Mercedes CLE 300 4MATIC. W tym aucie zapomnisz o wadach kabrioletu
Jazda bez dachu tylko latem? Nowy Mercedes CLE Kabriolet pozwala czerpać więcej frajdy z jazdy pod gołym niebem, niż inne kabriolety w swojej klasie. Za sterami benzynowej odmiany CLE 300 4MATIC spędziłem weekend na Warmii, a dzięki kilku nowatorskim rozwiązaniom, nie musiałem rezygnować z wiatru we włosach nawet na drogach szybkiego ruchu.
Kabrioletów w Polsce nie widać zbyt często. Z czego to wynika? Chociażby z faktu, że mamy długie zimy i brzydką jesień, a lato - choć krótkie - to bardzo intensywne. Jazda ze złożonym dachem wymaga też odpowiedniego nastawienia. Niezależnie od modelu czy koloru zawsze wyróżniamy się w tłumie, wobec czego trudno przejechać przez miasto niezauważonym
Mówiąc wprost, kabriolety są dla odważnych. Zwłaszcza, kiedy mowa o białym Mercedesie z czerwonym dachem. Skrępowany spojrzeniami gapiów i brakiem prywatności, podjąłem pewne kroki. Czym prędzej wyjechałem z dużej metropolii, by poszukać ciszy i spokoju na Warmii. Na malowniczych trasach i spokojnych wsiach nikt mnie nie oceniał, a pogoda dopisywała. Nowy Mercedes CLE 300 4MATIC czuł się tam jak ryba w wodzie.
Nowy Mercedes CLE robi furorę. Zarówno usportowiona odmiana coupé, jak i seksowny kabriolet z miękkim dachem, odwracają na drogach głowy. Po zakończeniu produkcji poprzedniej klasy C i klasy E takiego samochodu brakowało. To właśnie pustkę po tych dwóch modelach wypełnia w gamie nowy CLE i wychodzi mu to całkiem nieźle, bowiem w kwestii gabarytów zewnętrznych bliżej mu do poprzedniej Klasy E.
Auto mierzy 4850 mm długości, 1861 mm szerokości i 1424 mm wysokości, a rozstaw osi ma 2865 mm. Względem poprzedniej Klasy C w nadwoziu Kabriolet (W205) nowy Mercedes CLE ma nie tylko większy rozstaw osi (+25 mm), ale także oferuje więcej miejsca na kolana (+72 mm) i więcej przestrzeni na ramiona czy łokcie (+19 mm).
Dane na papierze przekładają się na praktykę. W tym kabriolecie spokojnie usiądą cztery dorosłe osoby - pasażer mojego wzrostu (ok. 183 cm) będzie miał wystarczająco sporo miejsca na nogi, jednak w tylnym rzędzie większym problemem będzie opierający się na głowie dach. Bagażnik też jest niczego sobie. Przy rozłożonym dachu oferuje do 385 litrów pojemności, a przy opuszczonym 295 litrów. Przed odkryciem kabiny musimy pamiętać, by w rozsunąć przegrodę oddzielającą kufer od przestrzeni dla dachu. Nawet w tej drugiej konfiguracji kufer pochłonie co najmniej dwie walizki kabinowe, większe plecaki i masę mniejszych toreb.
Agresywny front, spora maska, bardzo dostojna linia boczna i bardzo dynamiczny tył. Dodajmy do tego wizualny pakiet AMG, duże czarne felgi, alpejską biel i widoczny z kilometra czerwony dach - ciężko prosić o bardziej wakacyjne połączenie, prawda? Przykryty czy nie - przyciąga mnóstwo uwagi. Jedni podnosili kciuki i się uśmiechali, a kapryśne miny drugich ewidentnie wskazywały, że chcieli się znaleźć na moim miejscu.
Nowego Mercedesa CLE można rzecz jasna skonfigurować bardziej lub mniej odważnie. Do wyboru jest kilka kolorów nadwozia, w tym parę specjalnych z palety "MANUFACTUR", a dach występuje w jeszcze w odcieniu szarym i klasycznej czerni. A środek? On dobrze wygląda w ciemnej tonacji, ale klienci mają jeszcze do wyboru warianty białe, beżowe i czerwony.
Wnętrze, które dzięki uprzejmości pogody było odsłonięte przez cały weekend, prezentuje znany fanom marki cyfrowy kokpit. Deska rozdzielcza w nowym CLE jest tożsama z tym, co znamy już z obecnej generacji Mercedesa klasy C (W206) czy Mercedesa klasy S (W222). Mamy do dyspozycji dwa duże ekrany, sportową kierownicę z niewygodnymi w obsłudze gładzikami dotykowymi i trochę schowków. Z poziomu nowej wersji systemu MBUX (Mercedes-Benz User Experience) można pogrzebać w przeglądarce internetowej, przeglądać TikToka, a nawet wziąć udział w spotkaniu na platformie Zoom.
Jest nowocześnie i bardzo luksusowo. Fotele są duże i wygodne, ale przede wszystkim mają masę funkcji, które umilą podróż spokojną, jak i bardziej sportową. Zakres konfiguracji siedzenia jest bardzo szeroki. Za pośrednictwem dotykowego panelu na drzwiach szybko znajdziemy ulubioną pozycję, a w zakładce “Komfort" dodatkowo ją podrasujemy. Za pomocą 10-stopniowej skali możemy zaciskać boczki, wypchnąć lędźwie i skorzystać z jednego z kilkunastu programów masażu.
Tym sposobem przechodzimy do pierwszej funkcji, która czyni CLE Kabriolet autem całorocznym. Siedzenia w CLE mają wbudowane w zagłówkach nawiewy - to tak zwany “AIRSCARF" (powietrzny szalik). Jednym przyciskiem możemy aktywować gorący nawiew, który umila podróżowanie w chłodne wieczory. Autorskim rozwiązaniem inżynierów Mercedesa jest także funkcja pozwalająca przechylać środkowy ekran multimediów w zakresie od 15 do 45 stopni. Doceniamy to w słoneczne dni, kiedy po złożeniu dachu ostre słońce odbija się od ekranu.
Na moje spore uznanie w Mercedesie CLE Kabriolet zasłużyły sobie także dwie owiewki, będące częścią systemu “AIRCAP". Poza klasycznym windshotem, który z reguły zajmuje miejsce na tylnych siedzeniach, mamy także owiewkę nad przednią szybą. Obydwie wysuwają się w tym samym czasie, rewelacyjnie redukując zawirowania powietrza w kabinie. Różnica w hałasie jest naprawdę kolosalna. Po rozłożeniu owiewek i zamknięciu szyb nowym CLE można bez większego dyskomfortu i obawy o swoją fryzurę, podróżować z prędkościami do 100-120 km/h.
Wówczas w tle pojawia się szum powietrza uderzającego o górną owiewkę, ale można go sprawnie zagłuszyć z pomocą opcjonalnego nagłośnienia firmy Burmester 3D, na który składa się w sumie 17 głośników. Jak na kabriolet, takie zaplecze gra naprawdę przyzwoicie, a przy okazji dobrze wygląda, ponieważ dwa duże głośniki są wyeksponowane za fotelami tylnego rzędu. A jeśli o odgłosach mowa. Kabriolety z reguły są głośniejsze od wersji coupé, ale nowy CLE mnie mocno zaskoczył. Z zamkniętym dachem można w ciszy podróżować z prędkościami autostradowymi.
Na koniec bardzo miła informacja i zarazem jedna z największych zalet nowego CLE - dach można składać i rozkładać do prędkości aż 60 km/h. W jedną i w drugą stronę cała operacja zajmuje równo 20 sekund. Po raz pierwszy w Mercedesie zastosowano dach zasilany wyłącznie energią elektryczną, dzięki czemu jego składanie oraz rozkładanie odbywają się jeszcze ciszej.
Testowany przez nas egzemplarz w wersji CLE 300 4MATIC to środkowa półka. W tym wydaniu 2-litrowy silnik turbodoładowany generuje moc 258 KM (przy 5800 obr./min.) i 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego (przy 2000-3000 obr./min.). W połączeniu z 9-biegową skrzynią dwusprzęgłową (9G-TRONIC) i napędem 4MATIC, sprint od 0 do 100 km/h zajmuje katalogowe 6,6 sekundy (6,2 sekundy w nadwoziu Coupe.) Prędkość maksymalna jest ograniczona elektronicznie do 250 km/h.
Z takim zapleczem pod prawą nogą osiągów nigdy nie brakuje. Cóż, na dobrą sprawę przez większość czasu z całej tej mocy i tak się nie korzysta. Zwłaszcza jadąc na Mazury dwupasmowymi krajówkami, obstawionymi w okresie wakacyjnym przez liczne patrole policji. W kabriolecie trzeba delektować się jazdą i tak też czyniłem. Efektem było niskie zużycie paliwa, które oscylowało w granicach 7-7,5 l/100 km. Bardzo uczciwie, biorąc pod uwagę, jak miło spędzałem czas. Co więcej, przy pełnym baku paliwa tej radości starczy na bardzo długo, bowiem przy takim spokojnym wojażu zasięg może wynieść do 800 kilometrów.
Mercedes CLE 300 4MATIC to mały Grand Tourer, w którym pokonywanie kilometrów jest czystą przyjemnością. Opcjonalne zawieszenie “Dynamic Body Control" jest świetnym dopełnieniem dla żwawej jednostki napędowej, płynnie pracującej, 9-stopniowej skrzyni biegów i precyzyjnego układu kierowniczego. Nie mogłem wyjść z podziwu, jak gładko jechało mi się po dziurawych Mazurach. O lepsze samopoczucie dbają wygodne fotele, funkcje masażu i dobre nagłośnienie.
W ofercie Mercedesa CLE jest z czego wybierać. Podstawowa benzyna CLE 200 i diesel CLE 220 d występują z napędem na tylne koła. Dostępne sa też trzy warianty z napędem na wszystkie koła - CLE 200 4MATIC, CLE 300 4MATIC oraz CLE 450 4MATIC. Z wyjątkiem odmiany CLE 450 i CLE 53 AMG, pod maską pracują silniki 4-cylindrowe. Te dwie mają pod maską rzędowe “szóstki". Wszystkie zaś odmiany są “miękkimi hybrydami", korzystającymi z rozrusznika zintegrowanego z alternatorem oraz pokładową instalacją elektryczną 48V.
Polski cennik otwiera kwota 289 800 zł. Tyle musimy zapłacić za podstawowo wyposażony egzemplarz z 2-litrowym “benzyniakiem" o mocy 204 KM i 320 Nm momentu obrotowego, który rozwija pierwszą “setkę" w 7,4 sekundy. Testowany przez nas wariant CLE 300 4MATIC kosztuje co najmniej 334 900 zł, jednak cena prezentowanego egzemplarza opiewała na kwotę 420 000 zł.
Nowy kabriolet spod znaku trójramiennej gwiazdy w można dziś porównywać tylko do BMW serii 4 Convertible, bowiem Audi A5 Cabriolet na polskim rynku nie jest już oferowane od dłuższego czasu. Bawarski przedstawiciel również ma całkiem bogate portfolio, ponieważ poza czterema odmianami benzynowymi tj. 420i Convertible, 430i xDrive Convertible i M440i xDrive Convertible oraz rasowej M4 Competition xDrive Convertible, jest oferowany także w trzech odmianach wysokoprężnych - 420d Convertible, 430d Convertible i M440d Convertible. Ceny kabrioletu z Monachium startują w Polsce od 260 tys. złotych, a kończą na 535 tys. złotych za 520-konny wariant spod szyldu M Power.
Mercedesa CLE Kabriolet i BMW serii 4 Convertible łączy miękki dach i bogata gama jednostek napędowych. W podstawowych odmianach jeden i drugi ma napęd na tylną oś, a w mocniejszych wariantach napęd na cztery koła jest standardem. Zarówno Mercedes i BMW oferują nowoczesne i bardzo rozbudowane multimedia, a także występuje z nowoczesnymi systemami bezpieczeństwa oraz wsparcia kierowcy.
O przewadze CLE decydują moim zdaniem funkcje tj. “AIRSCARF" i “AIRCAP" oraz fakt, że Mercedesem po rozłożeniu osłony przeciwwietrznej wciąż mogą podróżować cztery osoby. Dach w Mercedesie rozkłada się 2 sekundy dłużej (20 sekund zamiast 18 sekund), jednak w BMW procedurę możemy wykonać do prędkości 50 km/h, a w Mercedesie do 60 km/h. Ostatecznie o wyborze mogą zdecydować gusta i preferencje, ponieważ pod kątem ceny i osiągów obydwa modele są do siebie bardzo zbliżone.