Homologacja dla Clika!

Po 36 latach doczekaliśmy się kolejnej homologacji polskiego pojazdu. W 1967 roku prawa produkcyjne otrzymała Syrena 104, natomiast 23 grudnia 2003 roku homologację przyznano Clikowi Cargo, Clikowi Up oraz Clikowi Icecube. Te trzy wersje jednego modelu - dostawcza, pick-up i chłodnia - mają szansę odrodzić naszą rodzimą motoryzację.

Tę informację dedykujemy wszystkim niecierpliwym Czytelnikom naszego serwisu, którzy od pewnego czasu zasypują nas listami z pytaniami "co z Clikiem?". Jak widać Clic ma się dobrze, stał się pełnoprawnym kandydatem do wystartowania w produkcji, jednak pozostaje jeszcze jedno ważne pytanie - kto zajmie się wytwarzaniem Clika?

Twórcą i pomysłodawcą małego modelu jest Wacław Stevnert, szef firmy Clic Car Corporation (CCC). Niewielkie warszawskie przedsiębiorstwo nie może jednak samodzielnie podjąć ciężaru produkcji Clika, który - sądząc po zainteresowaniu - sprzedawać się będzie bardzo dobrze. Przez długi czas do procesu wytwarzania auta przymierzana była Polska Fabryka Samochodów (PFS) - firma zrzeszająca grono wpływowych biznesmenów i dysponująca funduszami i prawami do produkcji Poloneza Trucka. PFS zainwetowała już część pieniędzy w projekt Clika i uzyskała licencję na produkcję tego pojazdu. - PFS wciąż nie może zrealizować wszystkich zobowiązań wobec nas - mówi w rozmowie z INTERIA.PL Wacław Stevnert.

- Wygląda więc na to, że rozdzielimy się z PFS - oni będą produkować Poloneza Trucka, natomiast my pozyskamy innego inwestora i zajmiemy się wytwarzaniem Clika. Takie rozmowy są już prowadzone i to tylko kwestia czasu, żeby z funduszami nowej firmy rozpocząć produkcję naszego auta. Jeśli tak się stanie to jest wielce prawdopodobne, że opuścimy fabrykę w Nysie i przeniesiemy się w inne miejsce. Teraz gdy mamy homologację na wersje Cargo, Up i Icecube, a kolejne odmiany dołączą do nich już niebawem, ciężko będzie zatrzymać produkcję Clika - mówi Stevnert.

Reklama

Właściciel CCC podkreśla brak wsparcia polskiego rządu dla polskiego produktu. - Jakoś Hyundaia potrafimy zachęcić rządowymi dotacjami rzędu 100 milionów euro, a na Clika nie może się znaleźć nawet jedna złotówka - żali się Wacław Stevnert. - Jesteśmy naprawdę na dobrej drodze, żeby ruszyć z seryjną produkcją. Mam nadzieję, że na przełomie lutego i marca będziemy mogli oficjalnie uruchomić linię montażową. Teraz pracujemy nad wdrożeniem nowej technologii. Chcemy zautomatyzować proces wytwarzania auta. W tym celu odeszliśmy od poliestru, który miał być materiałem na karoserię, a który wymaga ręcznej obróbki. Zamiast niego chcemy zastosować termoformowanie ABSem - specjalnym tworzywem, które przy dużych temperaturach kształtowane jest precyzyjnymi maszynami. Jest to zdecydowanie tańszy proces i szybszy. Moglibyśmy dzięki temu wytwarzać nawet do 30 tysięcy aut rocznie. Zaznaczam, że największy francuski producent "micro-carów" buduje kilkanaście tysięcy egzemplarzy w skali roku. Oczywiście nie liczymy na tak dużą sprzedaż, ale wciąż apetyty mamy duże - mówi w rozmowie z INTERIA.PL Wacław Stevnert.

Kiedy wreszcie doczekamy się produkcji Clika? Niestety to pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Jutro spróbujemy porozmawiać z przedstawicielami PFS i przedstawić ich wizję na przyszłość tego małego auta.

TUTAJ galeria zdjęć różnych wersji Clika.

Copyright ©

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Auta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy