Skąd się biorą tanie auta?
Samochody w Polsce są tańsze niż np. w Niemczech. Zwłaszcza te sprowadzone. Jak to możliwe? Wyjaśniamy krok po kroku.
Sugestywny przykład: w Polsce można kupić sprowadzone BMW serii 3 E46 za 8 tys. zł. W Niemczech ładnie utrzymany egzemplarz jest wyceniany na ponad 3000 euro.
A oto dlaczego: twierdzenie, że w Niemczech samochody są droższe niż w Polsce, jest tylko częściowo uzasadnione. Dotyczy bowiem aut bezwypadkowych, w dobrym stanie i z relatywnie niedużym przebiegiem. Jeśli chodzi o auta zużyte, które mogą nie przejść badania technicznego, lub takie po stłuczkach - ich wartość jest minimalna. Wszystko to za sprawą bardzo niekorzystnego stosunku cen robocizny (napraw blacharskich czy mechanicznych) do wartości odsprzedaży auta. Bardzo często okazuje się, że nawet naprawa drobnych uszkodzeń jest warta ponad połowę wartości samochodu.
Korzystniej jest więc samochód sprzedać jako "tylko na eksport". Handlarze z Polski i Litwy tylko na to czekają, a potem "dopieszczają" kupione auto.
1. Zakup uszkodzonego pojazdu
Lekko uszkodzony samochód chodliwej marki to prawdziwa okazja dla prywatnego importera. Ceny takich aut są zwykle bardzo niskie, ponieważ uwzględniają ich naprawę z użyciem części oryginalnych i profesjonalnymi metodami. Obniżając nieco wymagania, handlarz jest w stanie taki samochód doprowadzić do perfekcji znacznie niższym kosztem. Liczy się tylko i wyłącznie cena, więc żadnej przeszkody dla nabywcy nie stanowi duży przebieg czy zużycie wnętrza. Na wszystko są sposoby. Anonimowy właściciel autokomisu przyznaje "nie kupuję aut po ciężkich wypadkach. Nie opłaca się ich naprawiać, poza tym to zbyt duże ryzyko - klient może łatwo to wykryć i pozwać do sądu. Są już precedensy. Najlepsze kąski to auta po stłuczkach. Kilka śnieżnych dni w Niemczech i można przebierać w ogłoszeniach lekko uszkodzonych aut. Do wyboru, do koloru!"
2. Transport do Polski na lawecie
Nie opłaca się jeździć i szukać samochodów za granicą - to zbyt drogo kosztuje. Trzeba znaleźć konkretne ogłoszenie - im bliżej granicy Polski, tym lepiej, bo koszty jazdy autolawetą są wysokie. Oczywiście najtaniej w przeliczeniu na jeden samochód jest przywieźć 8 czy 9 sztuk na tzw. lorze, czyli przyczepie podczepionej do ciągnika siodłowego. Jednak długa autolaweta też jest dobrym rozwiązaniem - wchodzą na nią dwa samochody, a zużywa niewiele paliwa w porównaniu z dużą ciężarówką. Do kosztów oleju napędowego trzeba doliczyć jedzenie, a czasem i nocleg na miejscu. Słowem handlarza: "Wszystko, co wydam na wyprawę po auto, zmniejsza mój zarobek. Zawsze zabieramy ze sobą zapas jedzenia i termos, czasem zdarza się zdrzemnąć na parkingu".
3. Naprawa blacharsko-lakiernicza
Naprawy blacharskie w Europie Zachodniej są niebywale drogie. To właśnie wskutek tego uszkodzone samochody często opuszczają swój rodzimy kraj i jadą na wschód. W przypadku auta sprowadzonego, blacharkę robi się "pod klienta" - samochód musi wyglądać ładnie i błyszczeć, ponadto lakier na poszczególnych elementach nie może być za gruby. "Czasem tygodniami szukamy jednego błotnika w fabrycznym kolorze identycznym z kolorem auta czekającego na naprawę. Dlatego nigdy nie kupuje się samochodu w nietypowym kolorze. Nie ma szans na używany błotnik do czerwonego Passata B6!" - opowiada nasz rozmówca. Jeśli coś trzeba już poszpachlować i polakierować, dba się, aby warstwa była jak najcieńsza. Polerka lakieru to podstawa. Często kupuje się używane reflektory, żeby nie wyglądały zbyt świeżo (czyli jak wymienione).
4. Mycie silnika, pranie tapicerki
Klient kupuje oczami, więc samochód musi przyciągać wzrok. Nie ma mowy o brudnej tapicerce i zachlapanym olejem silniku. Czy jednak mycie silnika ma sens? "Niektórzy mówią, że nie myją silnika, żeby auto wyglądało bardziej wiarygodnie. Może i coś w tym jest, ale z mojego doświadczenia wynika, że jak klient otworzy maskę i zobaczy silnik błyszczący jak nowy, auto od razu mu się podoba. Może jeden na dziesięciu czuje się zniechęcony czystym silnikiem. Reszta po prostu tego oczekuje". Do mycia silników znakomicie sprawdzają się drogie środki przeznaczone do czyszczenia ciężarówek. Tapicerkę trzeba wymontować i wyprać, łącznie z wykładziną w bagażniku i boczkami drzwi. W aucie nie może być wyczuwalny zapach papierosów ani nagromadzonego brudu. To bardzo odstręcza klientów.
5. Podmiana uszkodzonych elementów wnętrza
Klienci są uczuleni na wszelkie ślady zużycia w kabinie. Porysowane plastiki czy wytarta kierownica to elementy bardzo dobrze widoczne, więc zauważy je nawet klient pozbawiony jakiegokolwiek doświadczenia. Prosta rada: wymienić na lepsze lub odnowić. Gałki biegów nie warto obszywać, lepiej po prostu kupić drugą taką samą, np. z samochodu sprowadzonego z Anglii na części. Kierownica, jeżeli jest pęknięta po wybuchu poduszki powietrznej, nadaje się do wymiany. Jeżeli nie - wystarczy obszyć ją skórą na nowo i gotowe. Kosztuje to ok. 200 zł. Plastikowe osłony w boczkach drzwi i na konsoli środkowej można albo poszpachlować i polakierować, albo wymienić na ładniejsze. Największy problem jest z siedzeniami - jeśli są poprzecierane, trzeba kupić inne. Z "anglika" nie pasują, a nowe kosztują krocie.
6. Cofnięcie licznika
Jeden z najbardziej tępionych procederów, ale zarazem najbardziej chyba rozpowszechniony, to cofanie liczników. Polscy klienci nie są w stanie zaakceptować tego, że w Niemczech czy Francji auta z silnikiem Diesla pokonują znacznie więcej kilometrów niż w Polsce. "Kto zwróci uwagę na samochód 4-letni ze stanem licznika 180 tys. km?" - pyta retorycznie handlarz. "W komisie obok czy w ogłoszeniach znajdzie setki ofert z przebiegami poniżej 100 tys. km. Ja doskonale wiem, że one mają cofnięte liczniki. Nie mam wyboru". To oczywiście żadne usprawiedliwienie dla opisywanego procederu, zwłaszcza że cofnięcie licznika jest dziecinnie proste.
7. Wypełnianie książki serwisowej
Obecność książki serwisowej jest dla wielu kupujących nieodzowna. Niestety, jej sfałszowanie nie stanowi dla handlarza żadnego problemu. Wielu właścicieli autokomisów dysponuje stosownymi zestawami pieczątek "niemieckich stacji autoryzowanych", a książki kupują na aukcjach internetowych. W wielu przypadkach proceder jest łatwy do wykrycia, ponieważ dana książka ma datę produkcji, niejednokrotnie nowszą niż sam pojazd. Jednak jeśli sprzedający umiejętnie wyciął strony z książki, na których przebieg jest wyższy niż ten "po korekcie", dojście do prawdy będzie znacznie trudniejsze. "Z książkami serwisowymi jest sporo zachodu. Niektórzy handlarze sprowadzający auta hurtowo raczej się w to nie bawią" - opowiada nasz rozmówca.
8. Sprzedaż i podsumowanie
Zanim samochód trafi na sprzedaż, wielu sprzedających decyduje się jeszcze na profesjonalną sesję zdjęciową. Kosztuje to ok. 150 zł i ma spore znaczenie, bo klient chętniej pojedzie obejrzeć auto, które na zdjęciach wygląda jak z salonu. Jedno wystawienie ogłoszenia to od 5 zł wzwyż. Czasem trzeba zamieścić je 4-5 razy, zanim znajdzie się klient. Zapłacenie akcyzy i uzyskanie zwolnienia z VAT-u zwiększa szanse na sprzedaż, choć zmniejsza zysk sprzedawcy.
Podkreślamy: nasz opis dotyczy tylko najtańszych samochodów w swojej kategorii, wystawianych zwykle przez autokomisy lub - co gorsza - sprzedających nieprowadzących żadnej działalności gospodarczej. Nie odważymy się całkowicie potępiać ludzi, którzy spełniają marzenia klientów o pięknych, tanich autach z Niemiec.
Sprzedaż: 28 500 zł
Zysk: 7440 zł
Tekst: Tymon Grabowski, zdjęcia: Rafał Andrzejewski, Shutterstock