Hyundai Equus VS460 - test
Reprezentacyjna limuzyna Hyundaia to model nieznany w naszym kraju. Na rodzimym rynku oznacza najwyższy poziom prestiżu.
W europejskich realiach jest normą, że prezes dużej firmy sam prowadzi swój samochód. W Azji jest to absolutnie nie do pomyślenia. Każdy, kto odniósł choć częściowy sukces finansowy, w pierwszej kolejności inwestuje w limuzynę z kierowcą. Dlatego rację bytu mają od dawna wielkie sedany wytwarzane tylko na azjatyckie rynki wewnętrzne. W Korei nazwa Equus znana jest od 1999 r. (pierwsza generacja miała przedni napęd).
Obecna ofensywa modelowa koncernu Kia-Hyundai obejmuje także linię luksusowych modeli, dla których zaprojektowano, nową platformę z napędem na tylne koła. Nie ma tu mowy o turbo czy hybrydzie. Prestiż zapewnia tylko klasyczny silnik V8. W przypadku Equusa ma on pojemność 4,6 litra i rozwija moc 385 KM, a łączy się tylko z automatyczną skrzynią biegów o 6 przełożeniach. W USA dostępna jest również odmiana 5-litrowa o mocy ok. 452 KM.
Do pracy!
Kierowca Equusa to po prostu pracownik, którego rolą jest wozić pracodawcę. Nie ma on żadnych zbytecznych udogodnień. Oczywiście stosuje się elektrycznie sterowane fotele przednie z pamięcią ustawienia, podgrzewaniem i wentylacją, ale tablica przyrządów jest dość prosta i gdyby nie drewno, wyglądałaby jak z samochodu klasy średniej. W testowanym egzemplarzu nie ma nawet nawigacji. Jest za to zawieszenie pneumatyczne, które pozwala wybrać tryb komfortowy lub sportowy.
Zupełnie inaczej rzecz ma się z tyłu. Na prawym fotelu zasiada prezes. Ma do dyspozycji masaż uruchamiany pilotem, pełną regulację nawiewów i ustawień audio w konsoli między fotelami, lodówkę i rozkładany ekran, identyczny jak ten umieszczony w tablicy przyrządów z przodu. Na lewym tylnym fotelu masażu już nie przewidziano.
Uwaga, nie za szybko
Z przyspieszeniem od 0 do 100 km/h w 7 sekund, Equus nie jest najszybszym przedstawicielem swojej klasy. Ale tak naprawdę to dobrze, bo przy wyższych prędkościach Equus nie prowadzi się zbyt stabilnie. Zaskakuje dużymi zmianami toru jazdy nawet przy delikatnych ruchach kierownicą. Nie jest też szczególnie cichy - przy 100 km/h poziom hałasu w dB osiąga identyczną wartość, co w... Kii Sorento 2.2 CRDi. Fatalnie wypadł w próbach hamowania - przy rozgrzanych hamulcach potrzebował aż 43,6 m na zatrzymanie się ze 100 km/h do zera. Po raz kolejny trzeba jednak podkreślić, że to kwestie bez większego znaczenia, gdy weźmie się pod uwagę przeznaczenie pojazdu.
W USA Equus kosztuje niecałe 60 tys. dolarów. Mercedes klasy S - 95 tys. W Europie sprzedaż tego modelu nie jest przewidywana.
Tekst: Tymon Grabowski, zdjęcia: Krzysztof Paliński