Doszło do wypadku, bo ktoś ukradł znak. Czyja wina?
Wyjaśniamy wątpliwości dotyczące obowiązywania przepisów w przypadku znaków drogowych, które są zasłonięte, uszkodzone lub "zniknęły".
Teoretycznie znaki, które są niewidoczne, nie powinny stanowić problemu. Dlaczego? Zarządcy dróg stale monitorują sytuację i usuwają wszelkie nieprawidłowości. To oznacza, że kierowcy sporadycznie mogą natknąć się na znak uszkodzony przez wandali, czy na puste miejsce po skradzionym znaku, ponieważ zwykle problem jest rozwiązywany w ciągu kilku godzin.
Jeśli dodamy do tego policję, straż miejską i nawet firmy zajmujące się miejską zielenią, które również zajmują się oznakowaniem, powinno uniknąć się problemów. Jednak rzeczywistość nie jest tak różowa.
Czy kierowca może ponosić odpowiedzialność za wykroczenie, jeśli nie zauważy znaku i złamie przepisy, np. dotyczące zakazu parkowania?
Teoretycznie przed interwencją policja zawsze sprawdza, czy dane miejsce jest prawidłowo oznakowane. Jeśli są uchybienia, funkcjonariusze przekazują tę informację do zarządcy drogi i odstępują od działań wobec kierowców. Jeśli więc zaparkujemy w miejscu niedozwolonym, ale nie mogliśmy o tym wiedzieć, bo ktoś ukradł znak, nie powinniśmy dostać mandatu.
Zasłonięte czy brakujące oznakowanie może jednak przyczynić się do kolizji lub wypadku (np. przy braku informacji o obowiązku ustąpienia pierwszeństwa). Jeśli uczestnicy zdarzenia rzeczywiście nie wiedzieli o problemach z oznakowaniem i doszło do stłuczki, dla policji sytuacja jest prosta.
Nie ma możliwości, aby kierowcy odpowiadali za wypadek, jeśli do niego doszło tylko z powodu błędów w oznakowaniu drogi. Trzeba jednak pamiętać, że zanim zapadnie decyzja o braku zarzutów dla kierowcy, na miejscu przeprowadzone zostanie skrupulatne dochodzenie mające wykazać, czy faktycznie nie wiedział on o zasłoniętym znaku lub nie mógł się domyślać, jaki znak stoi/powinien stać w danym miejscu.
W efekcie na uniewinnienie nie może liczyć np. osoba, której udowodni się, że wyjeżdżała z drogi podporządkowanej i nie ustąpiła pierwszeństwa, bo znak "ustąp pierwszeństwa" został zasłonięty, albo został skradziony, ale jednocześnie widziała, że pojazd zbliżający się z lewej strony miał znak "droga z pierwszeństwem".
Przy niewskazaniu kierowcy winnego kolizji/wypadku, w których przyczyną zdarzenia było wadliwe oznakowanie lub jego brak, mogą pojawić się problemy z odszkodowaniem wypłacanym z polisy OC.
Jeśli za nieprawidłowości w oznakowaniu drogi, które były bezpośrednią przyczyną kolizji, odpowiada jej zarządca, który np. nie ustawił znaku, to także on odpowie finansowo za szkodę. Kiedy jednak znak został skradziony lub podmieniony i zarządca nic o tym nie wiedział, trudno będzie uzyskać od niego odszkodowanie. W takich sytuacjach nie pozostaje nic innego, jak skorzystanie z autocasco lub naprawa auta z własnej kieszeni.
Jeśli kierowca zauważy, że oznakowanie drogi jest niewidoczne, zniszczone, skradzione lub przestawione, powinien zgłosić ten problem do zarządcy drogi. Aby ustalić, kto jest odpowiedzialny za daną drogę, najlepiej zwrócić się do urzędu gminy, przez którą przebiega droga. Jeśli problem został zgłoszony, ale nie zostało podjęte żadne działanie, a w międzyczasie doszło do wypadku spowodowanego brakiem lub nieodpowiednim oznakowaniem drogi, odpowiedzialność karna i finansowa spada na zarządcę drogi.
***