Jazda (bez)alkoholowa

Lepiej być sławnym pijakiem...

Podobno lepiej być sławnym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem. Podejrzewamy, że nie wszyscy podzielają tę opinię.

Jesteś zwykłym obywatelem, bez znanego nazwiska, z twarzy "podobnym do nikogo" i zostałeś przyłapany na prowadzeniu samochodu pod wpływem alkoholu? Twój pech, twoja strata, twój wstyd. Parlamentarzyści, sławni sportowcy, gwiazdy estrady i ekranu, czyli tzw. celebryci, mają gorzej. Gdy zdarzy im się usiąść za kółkiem po paru głębszych i wskutek fatalnego dla nich zbiegu okoliczności spowodują kolizję, wypadek lub po prostu zostaną zatrzymani przez wyposażony w alkomat patrol policji, robi się afera na całą Polskę.

Co potem? Strategia postępowania bywa różna i nie zawsze zgodna z podręcznikowymi instrukcjami wychodzenia z sytuacji kryzysowych. Niektórzy zapadają się ziemię, na dłuższy czas znikając publice z oczu. Inni, celują w tym zwłaszcza politycy, biadolą, że padli ofiarą spisku, uknutego przez niecnych przeciwników. Są tacy, którzy idą w zaparte, zarzekając się, że wyskokowymi napojami wręcz się brzydzą, a powodem ich kłopotów były trzy kilogramy zjedzonych przed jazdą jabłek, nieopatrznie wypity syrop przeciwkaszlowy czy cukierki ze spirytusowym nadzieniem. Zdarzają się wreszcie gwiazdy, które postanawiają pokazać klasę. Tak uczyniła modelka Ilona Felicjańska, która mając w wydychanym powietrzu 2,3 promila alkoholu rozbiła na warszawskim osiedlu trzy samochody.

Opublikowała oświadczenie (jednym z przywilejów celebrytów jest właśnie możliwość wydawania zauważanych i cytowanych przez mediów oświadczeń), w którym nie szuka żadnych usprawiedliwień, całą winę za alkoholowy incydent biorąc na siebie. Kajając się i usprawiedliwiając. Niestety, występując później przed kamerami trochę zepsuła ten efekt twierdząc, że wypiła nie więcej niż 2-3 kieliszki wina, ale niech tam. I tak należy się jej uznanie za odwagę przyznania się do błędu.

Przypadek modelki F., podobnie jak wcześniej aktora S. i wielu innych ożywił dyskusję na temat społecznej roli gwiazd. Ciąży na nich ponoć szczególna odpowiedzialność, ponieważ są znani, podziwiani i stanowią wzorzec dla bliźnich. Hm...Czyżby? Czy rzeczywiście kogokolwiek poza czytelnikami czasopism i serwisów plotkarskich obchodzą wybryki pań F., B., D., M., panów S., Z., U., G.? Trzeba być kompletnym idiotą, aby chcieć naśladować innego... lekkomyślnego w alkoholowych zachowaniach, tylko dlatego, że ten "lekkomyślny" jest człowiekiem o znanym nazwisku. On siada po pijaku za kierownicą, więc i jak tak zrobię. Przecież to mój idol... Absurd.

Większa odpowiedzialność, jeśli chodzi o kształtowanie postaw społecznych, spoczywa tu na policji, straży miejskiej, sądach. Chodzi o to, by występki popełniane przez celebrytów nie były tuszowane. By nie było równych i równiejszych. Bo nic tak nie rozzuchwala i nie zachęca do łamania prawa, jak przekonanie o bezkarności. Nawet, jeżeli z tej bezkarności korzystają tylko wybrani.

Reklama
poboczem.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy