Audi A7 Sportback 3.0 TDI competition quattro – test
Z okazji 25-lecia silników TDI Audi przyprawiło na ostro modele A6 i A7. Sprawdziliśmy, jak smakuje jazda tak doprawioną „A-siódemką”.
Pierwszy silnik z oznaczeniem TDI - 2,5-litrowy, pięciocylindrowy, o mocy 120 KM - zadebiutował w Audi 100 w 1989 r., pod koniec produkcji trzeciej generacji tego modelu.
W roku, w którym minęło 25 lat od tego momentu, Audi postanowiło to uczcić, prezentując najmocniejszą odmianę swojego 3-litrowego diesla. Nazywa się competition i jest dostępna w modelach A6, A6 Avant oraz A7. Postanowiliśmy wypróbować ten ostatni.
Ostatni szlif
Każde Audi A7 wyróżnia się na ulicy efektowną sylwetką z czterema drzwiami bez ramek okiennych i mocno nachyloną pokrywą bagażnika.
Ale 326-konne A7 3.0 TDI competition quattro nieco różni się od słabszych odmian. W oczy najbardziej rzucają się dwa pakiety stylizacyjne - "czerń", w skład którego wchodzą czarne wloty powietrza i listwy wokół szyb, oraz S line Exterieur, zawierający zmienione zderzaki i progi oraz czarny dyfuzor.
Ten sam kolor otrzymały lusterka i końcówki układu wydechowego. Za to zaciski hamulców są czerwone. Całości dopełniają obniżone o 2 cm zawieszenie S line oraz koła 20’’ z częściowo czarnymi felgami i oponami w imponującym rozmiarze 265/35.
Bardziej ekskluzywnie
W A7 z topowym dieslem zmieniło się także wnętrze. Wersja ta seryjnie oferuje m.in. skórzaną tapicerkę, sportowe fotele z elektryczną regulacją podpórki lędźwiowej i czarną podsufitkę. Dopłaty nie wymaga też 3-ramienna kierownica.
Na szczególną uwagę zasługują aplikacje dekoracyjne wykonane z połączenia aluminium i drewna Beaufort. Aby je wyprodukować, wielokrotnie skleja się bardzo cienkie warstwy czarnego drewna i aluminium, a następnie tak powstałą "kanapkę" precyzyjnie tnie na plastry, tworząc wyjątkowo efektowną okładzinę.
W kwestii przestronności nic się nie zmieniło. Gdy zamówi się okno dachowe, w obu rzędach siedzeń wygoda kończy się już przy ok. 185 cm wzrostu (wyżsi na nierównej drodze uderzają głową w podsufitkę). Auta bez szklanego dachu mają o 5 cm więcej miejsca nad głowami jadących z przodu.
Standardowo A7 jest samochodem czteroosobowym, z dwoma dobrze wyprofilowanymi siedzeniami z tyłu. Za dopłatą (1680 zł) można je wymienić na 3-miejscową kanapę, jednak nie eliminuje to problemu niemal całkowitego braku miejsca na nogi dla osoby siedzącej pośrodku.
Bagażnik ma pojemność 535 l (duża pokrywa daje łatwy dostęp), ale jest wąski, co utrudnia przewóz większych przedmiotów, np. rowerów.
Nic do poprawienia?
Choć zewnętrzne zmiany w najmocniejszej wysokoprężnej odmianie Audi A7 rzucają się w oczy, modernizacje silnika wielu osobom wydadzą się wręcz symboliczne. Bo jak inaczej nazwać tuning, po którym moment obrotowy pozostaje niezmieniony, a moc wzrasta zaledwie o 6 KM?
Jednak to tylko część prawdy. 326 KM to moc katalogowa. Ale dzięki funkcji overboost przy maksymalnym otwarciu przepustnicy rośnie ona na chwilę o 20 KM. Choć i to w 5-metrowym aucie, które z kierowcą waży aż 2 tony, nie wydaje się wielkim zastrzykiem mocy.
Faktycznie, poprawa osiągów jest minimalna. Według Audi, wersja competition quattro powinna osiągać 100 km/h w 5,1 s (nam podczas pomiarów zajęło to 5,3 s), a więc zaledwie o 0,1 s szybciej niż wersja 320-konna. Ale z drugiej strony - nikt chyba nie nazwie osiągów testowanego auta słabymi. Imponują one już w wyjściowej odmianie - a w tej jeszcze bardziej.
Szybko i oszczędnie
Osiągi auta robią jeszcze większe wrażenie, kiedy weźmie się pod uwagę jego zupełnie rozsądne zapotrzebowanie na paliwo. Owszem, mocno naciskane przez kierowcę Audi w każdych warunkach zużywa po kilkanaście litrów ON na 100 km. Ale przy w miarę spokojnej jeździe potrafi zaskoczyć oszczędnością. W trasie zużycie wynosi zaledwie 6,4 l/100 km, w mieście na tym samym dystansie z baku znika niemal 10 l oleju napędowego.
Oczywiście da się znaleźć oszczędniejszych rywali (chociażby słabsze wersje A7, w których silnik współpracuje nie z klasycznym automatem tiptronic, lecz z dwusprzęgłową skrzynią S tronic), ale mało który zapewnia takie osiągi.
Mimo aż 20-calowych kół komfort jazdy jest zupełnie przyzwoity - tylko na dużych wyrwach pasażerowie wyraźnie czują wstrząsy. Jeszcze większe wrażenie auto robi na krętej trasie, gdzie zachowuje się jak sportowy kompakt - jest zwinne i wyjątkowo podatne na ruchy kierownicy. A do tego bardzo łatwe do opanowania.
Nie dla każdego
Audi A7 z 326-konnym dieslem bez żadnych dodatków kosztuje 361 200 zł. Jest zatem o niemal 35 tys. zł droższe od wersji o mocy 320 KM. Ale czy jest warte tej dopłaty?
Z jednej strony - zdecydowanie tak. W końcu dla kupujących auta o tej mocy osiągi to istotna sprawa (nawet jeśli są tylko minimalnie lepsze), a poza tym gdyby ktoś zechciał do słabszej wersji osobno dokupić brakujące elementy, musiałby dopłacić niemal 70 tys. zł (same zmiany zewnętrzne kosztują ponad 30 tysięcy).
Ale z drugiej strony - przy tej cenie wielu potencjalnych nabywców postanowi dołożyć dwadzieścia kilka tysięcy zł i wybrać BMW M550d xDrive ("zwykła" seria 5, za to z aż 381-konnym dieslem; 0-100 km/h w 4,7 s) albo Porsche Panamerę Diesel (6 s do "setki", ale świetne prowadzenie).
NADWOZIE I WNĘTRZE
+ bardzo atrakcyjny wygląd, delikatne, ale efektowne dodatki stylizacyjne, świetne wykończenie, bardzo dobre fotele
- ograniczone miejsce z tyłu, nieustawny bagażnik
UKŁAD NAPĘDOWY
+ rewelacyjne osiągi, żwawy silnik o dużym zakresie obrotów, fenomenalna trakcja, rasowe, nieprzypominające diesla brzmienie silnika, nieduże zużycie paliwa
WŁAŚCIWOŚCI JEZDNE
+ bardzo pewne i bezpieczne prowadzenie, duża frajda z jazdy, błyskawiczne reakcje na ruchy kierownicy zupełnie niezły komfort
- wstrząsy na największych wybojach
WYPOSAŻENIE I CENA
+ bogate wyposażenie seryjne, mnóstwo dodatków, pełna dostępność najnowocześniejszych systemów bezpieczeństwa
- wysoka dopłata jak na zaledwie 6-konny przyrost mocy
Przygotowując topową odmianę jednego ze swoich najciekawszych dań, czyli Audi A7 3.0 TDI, niemiecki producent nie zdecydował się na zmianę składników - jedynie nieco inaczej je doprawił. I to w zupełności wystarczyło, żeby ze świetnego samochodu zrobić jeszcze lepszy. Ale w tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu - to cena na poziomie Porsche Panamery.
Tekst: Marcin Laska, zdjęcia: Robert Brykała; "Motor" 12-13/2016
Audi A6 - poradnik kupującego – SAMOCHODY UŻYWANE