Jak rozpoznać auto po powodzi? Uchroni cię zapis w umowie!

Kończące się lato obfitowało w gwałtowne zjawiska pogodowe. Fala nawałnic przetoczyła się przez Polskę i kraje Europy Zachodniej, wywołując liczne lokalne podtopienia m.in. w Niemczech, skąd sprowadzamy do Polski najwięcej samochodów używanych. Nikt nie ma więc chyba wątpliwości, że w niedługim czasie polskie komisy czeka napływ popowodziowych aut od naszych zachodnich sąsiadów.

Najbardziej ucierpiały: Niemcy, Francja, Luksemburg, Holandia i Belgia. Jak powszechnie wiadomo, rynek naszego zachodniego sąsiada od lat stanowi dla Polaków obfite źródło samochodów używanych. Czy w świetle obecnej sytuacji możemy spodziewać się "zalewu" zatopionych niemieckich aut w naszym kraju?

Z danych SAMAR wynika, że w 2020 roku do Polski sprowadzonych zostało 848 tys. zagranicznych samochodów, w tym 489 tys. właśnie z Niemiec. W świetle ryzyka czwartej fali pandemii i wzrastającego zainteresowania zakupm używanego samochodu, łatwo stracić czujność i stać się ofiarą "feralnej" okazji. Jak rozpoznać auto po powodzi?

Reklama

Samochód, który narażony był na dłuższy postój w wodzie zachowa zapach wilgoci i miejscami pojawi się w nim pleśń. Zwłaszcza, gdy sprzedawca nie zainwestował w szczegółowe przygotowanie pojazdu do sprzedaży. "Uczulamy klientów, że w samochodach po powodzi może wciąż utrzymywać się nieprzyjemny zapach wilgoci. Jednak, jeśli go nie będzie, a samochód będzie w stanie praktycznie idealnym, to również zalecamy mieć się na baczności. Nadmierna czystość i pachnące wnętrze mogą oznaczać, że sprzedawca próbuje zatuszować ślady powodzi w pojeździe" - podpowiada Marcin Korzeniewski z serwisu Autoplac.

To nie wszystkie wskazówki, które pozwolą nam rozpoznać, czy samochód, który chcemy zakupić był wcześniej zalany. Warto również zajrzeć do styków kostek elektrycznych, które po zalaniu będą zaśniedziałe, a nawet miejscowo mogą jeszcze zatrzymywać wodę. Takich kostek w samochodach znajdziecie wiele, więc szansa na to, że sprzedawca, o którejś zapomniał i jej nie oczyścił jest bardzo wysoka. Pamiętajmy jednak, by takie "testy" instalacji elektrycznej wykonywać przy wyłączonym zapłonie! Nowe auta mają przecież rozbudowane systemy autodiagnozy i niewinne odpięcie wtyczki od reflektora czy któregoś z elementów osprzętu silnika może skutkować koniecznością wizyty u elektryka!

Ponadto samochód może mieć również resztki błota w miejscach trudno dostępnych. Dlatego warto sprawdzić czy wilgoć i błoto nie znajdują się pod tapicerką, na siedzeniach (spód foteli), a także za uszczelkami drzwi. Dobrze też zajrzeć pod deskę rozdzielczą. Mogą się tam kryć zacieki, odbarwienia i plamy.

Czy warto kupować samochód popowodziowy? "Należy mieć na uwadze, że kupując używany samochód, który był wcześniej zalany, narażamy się na ogromne koszty naprawy. Wiele awarii wychodzi na jaw dopiero w trakcie dłuższego użytkowania samochodu popowodziowego. Dotyczy to zwłaszcza systemów elektrycznych, które powinny zostać od razu wymienione na nowe. A to koszt rzędu kilku lub nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych" - podpowiada Korzeniewski.

Zalaniem zagrożona jest nie tylko elektronika. Elementy mechaniczne także mogą skrywać korozję od środka. Dotyczy to np. to skrzyni biegów, zwłaszcza automatycznej. Dlaczego? Ponieważ woda w przekładni skutecznie ją niszczy, a dzieje się to bardzo powoli.

Jak się zabezpieczyć przed zakupem samochodu popowodziowego? Niestety zalanie nie jest wadą ukrytą i w myśl kodeksu cywilnego, nie stanowi czynnika, który obniża wartość pojazdu. Jeśli kupimy samochód używany, a dopiero po czasie odkryjemy, że został on zalany, to nie możemy już nic zrobić. Natomiast możemy się przed takim zakupem odpowiednio zabezpieczyć.

"Przede wszystkim zalecamy sprawdzenie historii samochodu po numerze VIN i daty ostatniego przeglądu technicznego. Dodatkowo, na umowie ze sprzedającym, możemy poprosić o wpisanie informacji, iż samochód w czasie jego posiadania nie został zalany na skutek powodzi. Jeśli z czasem okaże się, że zapis nie był prawdziwy, a nasze nowe auto ma za sobą powodziową przeszłość, to mamy podstawę do tego, by unieważnić umowę i oddać samochód sprzedającemu" - dodaje Marcin Korzeniewski.

***

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy