Sprawdziłem drugi elektryczny model Hondy. Czeka go trudne zadanie
Honda e:Ny1, drugi samochód elektryczny japońskiego producenta, teoretycznie powinien cieszyć się sporym zainteresowaniem. Wyglądem nawiązuje do lubianego modelu spalinowego, oferuje bardzo dużo miejsca w środku i spore wyposażenie już w wersji podstawowej. Czy to wystarczy, by podbić rynek?
Rok 2035 powoli się zbliża, a to oznacza, że kolejni producenci nabierają rozpędu w związku z elektryfikacją. Należy do nich również Honda, która dotychczas w ofercie miała tylko jeden samochód na prąd. Model e cieszył się jednak umiarkowaną popularnością na Starym Kontynencie, głównie ze względu na wysoką cenę Ktoś w Hondzie prawdopodobnie stwierdził jednak, że w elektrycznej gamie powinien się znaleźć się również SUV, wszak to one cieszą się obecnie największą popularnością. Zdaniem Hondy model e:Ny1, bo o nim mowa, został zaprojektowany "z myślą o zaspokojeniu europejskiego popytu na w pełni elektryczne kompaktowe SUV-y". Pojawia się więc pytanie, czy elektryczny model japońskiej marki zrobi to lepiej niż jego konkurenci?
Honda e:Ny1 wygląda niemal identycznie jak inny model japońskiego producenta - HR-V. Japończycy ograniczyli się właściwie tylko do zmiany pasa przedniego. Producent zwraca również uwagę na detale, które mają stanowić znak rozpoznawczy elektryków Hondy. Chodzi tutaj o białe logo i nowy krój w nazwie znajdującej się na klapie bagażnika. Oczywiście taka "wtórność" nie jest niczym złym, samochód prezentuje się bardzo dobrze. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że decyzja o wprowadzeniu znanego nadwozia nie została podjęta bez powodu. Honda chce w ten sposób zainteresować klientów, którzy dotychczas wybierali auta spalinowe - kojarzyć im się będzie z samochodem znanym i lubianym.
Trzeba jednak wiedzieć, że chociaż auta wyglądają bardzo podobnie, diametralnie się od siebie różnią. Model e:Ny1 powstał na nowej, przeznaczonej dla samochodów elektrycznych platformie e:N Architecture F (litera "F" oznacza, że bazować na niej będą auta z napędem na przód). Mimo to akumulator wygląda trochę tak, jakby był "doklejony" do reszty auta. Jest on nie tyle ukryty w podłodze, co raczej zabudowany pod nią, co nietrudno dostrzec. W efekcie prześwit auta wynosi zaledwie 13,5 cm.
Elektrycznej Hondzie nie można jednak odmówić przestrzeni - ani z przodu, ani z tyłu. Samochód ma 4 587 mm długości, 2 027 mm szerokości i 1 584 mm wysokości. Rozstaw osi to natomiast 2 607 mm. W praktyce oznacza to naprawdę bardzo dużo przestrzeni w środku. Kiedy usiadłem z tyłu za sobą po raz pierwszy, byłem zdziwiony ile jeszcze miejsca zostało mi na nogi. Bez wątpienia osoby podróżujące z tyłu nie będą narzekać na brak komfortu. Niestety przestrzeń bagażowa nie należy do największych. W zależności od wersji wyposażeniowej bagażnik oferuje od 344 do 361 litrów przy rozłożonych tylnych fotelach i od 1 136 do 1 176 l przy fotelach złożonych.
Wnętrze elektrycznej Hondy zostało zdominowane przez dwa ekrany. Pierwszy, mający 10,25 cali, znajduje się przed kierowcą. Wyświetla on najważniejsze dla kierującego informacje, takie jak stopień naładowania akumulatora czy średnie zużycie energii. Nie można tutaj mówić o przeładowaniu informacjami. Wyświetlacz jest bardzo czytelny. Drugi ekran znajduje się na środku deski rozdzielczej. Jest pionowy, ma 15 cali i został podzielony na trzy części. Na samej górze mamy nawigację lub to, co podłączamy do samochodu (poprzez Apple CarPlay lub Android Auto). Na środku znajduje się standardowe menu Hondy, za pomocą którego możemy sterować radiem lub sprawdzić bieżące zużycie energii. Na samym dole z kolei mamy możliwość sterowania klimatyzacją. Trzeba przyznać, że taki podział sprawdza się, ponieważ nie musimy co chwilę przebijać się przez cały system, by skorzystać z poszukiwanej przez nas w danym momencie funkcji. Z drugiej strony nie miałbym nic przeciwko, gdyby część tego ekranu została zastąpiona fizycznymi pokrętłami do obsługi klimatyzacji.
Pora zająć miejsce za kierownicą. Trzeba przyznać, że fotele są wygodne, ale znalezienie optymalnej pozycji zajęło mi dobrą chwilę. Miałem wrażenie, że cały czas siedzę za wysoko, a kiedy wydawało mi się, że znajduję się już na odpowiedniej wysokości, okazywało się, że część wyświetlacza w miejscu zegarów zasłania mi kierownica. I tak w koło Macieju.
Kiedy już jednak ruszyłem, zwróciłem uwagę, że Honda e:Ny1, jak przystało na elektryka, dobrze trzyma się drogi i nie przechyla się w zakrętach. Odpowiada za to nie tylko nisko położony środek ciężkości, ale, jak deklaruje producent, także konstrukcja nadwozia, które stworzone zostało z kombinacji stali o wysokiej wytrzymałości na rozciąganie. Zaowocować to miało właśnie wysoką sztywnością. Pewne wątpliwości mam jednak do układu kierowniczego, który moim zdaniem jest zbyt miękki. Oczywiście, mówimy o miejskim SUV-ie, a nie aucie sportowym. Wolałbym jednak, gdyby kierownica stawiała delikatny opór. Nie można natomiast przyczepić się do wyciszenia wnętrza (przy większych prędkościach opór stawiany przez wiatr jest ledwie odczuwalny) ani do pracy zawieszenia. Samochód po prostu świetnie wybiera nierówności.
Jeśli chodzi o napędy Honda e:Ny1 oferowana jest tylko w jednej wersji. Samochód generuje 204 KM i 310 Nm momentu obrotowego. Elektryczny silnik napędza przednią oś. Japoński model rozpędza się do 100 km/h w 7,6 sekundy, a prędkość maksymalna została ograniczona do 160 km/h. Takie osiągi pozwalają na sprawne przemieszczanie się po mieście, a jeśli będzie trzeba również dynamiczne podróżowanie poza nim. Do wyboru mamy trzy tryby jazdy: ECON, Normalny i Sport.
Za magazynowanie energii odpowiada litowo-jonowy akumulator o pojemności 68,9 kWh. Producent deklaruje, że średnie zużycie energii wynosi 18,2 kWh. Przy spokojnej jeździe jesteśmy jednak w stanie zejść nawet poniżej tego wyniku. Jeśli jednak dość swobodnie obchodzimy się z pedałem przyspieszenia, możemy bez problemu osiągnąć wynik na poziomie ponad 22 kWh. Ładując samochód prądem stałym o mocy 78 kW uzupełnienie energii z poziomu 10 proc. do 80 proc. ma zajmować 45 minut. Jeśli natomiast ładujemy prądem zmiennym o napięciu 11 kW czas ten zwiększa się do sześciu godzin. Według norm WLTP Honda oferuje zasięg na poziomie 412 km.
Podobnie jak w przypadku wersji napędowych, oferta wyposażeniowa Hondy e:Ny1 jest dość ograniczona. Do wyboru mamy tylko dwie wersje. Podstawowa odmiana, Elegance, oferuje m.in.:
- system ostrzegający przed kolizją
- system utrzymywania w pasie ruchu
- inteligentny tempomat adaptacyjny
- system rozpoznawania znaków drogowych
- 10,2- calowy wyświetlacz w miejscu zegarów
- dwustrefową klimatyzację automatyczną
- czujniki parkowania z przodu i z tyłu
- kamerę cofania
- elektrycznie sterowany fotel kierowcy (w 8 kierunkach)
- podgrzewane przednie fotele
Testowany przez nas egzemplarz to topowa wersja wyposażeniowa, Advance. Tutaj znajdziemy ponadto:
- czujniki parkowania z przodu, z tyłu i po bokach
- system kamer 360 stopni
- elektrycznie otwieraną klapę bagażnika z funkcją bezdotykowego dostępu Walk Away Close
- podgrzewaną kierownicę
- system automatycznego parkowania Honda Parking Pilot
Ceny podstawowej odmiany wyposażeniowej startują od 218 900 zł. W przypadku droższej wersji trzeba przygotować się na wydatek minimum 234 500 zł.
Jak w takim razie elektryczny model Hondy prezentuje się na tle swojej konkurencji? Jednym z rywali może być Hyundai Kona. Ceny nowej generacji modelu startują od 184 900 (cena katalogowa). W zamian otrzymujemy porównywalnie wyposażony samochód (dwustrefowa klimatyzacja automatyczna, 12,3-calowy wyświetlacz w miejscu zegarów, inteligentny tempomat z funkcją Stop&Go, kamera cofania), ale ze słabszym silnikiem (156 KM) i mniejszym zasięgiem (377 km). Jeśli jednak trochę dopłacimy, będziemy mogli nabyć odmianę o mocy 218 KM i zasięgu 514 km. Wówczas za 201 900 zł (czyli wciąż znacznie poniżej ceny podstawowej Hondy) będziemy mogli kupić podobnie wyposażony samochód, ale jednocześnie mocniejszy i z większym zasięgiem. Trzeba jednak pamiętać, że Kona jest przeszło 20 cm krótsza od e:Ny1.
Pozostając w propozycjach koreańskiego koncernu, konkurencję dla Hondy może stanowić również elektryczna Kia Niro. Podobnie jak w przypadku japońskiego modelu mamy do wyboru tylko jedną wersję napędową - o mocy 204 KM. Koreańczycy oferują jednak większy zasięg (460 km). Za podstawową wersję wyposażeniową zapłacimy tutaj 198 900 zł (cennik na rok modelowy 2024). W tym przypadku również otrzymujemy dość porównywalnie wyposażone auto (kamera cofania, tylne czujniki parkowania, podgrzewana kierownica i przednie fotele, 10,25-calowy ekran wskaźników, automatyczna klimatyzacja dwustrefowa, aktywny tempomat z funkcją Stop&Go). Tu również możemy zdecydować się na wyższą wersję wyposażeniową, L, która wciąż cenowo jest poniżej standardowego wyposażenia w Hondzie (212 900 zł). Otrzymujemy tutaj dodatkowo m.in. przednie światła przeciwmgielne LED, system monitorowania martwego pola, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, dodatkowe nawiewy klimatyzacji dla pasażerów z tyłu czy elektrycznie regulowany fotel kierowcy z funkcją regulacji podparcia odcinka lędźwiowego.
Klienci mogą brać pod uwagę także Opla Mokkę-e. Tutaj mamy auto z silnikiem o mocy 136 KM i zasięgu (w cyklu mieszanym) na poziomie 311-374 km (według danych przedstawionych przez producenta). Katalogowe ceny auta w wersji podstawowej zaczynają się od 174 200 zł. W zamian otrzymujemy samochód gorzej wyposażony od Hondy (7-calowy wyświetlacz zegarów, fotel kierowcy z regulacją w sześciu kierunkach, pasażera - w czterech, brak dwustrefowej klimatyzacji). W cenie znacznie poniżej Hondy możemy jednak zakupić nawet topową wersję wyposażeniową. Za 188 300 złotych otrzymamy samochód m.in. z 7-calowym wyświetlaczem wskaźników i 7-calowym ekranem multimediów, systemem wykrywania zmęczenia kierowcy, panoramiczną kamerą cofania, czunikami parkowania z przodu, z tyłu i po bokach oraz podgrzewanymi przednimi fotelami i kierownicą. Inną konkurencyjną propozycją koncernu Stellantis może być z kolei Peugeot e-2008. W najtańszej wersji, podobnie jak w Oplu, mamy do dyspozycji również wersję 136-konną z zasięgiem w cyklu średnim na poziomie 340 km. W najtańszej wersji wyposażeniowej, której ceny startują od 182 550 zł, otrzymujemy samochód również znacznie gorzej wyposażony od Hondy (brak dwustrefowej klimatyzacji, analogowe zegary z 3,5-calowym wyświetlaczem pomiędzy nimi). Decydując się jednak na topową wersję elektrycznego Peugeota (156 KM, deklarowany zasięg w cyklu średnim na poziomie 406 km) zapłacimy 205 tys. Wówczas możemy liczyć m.in. na kamerę cofania, wspomaganie parkowania przodem i tyłem, 10-calowy wyświetlacz w miejscu zegarów.
Trzeba więc przyznać, że choć Honda e:Ny1 bardzo dobrze wygląda, jest przestronna i komfortowa, a przy tym oferuje dość bogate wyposażenie, nie będzie oczywistym wyborem. Konkurenci mają bardzo interesujące oferty. W efekcie dostajemy podobnie wyposażone samochody, ale niekiedy mocniejsze, lub o podobnej mocy i z większym zasięgiem. Dodatkowo minusem japońskiej marki może być też fakt, że nie oferuje ona innych jednostek napędowych do wyboru, tak jak choćby wspomniany Hyundai. Oczywiście niewykluczone, że osoby, które wcześniej decydowały się na samochody Hondy, zechcą poznać elektromobilność właśnie poprzez auto japońskiego producenta. Honda e:Ny1 może jednak mieć problem, by zdecydowanie wyróżnić się na tle innych elektrycznych SUV-ów.