Passat Variant 2.0 TDI Bi-Turbo. Z góry wiemy, jakie będą komentarze

Jeździliśmy nowym Volkswagenem Passatatem Variant 2.0 TDI Bi-Turbo 4MOTION DSG Highline. No i znowu jesteśmy w kłopocie, bowiem z góry wiemy, jakie komentarze pojawią się pod recenzją wyżej wymienionego samochodu. Kąśliwe uwagi, że oto przemycamy kolejny, sponsorowany przez koncern z Wolfsburga tekst reklamowy. Zjadliwe pytania, co widzimy w tych szwabskich wieśwagenach. Przecież każdy wie, że to szmelc i badziewie. Król lawet.

 Szwagier kupił "paska", nie bitego i mało śmiganego, tymczasem niemal nie wyjeżdża z serwisu. Narzekania, że każdy Volkswagen to potworna nuda, zero przyjemności dla oka i zero radochy z jazdy. Obraza dla prawdziwego fana motoryzacji. Itd. itp. Co jednak możemy zrobić,  jeżeli mamy do czynienia z samochodem, w którym mimo najszczerszych chęci trudno się doszukać jakichkolwiek minusów? Starannie przemyślanym i bezbłędnie wykonanym, dopracowanym w najdrobniejszych szczegółach tak, że może wpędzić w kompleksy nie tylko bezpośrednich rynkowych rywali, ale onieśmielić także przedstawicieli segmentu premium.

Reklama

Oczywiście dopiero czas i przebyte tysiące kilometrów pokażą, czy będzie pojazdem niezawodnym, przyjaznym w codziennej eksploatacji. Na razie jednak naprawdę trudno się w jego wypadku do czegokolwiek przyczepić. 

Oglądamy

W przypadku prezentacji wchodzących do sprzedaży samochodów bardzo często nadużywa się określeń "nowy" lub "całkowicie nowy". W przypadku Passata ósmej generacji są one jednak uzasadnione, bowiem pojazd ten został zbudowany na zupełnie nowej podstawie, czyli modułowej platformie konstrukcyjnej MQB. Daje ona większe możliwości również stylistom. Auto przy niezmienionej praktycznie długości otrzymało wyraźnie większy rozstaw osi (wynosi on 2791 mm, czyli wzrósł o 79 mm). Zgodnie z obecnymi trendami jest odrobinę szersze i trochę niższe od poprzednika. Zmiany proporcji w połączeniu z wyrazistymi liniami nadwozia sprawiły, że Passat B8 wygląda lekko, a jednocześnie dynamicznie i elegancko. Owszem, jak to w Volkswagenie nadal trudno doszukać się tu stylistycznych niezwykłości, ale naszym zdaniem nowe kombi z Wolfsburga może podobać się nie tylko zdeklarowanym konserwatystom.

Wsiadamy

Pierwsze wrażenie - o rany, jak tu przestronnie! Co najważniejsze, miejsca nie brakuje nie tylko z przodu, lecz, co już nie jest takie oczywiste w pojazdach nawet wyższej klasy, również w tylnej części kabiny. Nasz tradycyjny " test dryblasa" wypadł bardziej niż pozytywnie - bardzo wysoki pasażer siedzący za równie słusznej postury kierowcą na pewno nie powinien narzekać na ciasnotę. Swobodnie zmieści swoje długie nogi, nie będzie też zmuszony do podróżowania w zgarbionej pozycji, i to pomimo obecności w testowanym aucie szyberdachu, zazwyczaj ograniczającego przestrzeń nad głową.

Osobny akapit należy się fotelom - pokrytym miękką skórą, obszernym, wygodnym, dobrze wyprofilowanym, podgrzewanym, wentylowanym, z elektryczną regulacją we wszelkich możliwych kierunkach. Są po prostu znakomite.

To samo można powiedzieć o bagażniku. Ma on pojemność 650 litrów i jest wręcz wzorcowo funkcjonalny. Foremne kształty, niska krawędź załadunku, wysuwana podłoga, pod którą kryje się pełnowymiarowe koło zapasowe, wygodna w obsłudze roleta. Przestrzeń bagażową można wydatnie powiększyć, składając oparcia tylnej, dzielonej kanapy - także za pomocą dźwigni od strony kufra.

Materiały i staranność wykończenia kokpitu - najwyższej próby. Wnętrze kabiny  jest utrzymane w czarnej, nader powściągliwej tonacji, lecz bynajmniej nie sprawia wrażenia ponurego. Tym bardziej, że uwagę kierowcy i pasażerów przykuwa minispektakl rozgrywający się na ogromnym wyświetlaczu opcjonalnego systemu Active Info Display. Klasyczne "zegary" zostały tu zastąpione ich elektronicznymi, nienagannie czytelnymi odpowiednikami. Treści prezentowane na ekranie można na różne sposoby konfigurować, na przykład wyświetlić mapę nawigacji, informacje z komputera pokładowego czy okładkę słuchanej właśnie płyty.

Drugim równie efektownym elementem jest wielki, umieszczony centralnie ekran systemu Discover Media Pro, zapewniającego podróżnym rozrywkę (multimedia z dyskiem twardym 64 GB) i mniej lub bardziej potrzebne informacje (m.in. nawigacja, aplikacje internetowe). Na tym samym ekranie wyświetlany jest obraz z kamery cofania. Wśród opcji - widok auta i jego otoczenia oglądany z góry (Area View).

Na tym oczywiście nie koniec, gdyż Volkswagen włożył do udostępnionego nam samochodu chyba wszystko co ma najnowocześniejszego i najciekawszego. Oprócz wyżej wymienionych udogodnień mamy tu zatem reflektory diodowe LED z systemem automatycznych świateł drogowych (Dynamic Light Assist) oraz całą armię elektronicznych asystentów, czuwających nad bezpieczeństwem podróżowania.

Jedziemy

Pod maską testowanego Passata pracował topowy w gamie TDI podwójnie doładowany silnik wysokoprężny o pojemności 1968 ccm. Dzięki 240 KM mocy zapewnia on doskonałe osiągi. Przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. w ciągu 6,4 sekundy, prędkość maksymalna grubo powyżej 200 km/godz. to wartości godne szacunku nie tylko w przypadku rodzinnego kombi klasy średniej. Maksymalny moment na poziomie 500 Nm i szybka, precyzyjnie działająca siedmiobiegowa skrzynia dwusprzęgłowa DSG sprawiają, że auto jest niezwykle dynamiczne i elastyczne w całym zakresie prędkości obrotowej silnika. A jak się prowadzi? Cóż, tu też nie będziemy oryginalni - znakomicie, zarówno na ekspresowej dwupasmówce, jak i w ciasnych zakrętach na zwykłej drodze. Zawieszenie nic sobie nie robi z nierówności nawierzchni i to nie tylko w trybie Comfort.

Poza nim kierowca ma do wyboru jeszcze cztery inne: Normal, Eco, Individual i Sport. W tym ostatnim samochód staje się jakby sztywniejszy, silnik nabiera dodatkowego wigoru, wyczuwalnie zmienia się także charakterystyka wspomagania układu kierowniczego. Dla spotęgowania wrażeń z jazdy można przejść na ręczne sterowanie przełożeniami skrzyni biegów. Pewności kierowcy dodaje świadomość, że jedzie Volkswagenem w wersji 4MOTION, czyli z napędem na obie osie.

Zużycie paliwa, jak to niestety zazwyczaj bywa, jest wyraźnie większe niż deklaruje producent, ale mimo to akceptowalne. Komputer pokładowy pokazał nam średnie spalanie w trasie na poziomie 6,2 litrów na 100 km.

Kupujemy

I tu dochodzimy do bodaj jedynej zauważalnej wady nowego Passata. Cennik tego modelu zaczyna się od kwoty 95 190 zł. Tyle zapłacimy za pojazd w podstawowej wersji wyposażenia (Trendline), napędzany silnikiem benzynowym 1.4 TSI 120 KM  z manualną skrzynią biegów. Najtańszy diesel - 1.6 TDI 120 KM 6M - jest o 11 700 zł droższy. Topowa jednostka napędowa, 2.0 TDI 240 KM Bi-Turbo, występuje tylko z napędem 4MOTION, skrzynią DSG i w najwyższej wersji wyposażenia (Highline). Zakup takiego auta oznacza wydatek 170 690 zł. Po uzupełnieniu zamówienia o dodatki obecne w testowanym przez nas egzemplarzu rachunek rośnie do dokładnie 222 910 zł. To dużo pieniędzy, ale otrzymujemy za nie kompletnie wyposażony, duży, wygodny, dopracowany samochód, który pod wieloma względami śmiało może konkurować z pojazdami z logo BMW, Mercedesa czy Audi. Na pewno bardziej prestiżowymi, ale czy lepszymi z czysto użytkowego punktu widzenia?

   

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Volkswagen Passat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama