, że nie serwisował klimatyzacji przez dobrych kilka lat. W przeciwnym razie - w majestacie prawa - narażamy się na ogromne wydatki!

Reklama

Z punktu widzenia właściciela samochodu najciekawszy jest rozdział 7, a ściślej, artykuł 36 punkt 1. Czytamy w nim, że: "W przypadku stwierdzenia wycieku substancji kontrolowanej lub fluorowanego gazu cieplarnianego z systemu klimatyzacji w niektórych pojazdach silnikowych w ilości  odbiegającej od normalnej podmiot oferujący usługi serwisowe i naprawcze tego systemu klimatyzacji jest obowiązany, przed napełnieniem systemu, dokonać jego naprawy zapewniającej odpowiednie uszczelnienie zapobiegające wyciekom". Tak sformułowany zapis ma sens - w przypadku stwierdzenia wycieku obliguje mechanika do dokonania naprawy.

Problem stwarza jednak punkt 2 artykuły 36. Brzmi on:

"Wyciek substancji kontrolowanej lub fluorowanego gazu cieplarnianego z systemu klimatyzacji w niektórych pojazdach silnikowych w ilości odbiegającej od normalnej oznacza wyciek substancji kontrolowanej lub fluorowanego gazu cieplarnianego z tego systemu w ilości przekraczającej w skali roku 40 g dla systemu pojedynczego parownika i 60g dla systemu podwójnego parownika".

Jak nakreślone przez ustawodawcę wartości mają się do rzeczywistości? W przypadku nowszych pojazdów, które mają zdecydowanie wydajniejsze układy klimatyzacji niż w autach starszych generacji, wyciek 40 g uznać można za alarmujący. Przykładowo - pojemność układu klimatyzacji Golfa V wynosi 525 gramów. Schody zaczynają się jednak w przypadku starszych konstrukcji. Popularny Volkswagen Sharan I generacji, w zależności od wersji, legitymuje się układem o pojemności od 975 do 1375 gramów. W takim kontekście wyciek 40 gramów w skali roku nie wydaje się niczym niepokojącym. Jakby tego było mało w wielu starszych samochodach sami producenci dopuszczali przeciętnie 20 proc. ubytku czynnika chłodzącego w skali roku. Na rynku nie brak i takich aut, których instrukcje wspominają nawet o 40 proc. ubytku w skali roku!

Wnioski? W przypadku starszych pojazdów ubytki 40 gramów w skali roku nie muszą świadczyć o żadnej usterce układu klimatyzacji. Mimo tego, przynajmniej w teorii, mechanik dokonujący serwisu ma wówczas obowiązek przeprowadzenia całego testu szczelności układu. Jeśli przyznamy się, że auto serwisowane było w ubiegłym roku, a z układu ubyło więcej niż 40 gramów - w myśl obowiązujących przepisów (art. 36.1) - serwisant ma OBOWIĄZEK naprawy układu, czyli "przywrócenia" mu szczelności.

Oczywiście nie oznacza to wcale, że mechanik ochoczo zabierze się do wymiany skraplacza, osuszacza czy parownika, ale w myśl obowiązujących przepisów ma do tego pełne prawo (a wręcz obowiązek). Biorąc pod uwagę ceny poszczególnych podzespołów i czynnika roboczego taka, wymagana przepisami, naprawa w pełni sprawnego układu pochłonąć może grubo powyżej 1 tys. zł.

Jeśli jednak układ klimatyzacji nie był serwisowany np. przez pięć lat, przepisy nie wymuszają naprawy układu klimatyzacji...

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy