Afera "dieselszwindel"

127 tys. samochodów Audi trafi do serwisów

Niemcy jeszcze długo odczuwać będą wstydliwe następstwa afery dieselgate. Tym razem na przymusową naprawę wezwanych zostało do serwisów 127 tys. aut spod znaku Audi.

Co zaskakujące, chodzi o modele A4, A5, A6, A7 i A8 oraz suvy Q5 i Q7 wyposażone w nowe silniki wysokoprężne spełniające - przynajmniej w teorii - normę emisji spalin Euro 6!

To wynik ubiegłorocznych doniesień "Bild am Sonntag", wg których 77 600 pojazdów, które trafiły w ostatnim czasie na niemiecki rynek, również zainfekowanych było oprogramowaniem manipulującym rzeczywistą emisją spalin.

Sprawą zajął się Federalny Urząd Transportu (KBA). Jego eksperci potwierdzili, że w samochodach zamontowano urządzenie ograniczające działanie układów oczyszczania spalin w normalnym ruchu drogowym, które umożliwiało im pracę na stanowisku testowym. Ustalenia KBA mogą mieć dla grupy Volkswagena daleko idące skutki. Przedstawiciele Urzędu grożą nawet wycofaniem homologacji dla flagowego modelu Audi - nowej generacji modelu A8.

Reklama

Przypominamy, że już w grudniu KBA ogłosił zakaz dopuszczenia do ruchu flagowego SUV-a Volkswagena - modelu Touareg z silnikami 3.0 TDI. Wcześniej, w lipcu, podobny zakaz objął bliźniacze Porsche Cayenne 3,0 l TDI. W obu przypadkach testy wykazać miały obecność niedozwolonych urządzeń. W silnikach wyposażonych w tzw. "mokry" filtr cząstek stałych (układ SCR) wykryto systemy mające za zadanie obniżenie emisji spalin w cyklu pomiarowym. Jeden z nich obniżał dawkowanie mocznika (AdBlue) do filtra, gdy auto poruszało się w "normalnym" ruchu.

Począwszy od lipca, wliczając w to najnowsze modele, Audi zobowiązało się już do naprawy 850 tys. pojazdów. Wszystkie zainfekowane modele wyposażone są w wysokoprężne silniki V6 i V8. Firma przekonuje, że pojazdy otrzymają zupełnie nowe oprogramowanie sterujące układem recyrkulacji i oczyszczania spalin, które zostanie skrupulatnie przetestowane i przedstawione do akceptacji KBA.

Doniesienia "Bild am Sonntag" sugerują, ze sam producent nie do końca zdawał sobie sprawę z rozmiarów "wpadki". W zeszłym miesiącu w Audi powołana została specjalna grupa robocza mająca ustalić skalę problemu. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy