Mercedes GLB 200 – rodzinny SUV z małym silnikiem

Mercedes skutecznie poszerza swoją gamę samochodów z podwyższonym nadwoziem. Do siedmiu dotychczasowo dostępnych modeli, niedawno dołączył GLB, mający stanowić model pośredni pomiędzy kompaktowym crossoverem, a rodzinnym SUVem. W naszym teście sprawdziliśmy wersję GLB 200, wyposażoną w silnik 1.3 oraz przedni napęd.

Zaprezentowany po raz pierwszy w 2019 roku Mercedes GLB, miał uzupełnić lukę pomiędzy kompaktowym crossoverem GLA, a większym i zaliczanym do średniej klasy modelem GLC. Nowy samochód miał jednocześnie odwoływać się do klasy B, czyli kompaktowego minivana. Niemcy chcieli więc stworzyć model łączący zalety typowo rodzinnego auta z modnym nadwoziem SUVa.

W efekcie powstało auto nieco tylko krótsze (4634 mm) od GLC, ale jednocześnie nieznacznie wyższe (1658 mm) i o dość kanciastym nadwoziu. Niektórzy dopatrują się nawet podobieństw do klasy G (choć zdecydowanie więcej było ich w zapowiedziach GLB niż we faktycznym wyglądzie auta) - wysoki i stosunkowo płaski grill, długa i prosta linia dachowa czy niemalże całkowicie "ścięta" klapa bagażnika. Nawet przetłoczenia na masce pojazdu przypominają te, znane z ogromnego SUVa.

W parze z dosyć toporną sylwetką idzie wiele elementów charakterystycznych dla najnowszych modeli Mercedesa. Znajdziemy tu zatem reflektory oparte na diodach LED, ogromne logo wkomponowane w atrapę chłodnicy, dużo chromu, a także dwie spore nakładki imitujące ukryty pod zderzakami wydech. Detale te podkreślają rozmiary modelu GLB, który pomimo swojego kompaktowego pochodzenia (pojazd dzieli płytę podłogową z klasą A), zbliża się swoimi rozmiarami do większych samochodów.

Reklama

Takie rozmiary przekładają się na sporą ilość miejsca we wnętrzu. Mercedes GLB może pochwalić się dużą przestronnością, zarówno w przypadku przedniego, jak i tylnego rzędu siedzeń. Nawet wyższe osoby odnajdą tu wygodną pozycję za kierownicą, a przesuwane tylne kanapy z możliwością regulacji oparć, pozwalają wygospodarować dodatkową przestrzeń dla pasażerów. Wersja testowa miała dodatkowo trzeci rząd siedzeń, ukryty w bagażniku. Niestety tak jak w kompaktowych minivanach, wygodnie będą tam podróżowały jedynie dzieci. Trzeba też pamiętać, że jego obecność ogranicza przestrzeń w bagażniku - Mercedes podaje że kufer ma 570 l, ale po zasunięciu rolety otrzymujemy stosunkowo niską przestrzeń (chyba że ta wartość dotyczy wersji siedmioosobowej, ale nie liczona od podłogi do rolety).

Pod katem praktyczności Mercedes GLB prezentuje się bardzo dobrze. Wszechobecne kieszenie i schowki są dobrze rozmieszczone. Zarówno z przodu, jak i z tyłu znajdują się uchwyty na napoje, wygodne podłokietniki, a nawet kilka portów USB-C. Jak przystało na samochód marki premium, wszystkie materiały są bardzo wysokiej jakości i na próżno szukać tu złego spasowania, lub skrzypiących elementów.

Zaskoczenia nie stanowi także kokpit, który w całości zapożyczono z kompaktowej rodziny nowych modeli Mercedesa. Główną rolę pełni tu panel z dwoma wyświetlaczami (w wersji standardowej każdy o przekątnej 7 cali, a za dopłatą 10,25 cali) zastępujący zarówno standardowe zegary, jak i centralny ekran multimediów. Sprawia on wrażenie jednego pulpitu informacyjnego. Podobnie jak w innych modelach Mercedesa, mamy tu do wyboru kilka różnych motywów kolorystycznych, a także z góry zdefiniowane motywy tematyczne. Oba ekrany możemy konfigurować za pomocą dobrze znanych gładzików umieszczonych na kierownicy, oraz touchpada na konsoli środkowej. Rzecz jasna nie mogło zabraknąć inteligentnego asystenta głosowego aktywowanego frazą "Hej, Mercedes".

Przejdźmy jednak do wrażeń z jazdy. Testowany model Mercedesa dysponował pod maską silnikiem benzynowym o pojemności zaledwie 1332 ccm. Czterocylindrowa konstrukcja Renault generuje moc 163 KM i osiąga 250 Nm w zakresie 1620-4000 obr./min. Jest to jedna z dwóch jednostek w ofercie niemieckiego producenta, dostępna z automatyczną skrzynią biegów DCT o siedmiu przełożeniach. Połączenie to sprawdza się w przypadku jazdy po mieście lub jego niedalekich okolicach, niestety jakiekolwiek dalsze eskapady, uwidaczniają jego spore wady. Ważący ponad 1,5 t i dość wysoki Mercedes GLB 200 wyraźnie cierpi na niedobór mocy przy wyższych prędkościach. Nie pomaga w tym wspomniana skrzynia, której nader często zdarza się z opóźnieniem zmieniać biegi. Jakby tego było mało, silnik na wysokich obrotach robi się irytująco głośny.

Takie wrażenia z jazdy są nieco zaskakujące, biorąc pod uwagę dane techniczne, według których sprint do 100 km/h zajmuje wersji GLB 200 9,1 s. Jest to zdecydowanie propozycja dla spokojnie jeżdżących kierowców (zwłaszcza jeśli dokupimy opcjonalny napęd na cztery koła, którego obecność dodatkowo pogarsza osiągi). Jeśli jednak chcecie mieć zapas mocy pozwalający na sprawne wyprzedzanie, szczególnie zapakowanym samochodem, powinniście zdecydować się na którąś z mocniejszych wersji.

Zaletą GLB 200 nie jest też do końca niewielkie spalanie. W ruchu miejskim udało nam się uzyskać 9,4 l/100 km - choć wyraźnie więcej, niż obiecuje producent, to nadal nieźle, biorąc pod uwagę rozmiary auta. Niestety nie spada ono wyraźnie w trasie - podczas spokojnej jazdy trzeba przygotować się na wartości powyżej 8 l/100 km.

O wiele lepiej wypada sam układ kierowniczy. Mercedes GLB prowadzi się stabilnie, jazda po zakrętach sprawia dużą przyjemność, a adaptacyjne zawieszenie w dużym stopniu ogranicza dyskomfort spowodowany nierównością naszych dróg (nawet jeśli zamówimy 20-calowe felgi, jak to miało miejsce w testowanym egzemplarzu). Tak jak wspomnieliśmy, w wersji, która trafiła do redakcji napęd przekazywany był na koła przednie, ale wszystkie warianty (poza bazowymi 180 i 180 d) występują także z napędem 4MATIC. W ich przypadku, zależnie od trybu do wyboru są rozdziały momentu obrotowego pomiędzy osie w proporcjach 50:50, 80:20 (Eco i Comfort) oraz 70:30 (Sport).

Sporą zaletą GLB jest też bardzo długa lista dodatków podnoszących bezpieczeństwo i komfort, a także elementy niedostępne u konkurencji (jak nawigacja z rozszerzoną rzeczywistością. Testowany egzemplarz był dodatkowo doposażony między innymi w pakiet stylistyczny AMG (14 674 zł), niestandardowy kolor metalik (3681 zł), wyróżniające się czarne obręcze kół AMG w rozmiarze 20 cali (4662 zł), czy kosztujący niemal 24 000 zł pakiet wyposażenia Premium Plus. Ten dodaje m.in. elektrycznie regulowane, podgrzewane fotele przednie, dach panoramiczny, system nagłośnienia Burmester, czy oświetlenie nastrojowe. Niemal kompletne wyposażenie testowanego egzemplarza, wywindowało jego cenę ze 170 do ponad 250 tys. zł.

Krzysztof Mocek, MD

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy