Ford Mondeo, marzenie miłośnika amerykańskiej marki

Przy okazji prezentacji gruntownie odmienionej Toyoty Avensis pisaliśmy o spadającym zainteresowaniu samochodami klasy średniej. Paradoksalnie to jednak właśnie w segmencie D, tracącym popularność na rzecz modnych SUV-ów, dzieje się ostatnio wiele ciekawego.

Wspomniany Avensis, nowe generacje Volkswagena Passata i Skody Superb, długo oczekiwane, piąte już wcielenie Forda Mondeo, pojazdu globalnego, który po sukcesach za ocenami i w Chinach niedawno pojawił się wreszcie w europejskich salonach sprzedaży.

Reklama

Mondeo Mk V, które otrzymaliśmy do zrecenzowania, to auto w wersji kombi, efektownym kolorze Ruby Red, bardzo bogato wyposażone i napędzane mocnym dieslem, współpracującym z sześciostopniową automatyczną skrzynią biegów. Słowem - marzenie miłośnika tej amerykańskiej, aczkolwiek od dawna zadomowionej na naszym kontynencie marki.

Oglądamy

Mondeo V kombi jest odrobinę dłuższe (o 30 mm - teraz mierzy dokładnie 4867 mm), węższe (o 34 mm) i niższe (o 11 mm) od poprzednika. Kawał auta, które jednak nie sprawia wrażenia ociężałego. Nakreślone ostrymi liniami nadwozie z wybrzuszoną pokrywą silnika, wąskie przednie światła i charakterystyczny przód, wielokrotnie porównywany z przodem Astona Martina, sprawiają, że prawie pięciometrowa limuzyna wygląda lekko i dynamicznie. Co oczywiście nie znaczy, że nie zabraknie narzekaczy, twierdzących, że konkurenci prezentują się ciekawiej...

Wsiadamy

Mondeo V zbudowano na nowej płycie podłogowej, co nie spowodowało jednak zmiany rozstawu osi. Nadal wynosi on 2850 mm. Kabina jest przestronna. Przednie fotele, określane przez producenta jako "sportowe", są umiarkowanie obszerne i  dość przeciętnie wyprofilowane, ale wygodne. Z tyłu, jak w większości współczesnych samochodów, naprawdę komfortowo będą podróżowały dwie osoby. W autach z opcjonalnym dachem panoramicznym, tak jak w udostępnionym nam egzemplarzu, wysokim pasażerom może brakować nieco przestrzeni nad głową.

Tworzywa sztuczne? Dobrej jakości, z wyjątkiem tych, które mają udawać metal. W innych samochodach tej klasy czynią to lepiej.

Nowe Mondeo pozbawione jest często krytykowanego w odniesieniu do innych modeli Forda nadmiaru przycisków i pokręteł. Większością funkcji steruje się poprzez  centralny, ośmiocalowy ekran dotykowy. Kierowca ma również do dyspozycji zestaw przycisków na wielofunkcyjnej kierownicy i aż trzy dodatkowe wyświetlacze: dwa z nich znajdują się wewnątrz prędkościomierza i obrotomierza (to instrumenty na wskroś nowoczesne, z wirtualnymi wskazówkami), trzeci - pomiędzy nimi. Obsługa jest generalnie uproszczona, co nie znaczy że intuicyjna, a to z powodu przytłaczającej wręcz liczby możliwości wyboru najróżniejszych ustawień. Od razu nasuwają się tu porównania z o wiele uboższą pod tym względem najnowszą Toyotą Avensis...

W Mondeo V wędrówka po poszczególnych poziomach menu jest pełną intrygujących zagadek przygodą. Co powiecie na przykład na komunikat: "Włącz Valet Parking"? Na zwariantowane ustawienia kamery cofania, w tym "ulepszony pilotaż parkowania"? Albo możliwość wybrania jednego z siedmiu (!) kolorów "oświetlenia nastrojowego". Uff...

Oczywiście w mniej "wypasionych" wersjach auta kierowca ma łatwiejsze życie. Lista wyposażenia - standardowego i opcjonalnego - "naszego" Forda liczyła jednak aż 41 pozycji, a gdyby rozebrać na czynniki pierwsze widniejące na niej 6 rozbudowanych pakietów, doszlibyśmy pewnie do setki różnego rodzaju rozwiązań, dodatków, udogodnień, gadżetów. Ich detaliczne wymienianie nie ma sensu. Wspomnijmy zatem jedynie o "inteligentnych" reflektorach w technologii LED, o nadmuchiwanych pasach bezpieczeństwa na skrajnych siedzeniach tylnej kanapy (w przypadku kolizji zwiększają swoją objętość, kilkakrotnie skuteczniej rozpraszając siłę uderzenia) i systemie, który w sytuacji, gdy odległość od poprzedzającego pojazdu jest zbyt mała, ostrzega kierowcę sygnałem świetlnym widocznym na przedniej szybie (gdy robi się szczególnie niebezpiecznie, liczba czerwonych diod rośnie, zaczynają one migać i dodatkowo rozlega się sygnał dźwiękowy), a w razie potrzeby samoczynnie uruchamia hamulce. Dobra rzecz.

I jeszcze, jako że mówimy wszak o kombi, dwa słowa na temat bagażnika: nie imponuje on co prawda pojemnością (standardowo 488-525 litrów, zależnie od tego, czy mieści koło zapasowe pełnowymiarowe, dojazdowe czy tylko zestaw naprawczy; VW Passat Variant - 650 l), ale ma funkcjonalne kształty a po złożeniu oparć tylnej kanapy powstaje płaska powierzchnia załadunkowa.

Jedziemy

Napędzający testowe Mondeo wysokoprężny silnik 2.0 TDCi o mocy 180 KM  i maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 400 Nm przy 2000-2500 obr/min. wydaje się idealnym wyborem dla tego modelu samochodu, zwłaszcza na dalekie, autostradowe podróże. Co prawda nie poraża osiągami (katalogowo: prędkość maksymalna - 208 km/godz., przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. - 10 s), ale w praktyce zapewnia zupełnie wystarczającą dynamikę. Auto, wyposażone w elektryczne wspomaganie układu kierowniczego i nowe, wielowahaczowe tylne zawieszenie, prowadzi się bardzo pewnie. Komfort i dynamika. Automatyczna skrzynia działa płynnie (kto chce, może pobawić się ręczną zmianą biegów w trybie "Sport"). Kabina jest znakomicie wyciszona, firmowane przez Sony audio z 12 głośnikami gra pięknie. W sumie - sama przyjemność.

Nie zbankrutujemy też na stacji paliw, choć do obiecywanych przez producenta wartości zużycia oleju napędowego trudno się raczej zbliżyć. W mieście Mondeo V 2.0 TDCi 180 KM powinno zadowalać się spalaniem na poziomie 5,4 l/100 km, nam komputer pokładowy pokazał na zakończenie testu 8,7 l. Na trasie, odpowiednio, "oni" - 4,5 l/100 km, my - 7,0 l/100/km.

Kupujemy

Produkowane od 1993 r. Mondeo zastąpił w europejskiej ofercie Forda model Sierra, do dziś z sentymentem wspominany przez wielu starszych miłośników motoryzacji. Sam też zyskał liczne grono zwolenników, choć nigdy nie był samochodem okazyjnie tanim. Promocyjny cennik piątej generacji Mondeo zaczyna się co prawda od relatywnie skromnej kwoty 85 900 zł, ale testowany egzemplarz kosztuje już znacznie, znacznie więcej, bo 186 900 zł. To dużo pieniędzy, ale naszym zdaniem - wartych wydania.          

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy