Cupra Born po tygodniu. Żona mówi, że może zostać dłużej
Tak się złożyło, że wyjazdy służbowe wysadziły mnie zza kierownicy naszej testowej Cupry Born. Ale to nawet lepiej, bo świeżym okiem spojrzała na nią moja żona.
Moja żona ma swój jeden ukochany wóz. Od lat próbuję ją przesadzić do czegoś innego, ale zawsze znajduje powód, by wrócić do swojej Hondy. Tym razem na skutek zbiegu różnych okoliczności to Born stał się jej jedynym środkiem transportu. A że spędziłem tydzień poza domem, żona stała się moim głównym źródłem wiedzy na temat tego samochodu.
Pierwszym, co ją zaskoczyło, była przestronność wnętrza przy uwzględnieniu długości nadwozia. Born nie jest szczególnie wielki - ma tylko 4,3 metra długości, ale elektryczne trzewia pozwoliły na rozsunięcie osi i uzyskanie rozstawu prawie 277 cm. Dla porównania - Cupra Leon jest dłuższa o 5 cm, a rozstaw ma mniejszy o 8. To oznacza, że pasażerowie Borna mają dla siebie zaskakująco dużo przestrzeni.
Żona na plus zaliczyła obszerną regulację fotela kierowcy - mogła unieść fotel tak wysoko, jak lubi, wyregulować długość siedziska i dopasować do tej pozycji kierownicę. Narzekała natomiast na brak pamięci ustawienia foteli. Swoją drogą to trochę dziwne, że rozwiązanie, które stosowano w markach premium na początku tego stulecia - przyporządkowywanie ustawień foteli, kierownicy i lusterek do klucza, którym otwiera się drzwi, nie upowszechniło się do dziś, gdy w wielu autach każdy kierowca może stworzyć swój profil w systemie auta, albo otwierać drzwi telefonem. Czemu nie podłączyć do tego tak elementarnych ustawień? Teraz, przy sporej różnicy wzrostu, zamieniając się za kierownicą musimy każdorazowo ustawiać fotele od początku. Owszem - to problem pierwszego świata, ale samochód za przeszło 200 tysięcy złotych właśnie takie powinien rozwiązywać.
Ku mojemu zaskoczeniu, żona zupełnie nie narzekała na rozwiązania, na które skarżyli się zwykle dziennikarze motoryzacyjni. Nie przeszkadzało jej, że dźwignia od zmiany kierunku jazdy jest przedłużeniem ekranu za kierownicą. Nie przeszkadzały jej panele dotykowe na kierownicy - mówiła tylko, że początkowo zdarzało jej się przy skrętach smyrać kciukiem regulację głośności i zmieniać natężenie dźwięku. Owszem, narzekała na suwakową regulację temperatury pod ekranem - początkowo żeby po zmroku zmienić ustawienia klimatyzacji zapalała światło pod sufitem. Potem przeszła na etap klikania ustawień na ekranie, a na końcu zaprzyjaźniła się z komendami głosowymi i teraz zmienia temperaturę poleceniem. Ale wciąż uważa, że podstawowy sposób rozwiązany jest źle.
Żona wykorzystywała auto do codziennych dojazdów do pracy w centrum miasta. Była zachwycona faktem, że po zajęciu miejsca za kierownicą, niczego nie trzeba uruchamiać. Wsiadasz do auta, zapinasz pas, wybierasz D i odjeżdżasz. Pokochała Asystenta podróży z asystentem jazdy w korku Travel Assist, dzięki któremu samochód niemalże samodzielnie poruszał się w porannych korkach. Oczywiście dużą zaletą była możliwość korzystania z buspasów, dzięki której część korków można było ominąć zupełnie.
Wielką zaletą Borna, jak i każdego auta elektrycznego, jest możliwość bezpłatnego parkowania w strefie objętej miejskimi opłatami. Do tego Born okazał się autem bardzo przyjaznym w parkowaniu. System kamer 360 z widokiem z góry ułatwiał parkowanie równoległe i przyczynił się do zachowania 20-calowych obręczy w nienagannym stanie. Za to rzadko kiedy zdarzało się, by Inteligentny Asystent Parkowania był w stanie znaleźć w centrum wystarczająco szerokie miejsce, by samodzielnie wprowadzić w nie auto.
Za to całkiem rozpieszczającym, a przy tym praktycznym rozwiązaniem okazał się System półautonomicznego parkowania w garażu Trained Parking Assist. Potrafi on zapamiętać miejsce postoju i ostatnie 50 metrów podróży do niego. Jeśli zapiszemy w jego pamięci swoje miejsce postojowe, zbliżając się do niego samochód poinformuje o możliwości przejęcia kontroli i samodzielnie wprowadzi samochód do celu. Szkoda, że nie działa w garażu podziemnym pod budynkiem, w którym pracuje żona - tam nie sięga sygnał satelity potrzebny do lokalizacji auta. Ostatnio podczas prezentacji nowego Tiguana pytałem inżynierów VW czy da się z tym coś zrobić, bo przecież parkingów podziemnych mamy na pęczki. Podobno intensywnie nad tym pracują.
Cupra Born - koszty użytkowania w mieście Podczas jazdy miejskiej znacznie wzrósł zasięg auta po naładowaniu baterii. Gdy odbierałem auto w Warszawie, wynosił on 360 km. Teraz, po pełnym ładowaniu mamy zwykle 460 km. Koszty? Przy miejskim zużyciu na poziomie 18 kWh daje to 21 zł na 100 km przy ładowaniu z domowego gniazdka z ceną 1,15 zł/kWh. Gdyby chcieć ładować się tylko na szybkiej ładowarce, to przy cenie z Greenwaya, wynoszącej 3,15 zł, byłoby to prawie 57 zł. Ale logicznym jest, że elektryka nie wybiera się po to, by korzystać wyłącznie z szybkich ładowarek DC nie mając na co dzień dostępu do przyjaznej infrastruktury w domu czy w pracy. I Greenway nie jest jedynym dostawcą rozwiązań w dziedzinie publicznych ładowarek.
Przez tydzień pod stopą mojej żony Cupra zdała egzamin śpiewająco. Okazała się superwygodnym środkiem transportu po Wrocławiu, z zawieszeniem, które świetnie radziło sobie z dziurami i szynami tramwajowymi, rześkim napędem i praktycznymi systemami ułatwiającymi codzienne podróżowanie. Do tego, zdaniem żony, jest autem, które znakomicie wygląda - a to też nie bez znaczenia. Kontynuujemy test.