Przykre niespodzianki po zakupie używanego samochodu

Niektórych wad samochodu nie da się wykryć przed zakupem lub bardzo łatwo je przeoczyć. Czy można się przed tym bronić?

Przy zalewie tanich ofert z importu na rynku wtórnym, wyłowienie choć jednego auta w dobrym stanie staje się nie lada sztuką. Przekonaliśmy się o tym ostatnio, poszukując dla redakcyjnego kolegi Skody Octavii z silnikiem TDI. Przeważająca większość oferowanych egzemplarzy prezentowała opłakany stan techniczny, a ich nabywcę po zakupie czekałyby wyjątkowo kosztowne i nieprzyjemne niespodzianki: uszkodzenia turbosprężarek, elektroniki, nagłe wycieki płynów itp.

Wielu z nadchodzących wydatków nieprawne oko nie ma szans zauważyć. Dodatkowo, tworzona przez sprzedawcę atmosfera pośpiechu (najczęstsze słowa to "szybciej, jedzie już tu kilku innych klientów") sprzyja przeoczeniu nawet tych najbardziej oczywistych i łatwych do zauważenia mankamentów - takich jak chłodnica powietrza doładowującego zabryzgana olejem czy świecące na pomarańczowo kontrolki airbagu. Znajdując tak oczywiste przejawy złej kondycji pojazdu, za każdym razem byliśmy zbywani identyczną wymówką: "to drobiazg, wystarczy zresetować komputer za 20 zł", albo "to tylko uszczelka za 5 zł do wymiany". Gdyby tak było, handlarz dawno zrobiłby to we własnym zakresie. Niestety, niektórych wad nie jesteśmy w stanie sprawdzić w ogóle.

Reklama

Zerwanie paska rozrządu

Konieczność szybkiej wymiany rozrządu po zakupie używanego auta jest oczywista. Większy problem pojawia się, jeżeli pasek ulegnie zerwaniu zanim zdążymy dojechać do warsztatu. Jeśli sprzedającą jest osoba prywatna, mamy bardzo trudną sytuację, ponieważ sprzedawca nie miał obowiązku znać stanu paska rozrządu. Jeśli natomiast kupiliśmy od autokomisu - prawo stoi po naszej stronie, ponieważ osoba stale sprzedająca samochody musi znać się na ich stanie technicznym i żadne tłumaczenia z jej strony nie wchodzą w grę. W takiej sytuacji można oddać sprawę do sądu i spodziewać się szczęśliwego dla nas werdyktu.

Czy można się obronić?

O ile sprzedający nie dysponuje potwierdzeniem wymiany paska - po zakupie
jechać wprost do warsztatu.

Koszty dla nabywcy

Przeciętnie to 2-3 tys. zł, ale w niektórych autach nawet 5 tys. zł.

Rdza ukryta od wewnątrz

Samochody rdzewieją w niewidoczny sposób. Jeśli widać już purchle na progach, podszybiach i wokół klamek - jest bardzo źle. Jednak większym problemem jest rdza, której nie widać przed zakupem - np. ukryta pod boczkami drzwi albo dziury w podłodze przykryte bitumicznymi wyciszeniami. W szczególności "podstępnie" rdzewieją samochody japońskie oraz Mercedesy, np. klasa E typu W210. Tu nie wystarczy proste zajrzenie pod spód auta.

Czy można się obronić?

Jeśli mamy czas, a sprzedający nie protestuje - odchylmy boczki drzwi, zajrzyjmy w profile, postukajmy w podwozie, gdy auto stoi na kanale.

Koszty dla nabywcy

Zwykła naprawa progów to 500-800 zł. Poważny remont blachy - 5-7 tysięcy złotych.

Wysokie zużycie oleju przez silnik

Gdy po pokonaniu 1000 km z silnika zniknął litr oleju, możemy być pewni że coś jest nie tak. A przyczyny są najróżniejsze: zużycie pierścieni tłokowych, zużycie turbosprężarki czy (rzadziej) pęknięcie uszczelki pod głowicą. Bardzo często zdarza się, że samochód wcale nie dymi, bo zużycie oleju nie jest na tyle duże, żeby objawiało się w postaci szarobiałej chmury z wydechu.

Czy można się obronić?

Stan jednostki napędowej - po wyglądzie oleju, zapachu (i barwie) spalin - zweryfikuje tylko mechanik z wieloletnim doświadczeniem w kwestii napraw silników.

Koszty dla nabywcy

W najlepszym razie potrzebne będzie tylko uszczelnienie silnika za kilkaset złotych. W najgorszym - remont za 6-7 tysięcy.

Filtr cząstek stałych do natychmiastowej wymiany

Problem dotyczy tylko kupujących w miarę świeżego diesla z filtrem cząstek stałych (FAP lub DPF). Po pewnej liczbie cykli samooczyszczania filtr nie może już zregenerować się i wymaga wymiany na nowy. Wiedząc o tym sprzedający często decyduje o pozbyciu się auta. Np. dla silników 2.0 TDI taki przebieg może wynosić od 110 do 120 tys. km, w BMW - ok. 180 tys. km, natomiast w Toyocie D-CAT - 150 tys. km.

Czy można się obronić?

Tylko w niektórych markach diagnostyka komputerowa może wykazać, jaki jest stan filtra cząstek stałych. Praktyka wskazuje, że klienci często nawet nie wiedzą, czy upatrzone auto ma DPF, czy też nie.

Koszty dla nabywcy

Wymiana DPF-u na fabrycznie nowy to koszt od 2500 zł (niektóre auta francuskie) do 12 tys. zł.

Niedziałające wyposażenie dodatkowe

Nabywcy samochodów w miarę nowych i z bogatym wyposażeniem często mają problem z niedziałającymi jego elementami - np. w BMW serii 5 E60 czy Audi A6 C6 trudno sprawdzić wszystkie funkcje auta bez bardzo szczegółowej diagnostyki, a często i to nie wystarcza. Można pogodzić się z niedziałającymi podzespołami, ale wtedy po co kupować nowoczesne i skomplikowane auto?

Czy można się obronić?

Im nowsze auto, tym więcej warto wydać na diagnostykę elektroniczną. Np. BMW serii 5 E60 w ogóle nie wolno kupić bez sprawdzenia w ASO.

Koszty dla nabwycy

Mogą być astronomiczne. Wielu modułów nie da się naprawiać ani zastąpić używanymi. Nowe kosztują nawet po 5 tys. złotych.

Błędy w dowodzie rejestracyjnym

W samochodach od dawna zarejestrowanych w Polsce nagminne są rażące błędy w dowodach rejestracyjnych, np. dopuszczalna masa całkowita - zero kilogramów, lub nie wpisana dopuszczalna masa przyczepy. Wydziały komunikacji poprawianie swoich własnych błędów zrzucają oczywiście na nabywców. Zazwyczaj trzeba udać się na dodatkowy przegląd techniczny.

Czy można się obronić?

W internecie znajdziemy objaśnienia rubryk w dowodzie rejestracyjnym. Porównajmy, czy w upatrzonym pojeździe wszystkie odpowiednie rubryki są wypełnione. Nabywca często o tym zapomina.

Koszty dla nabywcy

Dodatkowe badanie techniczne - od 50 do 100 złotych.

Zużycie turbosprężarki

Nadzwyczaj powszechna przypadłość nowoczesnych turbodiesli. Kupując auto 8- czy 10-letnie z dieslem musimy spodziewać się, że turbosprężarka najlepsze lata ma już za sobą. Objaw to wysokie zużycie oleju, czasem brak mocy i dymienie (zwykle na biało). W ekstremalnym przypadku łopatki wirnika odrywają się i niszczą silnik.

Czy można się obronić?

Podczas krótkiej jazdy próbnej nie mamy większych szans dobrze sprawdzić turbosprężarki. Tylko zakład, który regeneruje turbo może rozpoznać dobrze symptomy nadchodzących awarii. Z drugiej strony nie ma szans, żeby objechać z używanym autem liczne warsztaty wyspecjalizowane w różnych aspektach mechaniki.

Koszty dla nabywcy

Zwykła regeneracja prostej turbosprężarki: 800-1000 zł. Turbo ze zmienną geometrią: 50% drożej. Nowe turbo: od 2 do 10 tys. zł.

Samochód z Anglii po przeróbce

Uwrażliwiamy w szczególności osoby planujące zakup auta terenowego. Tanie Freelandery, Land Cruisery J90 czy Pajero to przeważnie tzw. "przekładki" czyli samochody po przeróbce układu kierowniczego z prawej na lewą stronę. W terenówkach jest to w miarę łatwe, co nie znaczy, że warsztaty wykonują takie przeróbki dobrze. Konsekwencje złej "przekładki" to niedziałające ogrzewanie i klimatyzacja, usterki instalacji elektrycznej i niepewne zachowanie na drodze ze względu na zły montaż układu kierowniczego.

Czy można się obronić?

Dobrze jest wybrać się na poszukiwania z osobą, która dobrze zna dany model i zauważy niuanse między wersją kontynentalną a brytyjską. Jest ich bardzo dużo.

Koszty dla nabywcy

Usunięcie wszystkich "fuszerek" w aucie po przeróbce może kosztować nawet kilka tysięcy złotych.

Tymon Grabowski

Usterki silnika TDI - OPINIE

Motor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy