Pierwsze spotkanie z BMW XM. Ten model podzieli fanów marki?
Najbardziej luksusowe, najmocniejsze, najdroższe, ale także najbardziej kontrowersyjne BMW pojawi się na rynku wiosną 2023 roku. My jednak już widzieliśmy je na żywo i zadaliśmy jego twórcom kilka niewygodnych pytań.
Drugi własny samochód w 50-letniej historii BMW M to hybrydowy SUV - chyba trudno o lepsze podsumowanie sytuacji, w której znajduje się obecny świat motoryzacji. Nie sposób jednak odmówić XM sporej wyjątkowości oraz budzenia, często skrajnie różnych, emocji.
Przedstawiciele BMW w rozmowie z nami nie kryją jednak, że takie było też założenie projektu tego samochodu. Często pracując nad nowym modelem, jego twórcy muszą godzić się na pewne kompromisy i ograniczenia, ze względu czy to na koszty, czy też obawy o reakcję klientów. Tymczasem osoby odpowiedzialne za projekt XM podkreślają, że miały naprawdę dużo swobody.
Oczywiście auto musiało mieć smukłe światła do jazdy dziennej oddzielone od umieszczonych poniżej prostokątnych reflektorów głównych - ten zabieg stosowany już w nowej serii 7 oraz odświeżonym X7 ma dodawać wyjątkowości flagowym modelom BMW. Wielkie nerki to także element obowiązkowy, ale tu dodatkowo są one podświetlone.
Czy to wystarczy, by auto zwracało na siebie uwagę? Najwyraźniej nie, ponieważ grill dodatkowo ma złotą obwódkę, a złote listwy ciągną się przez całą długość nadwozia i otaczają boczne szyby. Skąd taki pomysł? Ponieważ, jak nam wytłumaczono, wcześniej BMW nie eksperymentowało ze złotymi detalami, więc teraz postanowiono się nie ograniczać. Złote mogą być też elementy felg.
Z tyłu z kolei zdecydowano się na sporo gładkich powierzchni, wykorzystując bezramkową szybę i rezygnując ze znaczka BMW - zamiast tego jest on laserowo wypalony w górnych rogach wspomnianej szyby. Aby jednak nie było zbyt skromnie, tylne światła są naprawdę duże i mocno wychodzą poza obrys karoserii, a w zderzaku umieszczono cztery wielkie końcówki wydechu oraz oczywiście złoty akcent.
Od siebie możemy dodać jedynie tyle, że auto na żywo wygląda nieco... korzystniej, niż na zdjęciach. Zaś ze złotych detali można zrezygnować.
We wnętrzu XM znajdziemy doskonale znane z innych modeli BMW elementy, takie jak dwa duże ekrany ukryte pod wspólną taflą szkła (12,3 oraz 14,9 cala) oraz panel sterowania na konsoli środkowej wraz z pokrętłem do multimediów.
O wiele ciekawiej robi się z tyłu, gdzie można docenić dużą ilość miejsca oraz naprawdę wygodną kanapę. Jest ona całkiem miękka, wykończona świetnej jakości skórą, zaś tapicerowana wyściółka znajduje się też na bokach kanapy i płynnie zachodzi również na drzwi. W efekcie można usiąść w samym roku kabiny, odwracając się nieco w stronę drugiego pasażera i faktycznie poczuć się jak na bardzo komfortowej kanapie.
Kolejnym wyróżnikiem XM jest skóra Vintage, będąca bardzo naturalna w dotyku. Poddawana jest zupełnie innej i znacznie mniejszej obróbce, niż skóry zwykle stosowane w samochodach, przez co da się dokładnie wyczuć pod palcami jej fakturę. Bardzo oryginalna jest też podsufitka z "trójwymiarową pryzmatyczną strukturą". Ma geometryczny oraz pofalowany kształt i jest jednym z tych elementów, jaki trafił do auta seryjnego, ponieważ jest czymś nowym i unikatowym. Wygląda rzeczywiście bardzo ciekawie, tylko szkoda, że opcje takie jak szklany dach lub karbonowy, zostały oddalone jako "powtarzanie tego co już było", więc nie mamy żadnej alternatywy.
Nie ma co ukrywać, że BMW XM po prostu kupi mocą. To co prawda hybryda plug-in, ale hybryda w której pierwsze skrzypce gra podwójnie doładowane, 4,4-litrowe V8 o mocy 489 KM. W zestawieniu z silnikiem elektrycznym, kierowca ma do dyspozycji 653 KM oraz 800 Nm. Co więcej, jesienią przyszłego roku do gamy dołączy XM Red Label, wzmocnione do 748 KM oraz 1000 Nm.
Taką moc trzeba jakoś okiełznać i przedstawiciele BMW mówią otwarcie, że ponieważ ten model skierowany jest do najbardziej wymagających odbiorców, wszystkie poprawiające dynamikę dodatki, oferowane są seryjnie. Oznacza to przede wszystkim zawieszenie adaptacyjne M Professional, obejmujące amortyzatory z regulacją twardości, aktywną stabilizację przechyłów oraz aktywny układ kierowniczy ze skrętną tylną osią, a także sportowy dyferencjał M.
Pewnym zaskoczeniem może być, że BMW nie zdecydowało się na zastosowanie w XM pneumatycznego zawieszenia, uchodzącego za oczywistość w tej klasie. Jak wyjaśnili nam przedstawiciele marki, ich zdaniem do charakteru modelu lepiej pasuje wspomniany już układ. Nie bez znaczenia był z pewnością fakt, że pneumatyki nie znajdziemy w żadnym usportowionym SUVie Bawarczyków, więc konieczne byłoby opracowanie nowego rozwiązania.
Zaskoczeniem jeszcze większym jest fakt, że chociaż mowa o nowym flagowym modelu BMW, stworzonym przez BMW M, nie znajdziemy tu ceramicznych hamulców. Sportowy układ hamulcowy jest oczywiście standardowy, ale w takie auto aż się prosi o bardziej wydajne rozwiązanie.
Zwracamy na to uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze XM przyspiesza do 100 km/h w 4,3 s. Po drugie zaś, waży na pusto 2785 kg. Zatrzymanie pojazdu tak mocnego i szybkiego, mającego jednocześnie taką masę, to naprawdę poważne wyzwanie. Nasze pytania o ewentualne pojawienie się ceramiki w późniejszym terminie, albo chociaż we wzmocnionej odmianie Red Label, przedstawiciele marki zbywali tłumaczeniem, że układ hamulcowy został dobrany odpowiednio do parametrów pojazdu.
Przedstawiciele BMW nie kryją, że XM może budzić skrajne emocje i częściowo było to ich założeniem. Chcieli stworzyć auto jak najmocniejszego, jak najbardziej luksusowego i jak najbardziej wyrazistego SUVa. Wygląda na to, że się udało. Pytanie tylko jak on jeździ. Na odpowiedź będziemy musieli poczekać do przyszłego roku.
Na koniec przypomnijmy tylko, że BMW XM można już zamawiać w Polsce, a jego cena zaczyna się od 935 tys. zł.
***