Renault Trafic - dostawczak jak osobówka. Cena, silnik, wyposażenie
Renault Trafic to jeden z najchętniej wybieranych samochodów dostawczych w Polsce. Ceny startują od 101 tys. 100 zł netto, chociaż warto wydać nieco więcej. Zwłaszcza, jeśli planujesz spędzać za kółkiem długie godziny.
- Chociaż samochody uchodzą dziś za wroga publicznego numer 1, bez nich nie sposób wyobrazić sobie współczesnej gospodarki. Dotyczy to zwłaszcza pojazdów dostawczych, które dzień po dniu, mozolnie, budują dobrobyt małych i średnich przedsiębiorców.
- Ci z Polski szczególnie chętnie sięgają ostatnio po modele z gamy Renault. W czym tkwi tajemnica ich popularności?
W całym 2021 roku na nasze drogi trafiło ponad 14 tysięcy dostawczych "Renówek", co odpowiada udziałowi w rynku na poziomie 19 proc. Oznacza to, że jeden na pięć sprzedanych w naszym kraju "dostawczaków" pochodzi "z Francji". Absolutnym liderem pozostaje Master. W ubiegłym roku model zanotował niemal 11 tys. rejestracji zgarniając dla siebie aż 1/4 rynku "dużych" dostawczaków. Nieźle sprzedaje się też nieco mniejszy brat Mastera - Trafic. W sumie odmiany osobowa i dostawcza odnotowały ponad 2900 rejestracji.
W przypadku aut dostawczych na wybór konkretnego modelu składa się zdecydowanie więcej parametrów, niż w osobówce. Kluczowe są oczywiście możliwości przewozowe, ale przedsiębiorcy - jak mało kto - potrafią liczyć pieniądze. Dostawczak musi więc oferować jak najlepszy kompromis między ceną, kosztami obsługi i - co równie ważne - bezawaryjnością. Każdy dzień przestoju firmy oznacza przecież wymierne straty finansowe.
Na nasz redakcyjny parking trafił niedawno testowy Renault Trafic w wersji Furgon Pack Clim L2H1 HD. Auto, które całkiem skutecznie odmieniło nasze postrzeganie dostawczaków.
Umówmy się - samochód do pracy kojarzy się z ultra ortodoksyjną, by nie powiedzieć, prostacką, mieszanką stali, gumy i plastiku. Wszystko musi tu być solidne, toporne i pozbawione jakichkolwiek wynalazków, które wprawdzie podnoszą komfort, ale generują też dodatkowe koszty. Mówiąc wprost - busiarze to twarde chłopy, na których 16-godzinna podróż w upale rezonującą puszką bez klimatyzacji nie robi wrażenia. Prawda? Otóż, nie do końca.
Rzeczywiście - rzut oka w cennik Trafica zdradza, że wśród nabywców niewiele się zmienia. Podstawowa wersja pozbawiona jest nie tylko klimatyzacji, ale też np. poduszki powietrznej pasażera czy regulowanego na wysokość fotela kierowcy. Studiując cennik można więc odnieść wrażenie, że przez lata w kwestii dostawczaków nic się nie zmieniło. Później jednak wsiadamy za kierownicę Trafica i... no właśnie. Czy to aby na pewno samochód do pracy?
W kwestii formalnej - skrót L2H1 - oznacza podstawową wysokość (1967 mm) i wydłużony (z 3098 mm do 3498 mm) rozstaw osi. Trafic w takiej konfiguracji mierzy 5480 mm długości i 1 956 mm szerokości (2283 mm z lusterkami). Nabywcy mają do dyspozycji przestrzeń ładunkową o objętości 8,9 m3. Na pace o szerokości 1662 mm (1268 mm między nadkolami) mieszczą się przedmioty o długości do 4,15 m. Mowa oczywiście o odmianie o DCM do 3,5 tony, czyli z tzw. klasą ładowności (różni się w zależności od wyposażenie) 1200 kg.
Ceny tak skonfigurowanego pojazdu w podstawowej odmianie - Business - zaczynają się od 104 500. Oczywiście netto. Za taką kwotę otrzymamy Trafica z wysokoprężnym silnikiem 2,0 l generującym 110 KM i 300 Nm. Moc trafia na koła przedniej osi za pośrednictwem ręcznej sześciostopniowej skrzyni biegów. "Sprint" do 100 km/h zajmuje 15 s. (na pusto), a prędkość maksymalna to 160 km/h.
Ceny odmiany PACK CLIM, która - jak sama nazwa wskazuje - wyposażona jest m.in. w manualną klimatyzację - w wersji H2L1 zaczynają się od 108 500 zł netto. "Nasz" Trafic był jednak sporo droższy. Jego cennik startował od 126 200 zł netto. Różnica niespełna 18 tys. zł wynikała z zastosowania zdecydowanie żwawszego napędu. Pod maską również pracował dwulitrowy diesel, ale ten rozwijał aż 170 KM i 380 Nm (do wyboru są jeszcze odmiany 130 i 150-konna). Co nietypowe, jak na ten segment rynku auto wyposażono w - zdecydowanie poprawiającą komfort pracy - zautomatyzowaną, dwusprzęgłową przekładnię EDC o sześciu przełożeniach.
Jak takie zestawienie wpływa na osiągi? "Na pusto" setkę osiągamy już w 10 s od startu. Mówiąc wprost - w takiej konfiguracji autem całkiem dosłownie, jeździ się jak osobówką. Dynamika nie pozostawia nawet skrawka pola do narzekań.
Takie zestawienie świadczy o dużej pewności siebie francuskiego producenta. Dwusprzęgłowe przekładnie uchodzą przecież za kapryśne i budzą popłoch wśród nabywców kilkunastoletnich golfów i passatów. Tutaj, nie dość, że skrzynia musi radzić sobie z pokaźnym momentem obrotowym silnika, to - oprócz samego Trafica - "uciągnąć" musi jeszcze 1200 kg ładunku. Nieźle.
Zużycie paliwa? Wożąc powietrze uzyskać można około 8 l/100 km. Szybka jazda po autostradzie to wynik bliższy 10 l. Ani razu nie udało nam się jednak przekroczyć 11 l/100 km, nawet gdy przestrzeń ładunkowa zapakowana była po dach (mniej więcej połowa ładowności). Mając na względzie zbiornik paliwa mieszczący 80 l oleju napędowego, zasięg auta jest całkiem akceptowalny.
W tym miejscu przechodzimy do najprzyjemniejszego punktu - wrażeń z jazdy. Racja - siadając za kierownicą busa nie spodziewamy się zbyt wiele, ale Trafic zaskakuje na każdym kroku. Przykład? Chociażby wyciszenie. Oczywiście furgon to furgon, więc rezonowania przestrzeni bagażowej nie da się uniknąć, ale w kabinie samochodu jest zaskakująco wręcz komfortowo. W tym miejscu wypada jednak zaznaczyć, że auto miało ściany przestrzeni ładunkowej obite sklejką, co wymaga dopłaty w wysokości 3 tys. zł.
Inne zaskoczenie? Poziom wyposażenia. Oczywiście to, co oferuje samochód testowy daleko odbiega od podstawowej wersji, ale wrażenie robi już sama obecność na liście dodatków takich pozycji, jak:
- system bezkluczykowego dostępu (dopłata 1000 zł),
- systemu multimedialnego z 8-calowym wyświetlaczem (dopłata 1500 zł lub 2000 za wersję z fabryczną nawigacją),
- automatyczna klimatyzacja (dopłata 1000 zł),
- 17 calowe obręcze kół ze stopów lekkich (dopłata 3000 zł).
Konfigurując Trafica zdecydowanie dopłacilibyśmy też 4 500 zł za pakiet "bezpieczeństwo 3", w skład którego wchodzą:
- aktywny tempomat,
- asystent pasa ruchu,
- system monitorujący tzw. martwe pole,
- aktywny system wspomagania nagłego hamowania.
Warto również zainwestować 2500 zł w pakiet "Easy Parking" obejmujący czujniki parkowania (przednie, boczne i tylne) oraz kamerę cofania.
W odmianie PACK CLIM bez żadnych dopłat otrzymujemy za to reflektory przednie w technologii LED (standard w każdej wersji), elektrycznie regulowane i składane lusterka, fotel kierowcy z regulacją wysokości, podparcia lędźwiowego i podłokietnikiem czy elektryczne przednie szyby (od kierowcy ze trybem automatycznym).
Nas Trafic zaskoczył głównie - szeroko pojętą - cywilizacją. Po niepozornym furgonie nie spodziewaliśmy się nie tylko takiej dynamiki, ale też ergonomii. W zasadzie jedynym zauważalnym mankamentem były drogi prowadzenia lewarka automatycznej skrzyni biegów. W szybkich manewrach w centrum Krakowa czy Poznania przeszkadzał nieco jego "liniowy" - bez wyraźnie zaznaczonego wstecznego - skok. W połączeniu z nieco opornym załączaniem biegu powoduje to niekiedy niepotrzebne "wachlowanie" lewarkiem. Z drugiej strony z autem spędziliśmy zaledwie tydzień i idziemy o zakład, że po kolejnych, wraz z upływem kilometrów, najpewniej w ogóle przestalibyśmy zwracać na to uwagę.
Popularność Trafica i Mastera po części wynikać też może z "proprzedsiębiorczych" planów serwisowych obu modeli. W obu przypadkach przeglądy okresowe wykonuje się raz na dwa lata lub co 40 tys. km.
***