Jak sprawdzić silnik używanego

Zakup samochodu używanego to temat rzeka. Staramy się podpowiadać, jak rozpoznać, czy auto nie ma za sobą przygód blacharskich, publikujemy testy pojazdów z drugiej ręki. Wszystko po to, by nie nadziać się na tzw. minę.

Dostajemy też od was sporo pytań. Wiele dotyczy tego jak rozpoznać, czy dany pojazd ma za sobą "korekcję wskazań licznika" i jaki przebieg jest graniczny, jeżeli chodzi o żywotność jednostki napędowej.

Niestety, na pierwsze pytanie, trudno jest odpowiedzieć. Popularna metoda polegająca na sprawdzeniu narażonych na zużycie elementów wnętrza często nie przynosi efektu. Handlarze wymieniają bowiem drążek zmiany biegów, nakładki na pedały czy kierownicę. Ze mniej niż 500 zł można też "podreperować" popękaną czy przetartą tapicerkę. Laik nigdy nie będzie w stanie trafnie ocenić przebiegu konkretnego auta, chociażby z tego względu, że w różnych pojazdach wnętrza zużywają się w różnym stopniu. Dla przykładu środek audi A6 czy mercedesa klasy E (W210) nawet po 400 tys. km wygląda świeżo, podczas gdy kierownice niektórych alfa romeo, citroenów, fiatów, opli, renault czy volkswagenów nawet po 100 tysiącach km sprawiają wrażenie zużytych.

Reklama

Jak sprawdzić silnik?

Jedyną pewną metodą zweryfikowania wskazań licznika jest sprawdzenie, przy jakim przebiegu dokonany był ostatni przegląd w autoryzowanej stacji obsługi. Można to zrobić dzięki numerowi VIN kontaktując się z salonem, który obsługiwał pojazd (w przypadku sprowadzanych aut przyda się więc znajomość Niemieckiego). Niektóre marki dysponują też ogólnoeuropejskimi bazami danych (np. grupa Volkswagena), więc informację taką możemy uzyskać również w najbliższej autoryzowanej stacji. Niestety, również ta metoda nie daje gwarancji sukcesu. Pracownicy wielu serwisów mogą podać tego typu informację wyłącznie właścicielowi pojazdu. Wiele aut nie było też stale serwisowanych w ASO.

Jak więc sprawdzić, czy auto posłuży nam jeszcze przez kilka lat?

Pamiętajmy, że większość silników benzynowych wytrzymuje około 300 tys. km do naprawy głównej. Owe "około" zależy od wielu czynników - techniki jazdy, częstotliwości wymian oraz jakości oleju, itd. Niektóre jednostki osiągają do 400 tys. km, jednak są to raczej pojedyncze przypadki.

Nieco bardziej wytrzymałe są zazwyczaj diesle, chociaż w przypadku części nowych konstrukcji (np. 2.0 TDI) trudno mówić o legendarnej wytrzymałości. Odpowiednio eksploatowany silnik powinien przejechać około 400 tys. km. Starsze jednostki, pozbawione wtrysku typu common rail i elektroniki dożywają niekiedy pół miliona kilometrów.

Po takim przebiegu samochód zostawia za sobą przeważnie niebieską zasłonę dymną świadczącą o spalaniu oleju silnikowego.

Pomoże tylko mechanik

Skoro przebiegu nigdy nie możemy być pewni, czy istnieje możliwość sprawdzenia, jak długo posłuży jeszcze dana jednostka napędowa? Całkowitej pewności nie będziemy mieć nigdy, ale jest sposób, by zorientować się w kondycji silnika. Niestety, nie obejdzie się bez wizyty u mechanika i wydania ok. 200-300 zł.

Czynnością, jaka da nam wiarygodny obraz stanu jednostki napędowej jest pomiar ciśnienia w cylindrach. Badanie takie trwa przeważnie około 20 minut i polega na wykręceniu świec lub wtryskiwaczy i wkręceniu w ich miejsce specjalnego ciśnieniomierza (silnik musi być ciepły).

Po włączeniu rozrusznika w cylindrach sprężane jest powietrze, wynik, osobny dla każdego cylindra, podawany jest w megapaskalach [MPa]. Informacje dotyczące nominalnej wartości bez trudu uda nam się znaleźć w Internecie (jeśli nie, mechanik powinien wyliczyć je ze specjalnego wzoru). Ważne jest, by wynik był mniej więcej równy dla wszystkich cylindrów - rozbieżności nie powinny przekraczać 10%. Jeżeli uzyskany wynik odbiega od wartości nominalnej o więcej niż 15 % można być pewnym, że silnik w najbliższym czasie wyzionie ducha.

Co ważne, w przypadku silników benzynowych, badanie takie pozwoli niekiedy zorientować się, czy jednostka poradzi sobie z zasilaniem LPG. Na tłokach czasami odkładają się bowiem nagary, które potrafią sprawić, że ciśnienie sprężania jest wyższe niż przewidział to producent. W takim przypadku inwestycja w instalację gazową to jawne proszenie się o kłopoty. LPG ma bowiem wyższą temperaturę spalania, niż benzyna, co sprawia, że szybko "czyści" silnik z nagarów. W przypadku starszych, wyeksploatowanych jednostek wypalenie się tych ostatnich może oznaczać utratę kompresji i konieczność remontu kapitalnego.

Trzeba jednak pamiętać, że aby wynik był wiarygodny, przed badaniem dobrze jest wymienić olej. Handlarze często stosują bowiem różnego rodzaju specyfiki, które na krótką metę podnoszą osiągi jednostki napędowej.

Pamiętajmy jednak, że zdecydowanie bardziej opłaca się zainwestować 300 zł w samochód, który mamy przecież zamiar kupić, niż wydać dobre 3 tysiące na remont silnika...

Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: używana | zakup samochodu | testy | rozpoznać | auto | jak rozpoznać | silnik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy