Lexus NX 300h z bardzo oryginalnym gadżetem

​Rzadko się zdarza, by jeden model odpowiadał za blisko połowę sprzedaży aut danej marki na Starym Kontynencie. Takie zjawisko zaobserwować można w przypadku europejskiego bestsellera Lexusa - modelu NX. W czym tkwi tajemnica jego sukcesu?

Na początek kilka nudnych faktów. W ubiegłym roku Lexus dostarczył europejskich nabywcom przeszło 76 tys. samochodów. Aż 29,5 tys., czyli około 40 proc., zdecydowało się właśnie na model NX. W porównaniu do sytuacji sprzed dwóch lat, zainteresowanie tym autem wzrosło o 6 proc., mimo że cały rynek samochodów klasy premium skurczył się o 4 proc! W jaki sposób Japończykom udało się przekonać do NXa tak liczną rzeszę nabywców?

Złożyło się na to kilka czynników. Jak powszechnie wiadomo samochody "kupuje się oczami", a w kwestii stylistyki NX naprawdę nie ma się czego wstydzić. Ostre, zdecydowane linie, potężna osłona chłodnicy w typowym dla marki kształcie klepsydry i głębokie przetłoczenia paneli karoserii nadają mu wyrazistego charakteru. Esteci docenią też takie smaczki, jak światła do jazdy dziennej w kształcie litery L (jak Lexus), do której nawiązania znajdziemy np. w formie wlotów powietrza w zderzaku czy chromowanych listew ozdobnych bocznych tylnych szyb.

Reklama

Stylistom udało się zamaskować stosunkowo niewielki - jak na rozmiary nadwozia - rozstaw osi. Ma on zaledwie 2,66 m czyli mniej więcej tyle, ile oferują najpopularniejsze na rynku SUVy: Toyota RAV4, Volkswagen Tiguan czy Nissan Qashqai. Lexus jest jednak zauważalnie dłuższy od każdego auta z wymienionej trójki. Przy długości 4,64 m różnica sięga nawet 20 cm! Z takimi wymiarami NX plasuje się gdzieś pomiędzy BMW X3 i Mercedesem GLC. Japończycy zdają się więc celować w środek i - jak wynika ze statystyk sprzedaży - trafiają w punkt.

NX reklamowany jest jako "miejski SUV", co może się wydawać nieco dziwne, bo na żywo auto wydaje się o wiele potężniejsze niż wynikałoby to z jego wymiarów. Wrażenie potęguje również pozycja za kierownicą. Prześwit 19 cm i odsunięty daleko w prawo wybierak zmiany biegów dają wrażenie poruszania się po drodze małą ciężarówką. Skromny rozstaw osi sprawia jednak, że auto zaskakująco dobrze radzi sobie na ciasnych parkingach - przyzwyczajenia wymaga jedynie nieco zbyt "przestrzenny" obraz kamery cofania.

Wspomniane hasło reklamowe nie jest przypadkowe. Chodzi o dotarcie do pewnej ściśle określonej grupy nabywców. Najlepiej określa ją pewien niecodzienny gadżet, którego nie znajdziecie w samochodach konkurencji. Sprytnie ukryte w konsoli środkowej lusterko pozwalające w każdej chwili poprawić makijaż, bez konieczności strojenia głupich min przed daszkiem przeciwsłonecznym... Zapracowanym matkom robiącym kariery w korporacjach przypadnie też do gustu bagażnik. Nawet w testowanej - hybrydowej - odmianie z napędem 4x4 mieści on aż 555 l (w wersji z zestawem naprawczym). Bez trudu spakujemy do niego dziecięcy wózek. Po stronie plusów trzeba też zaliczyć świetną jakość materiałów wykończeniowych i rewelacyjne - nawet jak na klasę premium (!) - wygłuszenie.

Minusy? Brek regulowanego podłokietnika i nienaturalne położenie wybieraka zmiany biegów. Obie te kwestie wymagać mogą nieco przyzwyczajenia zwłaszcza od drobnej budowy przedstawicielek płci pięknej. Złego słowa nie można natomiast powiedzieć o przestrzeni we wnętrzu. NX to jeżdżący dowód na to, że niewielki rozstaw osi nie musi wcale oznaczać ciasnej kabiny. Szerokość karoserii (1870 mm) i całkowicie płaska podłoga w drugim rzędzie siedzeń (u konkurencji znajdziemy tunel kryjący wał napędowy) sprawiają, że podróżowanie nawet w pełnym, pięcioosobowym składzie, uznać można za przyjemne. Do słów "miejski SUV" świetnie pasuje natomiast układ napędowy.

Prezentowany egzemplarz - model NX 300h - wyposażony był w system hybrydowy z napędem na obie osie (w nomenklaturze Lexusa - E-Four). W takiej konfiguracji auto ma na pokładzie aż trzy silniki: jeden spalinowy i dwa elektryczne. Pierwszy to pracująca w cyklu Atkinsona benzynowa jednostka generująca 155 KM i 210 Nm. Silnik ma tylko cztery cylindry i aż 2,5 l pojemności. Pozwala to prognozować długą i bezproblemową pracę. Silnik spalinowy wspomagany jest przez - zintegrowany z bezstopniową przekładnią CVT - motor elektryczny (143 KM i 270 Nm) napędzający koła przedniej osi. Za napęd tylnej odpowiada kolejny elektryczny silnik trakcyjny generujący 68 KM i 270 Nm. By zmniejszyć zużycie paliwa wyposażono go w sprzęgło elektromagnetyczne.

W normalnych warunkach moc przekazywana jest wyłącznie na koła przedniej osi. Za dołączenie tyłu odpowiada komputer systemu E-Four analizujący m.in.: prędkość poszczególnych kół, położenie pedału przyspieszenia czy kierownicy. Elektronika potrafi przewidzieć możliwość wystąpienia poślizgu (nad i podsterownego) i w odpowiedni sposób żongluje momentem obrotowym pomiędzy osiami, optymalizując tor jazdy. Za pośrednictwem pokrętła na konsoli środkowej kierowca wybierać może między trybami jazdy (eco, normal, sport), ale nie ma możliwości wymuszenia napędu 4x4. Biorąc jednak pod uwagę docelową grupę nabywców i miejskie środowisko naturalne - trudno rozpatrywać to w kategorii wady. Nikt o zdrowych zmysłach nie wybierze się przecież ważącym 1,9 tony (!) SUVem na rajd terenowy. Z drugiej strony, gdyby ktoś nagle odkrył w sobie sportowego ducha, skorzystać może np. z łopatek przy kierownicy (przekładnia ma zaprogramowanych 6 przełożeń).

Osiągi? 9,2 s do 100 km/h i prędkość maksymalna 180 km/h. Wyposażona w silniki Diesla konkurencja oferuje więcej. Dotyczy to również zużycia paliwa - w trasie bez trudu przekroczymy 10 l/100 km. Szybka jazda autostradą sprawić może, że zbliżymy się nawet do 13,5 l/100 km. Kluczową rolę odgrywa tu jednak "przysłowiowy" łącznik między fotelem a kierownicą. Bezstopniowa przekładnia CVT (te konstrukcji Toyoty uchodzą za bardzo trwałe) wymaga stosowania specyficznej techniki jazdy. Różnice w spalaniu między różnymi kierowcami mogą więc być znaczące.

Sytuacja diametralnie zmienia się jednak w mieście, gdzie NX czuje się niczym przysłowiowa ryba w wodzie. Dzięki akumulatorom w korkach przemieszczamy się w zupełnej ciszy, często nie spalając przy tym ani grama paliwa. Elektrycznie jest nie tylko wspomaganie kierownicy, ale też np. sprężarka klimatyzacji. Codzienne dojazdy do pracy w Krakowie, Warszawie czy Wrocławiu mogą więc upływać w przytulnej i komfortowej atmosferze. Przy tego rodzaju eksploatacji - w cyklu mieszanym - powinniśmy osiągnąć wynik na poziomie 7-8 l/100 km.

Co jeszcze warto wiedzieć, rozważając zakup najpopularniejszego modelu Lexusa w Europie? W przeciwieństwie do niemieckiej konkurencji Japończycy postawili raczej na komfort niż sportowe emocje. Układ kierowniczy pracuje poprawnie, ale prawdziwe brawa należą się zawieszeniu. Pokonując nierówności można wręcz odnieść wrażenie, że auto wyposażono w pneumatykę. Panuje tu komfort przez duże "K". Na tle konkurencji całkiem zachęcająco wygląda również wyposażenie.

Już w podstawowej odmianie - Elegance - nabywca otrzymuje m.in.: materiałowo-skórzaną tapicerkę, dwustrefową automatyczną klimatyzację, skórzaną wielofunkcyjną kierownicę (i drążek zmiany biegów), adaptacyjne wspomaganie kierownicy, pełny pakiet elektryczny (4 szyby, lusterka - oczywiście podgrzewane), tempomat czy system audio firmy Pionnier z 8 głośnikami i wyświetlaczem o przekątnej 8 cali (sterowany touchpadem). Standard to również 17-calowe obręcze kół ze stopów lekkich. Często wybierane przez klientów wersje wyposażenia - F Sport i Omotenashi - w standardzie oferują ponadto komplet systemów bezpieczeństwa Lexus Safety System+. Ten obejmuje np.: wykrywający pieszych układ automatycznego hamowania przed przeszkodą, asystenta utrzymywania pasa ruchu, system rozpoznawania znaków drogowych i ostrzegania o zmęczeniu kierowcy. Za dopłatą dostępny jest system monitorowania martwego pola i ostrzegania o ruchu poprzecznym za pojazdem, a także takie dodatki, jak: adaptacyjny tempomat, elektrycznie zamykana klapa bagażnika czy "kamera cofania z widokiem 360 stopni".

Ceny? Za hybrydę - Lexusa NX 300h -  oficjalnie zapłacić trzeba od 181 900 zł. Lepszym wyborem jest jednak promocyjna edycja Optimum (wersja Elegance, pakiet optimum i napęd 4x4 E-Four) wyceniona na... 179 900 zł. W takim zestawieniu otrzymujemy m.in.: wspomniany Lexus Safety System +, pakiet Lexus Premium Navigation, 18-calowe obręcze kół ze stopów lekkich czy kamerę cofania. By jeździć nowym NX nie trzeba go jednak kupować. Lexus proponuje np. leasing o nazwie Smartplan. Bez żadnej wpłaty własnej miesięczna rata to 1879 zł netto dla wersji NX 300h E-FOUR. Opłata wstępna w wysokości 10 proc. obniża jej wysokość do 1390 zł netto.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy