Lexus IS 250 Prestige - test
Z każdą nową odsłoną chce dobrać się do skóry niemieckiej śmietance. Czy tym razem wystarczy mu argumentów? Trzecie podejście Lexusa w klasie średniej, czyli IS 250 w teście.
Jak na model rywalizujący z samochodami premium klasy średniej, IS nie daje klientom dużej możliwości wyboru. Występuje bowiem tylko w jednej odmianie nadwoziowej i z jednym z dwóch silników. Na dodatek, skrzynia manualna nie jest w ogóle dostępna. Dla porównania BMW serii 3 oferuje trzy nadwozia oraz 13 jednostek benzynowych i wysokoprężnych (w limuzynie), łączonych z przekładniami ręcznymi lub automatami. Co więcej, klienci mogą wybierać pomiędzy napędem na tył lub na cztery koła.
W klasycznym wydaniu
Lexus nawet nie chce słyszeć o downsizingu, do napędu swojej najmniejszej limuzyny stosując albo układ hybrydowy, albo klasyczny silnik V6. Ten ostatni, zaopatrzony w bezpośredni wtrysk paliwa i podwójny układ zmiennych faz rozrządu, rozwija niezbyt imponującą moc 207 KM. Maksymalny moment obrotowy o wartości 250 Nm dostępny jest przy 4800 obr./min.
I czuć to na drodze. Wprawdzie IS 250 bez większego ociągania rozpędza się z niskich obrotów, ale wyraźny przypływ niutonometrów następuje dopiero powyżej 4000 obr./min. Wtedy wskazówka bardzo chętnie wspina się po skali obrotomierza, a silnik wydaje z siebie soczyste dźwięki.
Przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 7,8 s (o 0,3 s szybciej niż podaje producent) w codziennym użytkowaniu jest więcej niż wystarczające. Przed wyprzedzaniem warto jednak ręcznie zredukować bieg lub skorzystać z funkcji kickdown przekładni automatycznej. Tym bardziej że 6-stopniowy automat z klasycznym sprzęgłem hydrokinetycznym to porządne urządzenie. Biegi zmienia płynnie, całkiem szybko i nie ociąga się przy nagłym wciśnięciu gazu w podłogę. Niestety, nie zna takich sztuczek, jak dwusprzęgłowe skrzynie stosowane przez konkurencję. Czyli nie jest w stanie przejść np. z szóstego przełożenia na trzecie, po drodze nie zahaczając o kolejne.
Tryb ręczny z jednej strony ingeruje, gdy silnik zbliża się do czerwonego pola, a z drugiej - nie "kiwnie palcem", by zredukować bieg po wciśnięciu gazu w podłogę. Działa naprawdę dobrze, choć lepiej wychodzi mu wrzucanie wyższego przełożenia niż niższego. Służą do tego łopatki za kierownicą lub dźwignia.
Największą wadą układu napędowego Lexusa jest wysokie zapotrzebowanie na paliwo w mieście. W gęstym ruchu ciężko zejść poniżej poziomu 12 l/100 km. Zapewne, gdyby auto zostało zaopatrzone w system start/stop, wynik byłby niższy. Za to podczas spokojnego podróżowania w trasie lub z przepisową prędkością na autostradzie - jest już o niebo lepiej. Auto zużywa wtedy, odpowiednio, około 7,4 oraz 9,3 l benzyny na 100 km.
Solidny jak nigdy dotąd
IS już w pierwszym kontakcie sprawia solidne wrażenie - od sposobu zamykania drzwi po jakość materiałów wykończeniowych. Pozycja za kierownicą, ustawioną niemal pionowo, jest absolutnie bez zarzutu. Siedzi się nisko, a skórzane fotele są nastawione na zapewnienie jak największej wygody podczas podróżowania. Odbywa się to wprawdzie kosztem trzymania bocznego, ale nawet po 500 km ciągłej jazdy kierowca wysiada z auta bez oznak zmęczenia.
Tym bardziej że Lexus nie poskąpił materiałów wygłuszających, dzięki czemu IS 250 to najcichszy samochód w klasie. Przy 100 km/h poziom hałasu jest na nieco niższym poziomie (61,3 dB) niż w Mercedesie CLS 350 CGI, czyli w modelu ze zdecydowanie wyższej półki. Znakomicie wyciszone zostały nie tylko szumy powietrza opływającego nadwozie, ale i te pochodzące z zawieszenia oraz opon.
Na drodze Lexus wykazuje się fantastycznymi manierami. Jadąc nim ma się nieustanne poczucie obcowania z produktem wysokiej jakości. IS jest jednocześnie pewny, przewidywalny i komfortowy. Nie oszczędzano w nim na niczym, dlatego w przednim zawieszeniu znalazły się podwójne wahacze poprzeczne, a z tyłu - oś wielowahaczowa, wykorzystywana w większym GS-ie.
Nowy model w stosunku do poprzednika ma aż o 7 cm większy rozstaw osi oraz o 1,5 cm szerszy rozstaw kół. Co więcej, nadwozie zostało usztywnione (o 10%), a układ jezdny ostatnie szlify przechodził na torze Nurburgring.
Najlepszy składnik potrawy zwanej IS to układ kierowniczy z nowym, elektrycznym wspomaganiem. Typowo dla aut tylnonapędowych, jest wolny od jakiegokolwiek wpływu napędu. Przy tym pracuje gładko oraz ze świetnymi wyczuciem, progresją i precyzją. Lexus to jedno z tych aut, w których kierowca ma wrażenie nieustannej kontroli nad sytuacją. I nie ma w tym krzty przesady.
W zakrętach IS jest dobrze wyważony i przewidywalny, co zawdzięcza niedalekiemu od ideału rozkładowi mas pomiędzy osiami (54:46). Podsterowność pojawia się późno i jest łatwa do wyczucia, a reakcje na zmianę obciążenia - spokojne. Jeśli w czasie jazdy limuzynie Lexusa można coś zarzucić, to zbyt duże przechyły nadwozia przy gwałtownych manewrach. Z drugiej strony auto nie wpada w kołysanie, a ESP reaguje dość późno, stanowczo, ale i w nienachalny sposób. Układ stabilizacji toru jazdy, podobnie jak w BMW serii 3, można zresztą całkowicie odłączyć, "uwalniając" tylny napęd.
Brawa dla Lexusa, że oparł się modzie na stosowanie kół o jak największej średnicy. 17-calowe obręcze testowanego auta z jednej strony nie gubią się w nadkolach, a z drugiej - wpływają pozytywnie na komfort podróżowania. Zresztą IS 250 ma znakomicie skomponowane zawieszenie, które pracuje cicho i szybko oraz harmonijnie rozprawia się z niedoskonałościami jezdni. To zasługa zastosowania bardziej miękkich sprężyn niż u poprzednika, ale za to sztywniejszych o 20% stabilizatorów.
W sam raz dla czwórki
Z nowego IS-a, na równi z kierowcą, zadowoleni będą także pasażerowie tylnej kanapy. W stosunku do modelu drugiej generacji, przestrzeń na ich kolana zwiększyła się aż o 8,5 cm. Wprawdzie nadal nie można mówić o porażającej ilości miejsca, ale nawet za rosłym kierowcą pozostaje go wystarczająco dużo. Tradycyjnie już, ze względu na wysoki tunel środkowy i sposób wyprofilowania kanapy, z tyłu najlepiej podróżuje się w dwójkę. Wysokim osobom może brakować nieco przestrzeni nad głową, a wszystkim - kieszeni w drzwiach.
W nowym IS-ie nie zabraknie za to miejsca na bagaże. Śmieszne 378 l poprzednika zastąpione zostały pojemnością 480 l. Przestrzeń pomaga wykorzystać składane i dzielone (w proporcji 60:40) oparcie kanapy. Niestety, duże zawiasy wnikające do wnętrza bagażnika w nowoczesnym Lexusie wyglądają jak relikt minionej epoki.
Blaski i cienie
Kabina IS-a jest bardzo solidnie wykonana, jednak Japończycy pozwolili sobie na pewne niedociągnięcia. Nie pasują tutaj nieco tandetne przycisk otwierania schowka przed pasażerem oraz nawiewy na tylną część kabiny na tunelu środkowym. Cała reszta nie tylko wygląda znakomicie, ale i prezentuje najwyższą jakość. Nieco futurystyczny styl wnętrza uzupełniają dotykowe suwaki, służące do ustawiania temperatury klimatyzacji.
Wydawać by się mogło, że natłok przycisków mocno komplikuje "życie" kierowcy IS-a. Nic z tych rzeczy. Obsługa podstawowych funkcji nie sprawia problemu. Najwięcej krytyki spada jednak na zestaw multimedialny. W stosunku do iDrive w BMW, menu jest bardziej skomplikowane i nie do końca intuicyjne. Brakuje klawisza "cofnij" oraz przycisków skrótów do kolejnych funkcji. Owszem, są "Audio" i "Media", ale za każdym razem, gdy np. korzysta się z nawigacji i chce się wejść w audio, trzeba wracać do menu głównego. Zresztą sama nawigacja wygląda mocno niedzisiejszo i ma zbyt skomplikowaną obsługę.
Nowy Lexus IS 250 to bardzo dobre auto. Wprawdzie nie jest bezbłędne, jednak podejście numer 3 nie stoi na z góry przegranej pozycji w starciu z niemiecką śmietanką.
Lexus IS 250 Prestige: nadwozie i wnętrze
Plusy:
- wysoka jakość wykonania,
- pojemny bagażnik,
- wyjątkowo niski poziom hałasu
Minusy:
- zbyt skomplikowana obsługa multimediów,
- zawiasy wnikające do wnętrza bagażnika
Lexus IS 250 Prestige: układ napędowy
Plusy:
- dobre osiągi,
- sprawna przekładnia automatyczna,
- szybka reakcja na gaz
Minusy:
- zbyt duże zużycie paliwa w ruchu miejskim,
- przeciętna dynamika w niskim zakresie obrotów
Lexus IS 250 Prestige: właściwości jezdne
Plusy:
- znakomity układ kierowniczy,
- pewne zachowanie na prostej i w zakrętach,
- komfortowe resorowanie,
- dużo frajdy z jazdy
Minusy:
- przeciętna droga hamowania
Lexus IS 250 Prestige: wyposażenie i koszty
Plusy:
- trzy lata gwarancji,
- konkurencyjna cena zakupu podstawowej wersji,
- kompletne wyposażenie odmiany Prestige
Minusy:
- bardzo wysoka cena zakupu wersji Prestige,
- drogie dodatki
Trzecia generacja Lexusa IS to auto zdecydowanie lepsze od poprzednika. W kabinie swobodnie pomieści czterech pasażerów, ma znakomitą jakość, a w temacie właściwości jezdnych nie powinno się niczego wstydzić w konfrontacji z rywalami. Pod względem komfortu jazdy wyznacza wręcz klasowe standardy. Szkoda, że nie ma lepszego silnika oraz łatwiejszego w obsłudze systemu multimedialnego.
Tekst: Maciej Struk, zdjęcia: Krzysztof Paliński